Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wÅ‚asnÄ… matkÄ…, ale zasnęłam jak zabita, gdy tylko przyÅ‚ożyÅ‚am gÅ‚owÄ™ do poduszki. Nazajutrz rano matka powiedziaÅ‚a, że lepiej już pojedzie. PowiedziaÅ‚a, że nie powinnam użalać siÄ™ nad sobÄ…. To okazywanie sÅ‚aboÅ›ci. Jej obecność może tylko powiÄ™kszyć mojÄ… sÅ‚abość, a to nie jest jej zamiarem. Nie powinna tu zostawać i wywoÅ‚ywać tÄ™sknoty za domem u moich żoÅ‚nierzy. Nie potrafiÅ‚am powiedzieć, że nie czujÄ™ siÄ™ sÅ‚aba. Nie potrafiÅ‚am powiedzieć, że moje zachowanie nie wpÅ‚ynie na innych. ChciaÅ‚am pÅ‚akać w ramionach mojej matki, ale byÅ‚am dorosÅ‚a, odkÄ…d ukoÅ„czyÅ‚am pięć lat. ZwieciÅ‚am przykÅ‚adem pozostaÅ‚ym dzieciom mojej matki. MiaÅ‚am być w jej oczach mocna. Inaczej by nie przeżyÅ‚a. PolegaÅ‚a na mnie. ZapytaÅ‚am, czy chciaÅ‚aby, żebym jÄ… oprowadziÅ‚a po gospodarstwie. PowiedziaÅ‚a, że zobaczyÅ‚a już dosyć. Zasolona, goÅ‚a ziemia to dosyć. PowiedziaÅ‚a, że czas wracać. PoprosiÅ‚a mnie, żebym zajęła siÄ™ stopÄ… Orchidei. UkÅ‚uÅ‚a siÄ™ trzcinÄ… i ma zakażenie. Matka nie zapytaÅ‚a o Yan, w której łóżku przespaÅ‚a noc. Szkoda, że nie zapytaÅ‚a. Szkoda, że nie mogÅ‚am opowiedzieć jej trochÄ™ o moim prawdziwym życiu. Ale matka nie zapytaÅ‚a. WiedziaÅ‚am, że to dlatego, że Yan jest sekretarzem partii. Matka baÅ‚a siÄ™ sekretarzy partii. ByÅ‚a ofiarÄ… każdego z nich. UciekÅ‚a, zanim przedstawiÅ‚am jej Yan. Nie chciaÅ‚a, żebym odprowadziÅ‚a jÄ… na przystanek autobusowy. UparÅ‚a siÄ™. OdeszÅ‚a sama wÅ›ród kurzu. Pomimo obiekcji Lu, której nie podobaÅ‚o siÄ™, że nie bÄ™dzie mnie w pracy, poszÅ‚am za matkÄ… przez pola baweÅ‚ny. Przez prawie pięć kilometrów nawet siÄ™ nie zatrzymaÅ‚a. UmykaÅ‚a od tego, co zobaczyÅ‚a: ziemia, córki Szanghaju, wiÄ™zienie. UciekaÅ‚a jak dziecko. ObserwowaÅ‚am jÄ…, kiedy czekaÅ‚a na autobus. WyglÄ…daÅ‚a staro na swój wiek: moja matka miaÅ‚a czterdzieÅ›ci trzy lata, a wyglÄ…daÅ‚a na sześćdziesiÄ…t albo jeszcze wiÄ™cej. Kiedy autobus zabraÅ‚ matkÄ™ daleko stÄ…d, pobiegÅ‚am w baweÅ‚niane pola. BiegÅ‚am do wyczerpania, potem poÅ‚ożyÅ‚am siÄ™ pÅ‚asko na wznak. PÅ‚akaÅ‚am i woÅ‚aÅ‚am Yan po imieniu. W dniu, w którym miaÅ‚a wrócić, wