image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cielką La Tour Monchauzet. Moim zdaniem wiąże się z tym
miejscem zbyt wiele złych wspomnień i ogrom cierpień. -
Uśmiechnęła się nieśmiało. - Poza tym nie mam pojęcia, jak
należy uprawiać winnice.
- Możesz się tego nauczyć. - Rohan nie dawał za wygraną,
lecz Sabine odwróciła wzrok.
- Nie mam na to ochoty. Chcę żyć według moich własnych
reguł.
143
S
R
Rozległo się pukanie i do salonu wszedł Jacques.
- Przyjechał lekarz, który ma zbadać madame de Rochefort.
- Naturalnie. Proszę go zaprowadzić do jej apartamentów.
Ernestine, Antoinette, pomóżcie mojej żonie.
Baronowa zerwała się na równe nogi.
- Gaston - zaczęła głucho - zrobiłam to wszystko dla cie-
bie.
- Wiem, ma chere. Jutro o tym porozmawiamy. Najpierw
musisz wypocząć i odzyskać siły - powiedział uprzejmie, ale
wydawał się nieobecny duchem.
Nie odrzucaj jej, pomyślała Sabine, ona ciebie potrzebuje.
Nie zostawiaj jej dla mnie. Raz już prawie odszedłeś z Isabelle.
- Wrócę teraz do Les Hiboux - powiedziała Sabine.
- Twoje miejsce jest tutaj - zaprotestował ojciec.
- To nie tak. - Zmusiła się do uśmiechu. - Wydaje mi się, że
jeszcze nie mam swego miejsca na ziemi. Chcę zostać sama.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co mi się przytrafiło.
- Przyjdziesz jutro? - Wciąż trzymał ją za rękę, więc delikat-
nie wysunęła ją z jego dłoni.
- Tak - odpowiedziała.
Tyle mogła mu obiecać. Odczekała, aż baronowa ze swoim
orszakiem wyjdzie z salonu, i podeszła do drzwi. Usłyszała przy-
ciszony głos Rohana, który natychmiast ruszył za nią. Znowu
poczuła, że gardło ma ściśnięte. Była w rozpaczy. Kiedy drzwi
144
S
R
zamknęły się za nimi, gwałtownie odwróciła się.
- Powiedziałam, że chcę zostać sama.
- Nie sądziłem, że dotyczy to także mnie - powiedział wolno
i wzruszył ramionami. - To zresztą nie ma znaczenia. Jutro za-
czniemy nowe życie. %7ładnych sekretów, żadnych mrocznych
tajemnic. - Uśmiechnął się i położył ręce na jej ramionach,
przyciągając ją do siebie.
- Jutro pokażę ci mój świat, którym chcę się z tobą podzielić.
Może zdołam cię przekonać, że życie właściciela dużej winnicy
ma wiele przyjemnych stron.
- Nie sądzę. - Pospiesznie wysunęła się z jego ramion. Jest
absolutnie pewny swego, pomyślała z goryczą.
- Wykluczone!
- Nie rozumiem. - Od razu przestał się uśmiechać.
- Nie czuję się związana z tą posiadłością. - Wzruszyła ra-
mionami. - Jestem tu obca. Nie chcę dziedziczyć La Tour Mon-
chauzet. Niech Antoinette wezmie cały majątek, jak wcześniej
planowaliście. - Zapadło milczenie.
Rohan spojrzał na nią i spytał z niedowierzaniem:
- Chyba nie mówisz tego poważnie?
- Jak najpoważniej - zapewniła. - Mój ojciec nie musi ofi-
cjalnie uznawać mnie za córkę, skoro przed kilkoma godzinami
w ogóle nie wiedział o moim istnieniu. Wystarczy, że go pozna-
łam. Nie potrzebuję dokumentu z pieczęcią i podpisem nota-
riusza.
- Teraz wszystko się zmieniło...
- Daj mi skończyć. - Sabine potrząsnęła głową. - Nie
145
S
R
opuszczę go, bo dałam mu słowo. Będę pisać i regularnie go
odwiedzać, ale wracam do mojego domu w Anglii. Mam tam
swoje życie. Tutaj czuję się jak na scenie.
- A co z naszym życiem? - przerwał gwałtownie.
- Przecież ono nigdy nie istniało. Dla ciebie liczą się tylko
winnice. Sam mówiłeś, że praca jest twoją pasją.
- Czy nasze wspólne chwile nic dla ciebie nie znaczą? - zapy-
tał bezbarwnym głosem.
- Przeżyłam z tobą cudowne godziny.
- Dziękuję.
- Prędzej czy pózniej trzeba się obudzić i wrócić do rzeczy-
wistości. Kiedy stąd zniknę, wszystko wróci do normy. - Wzru-
szyła ramionami. - Zycie toczy się dalej.
- Masz rację - powiedział gniewnie. - Sabine, co ty chcesz
zrobić? Rzucić mnie na kolana? Mam cię błagać, żebyś została?
- Nie przesadzaj! Proszę cię, nie komplikuj tego jeszcze
bardziej, i tak nasze sprawy są wystarczająco pogmatwane.
Cieszę się, że ciebie poznałam, ale wszystko potoczyło się zbyt
szybko i zaszło za daleko. Musimy się rozstać. - Przerwała
ogarnięta rozpaczą. Jakaż była głupia, gdy naiwnie myślała, że
Rohan pokochał ją dla niej samej! - To był piękny sen. - Głos
jej się załamał. - Takie historie jak nasza po prostu się nie zda-
rzają.
Znieruchomiał. Kiedy w końcu się odezwał, mówił z tru-
146
S
R
dem, jakby słowa nie chciały mu przejść przez gardło:
- Oczywiście, masz rację. Wszystko jest takie nierealne.
Ujął jej dłoń, szybkim ruchem podniósł ją do ust, odwrócił
się i odszedł.
147
S
R
Rozdział 10
Sabine zaparkowała samochód przed główną bramą zamku i
kilka razy głęboko odetchnęła. Od dłuższego czasu ten moment
spędzał jej sen z powiek. Skoro jednak zaszłam aż tak daleko,
mogę przebyć i resztę drogi, pomyślała. Szybko podeszła do
drzwi i zadzwoniła. Drzwi natychmiast się otworzyły i stanęła w
nich ponura Erne-stine. Sabine nie kryła zdziwienia, ponieważ
była pewna, że pokojówka jest w Szwajcarii, gdzie Heloise de
Ro-chefort leczyła się z załamania nerwowego w jednej z dro-
gich, prywatnych klinik. No cóż, nie mogę więc liczyć na ciepłe
przyjęcie, pomyślała, gdy Ernestine prowadziła ją do salonu,
gdzie czekał już Gaston de Rochefort.
- A jednak przyjechałaś. - Wstał z fotela i serdecznie ją
przytulił. - Bałem się, że już cię nie zobaczę.
- Przyrzekłam Marie-Christine, że będę na jej weselu, a poza
tym... - zawahała się.
- Wiem, wiem! Obiecałaś, że będą mogli spędzić noc poślub-
ną w twoim domu - dokończył pogodnie i roześmiał się, widząc
jej nagłe zmieszanie.
- Jak zgadłeś? To miała być tajemnica!
148
S
R
- Nie bój się, dochowam sekretu. Młoda para powinna mieć
trochę spokoju. Tradycyjny kociołek czosnkowej zupy może po-
czekać. - Wskazał jej fotel i obrzucił Sabine krytycznym spoj-
rzeniem. - Schudłaś.
-Naprawdę? - spytała zalotnie. - Mam teraz świetną figurę. -
Nadrabiała miną, lecz była w marnej formie. Zwiadczyły o tym
wystające kości policzkowe i podkrążone oczy.
- Co się z tobą działo przez ten czas? - spytał zatroskany. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl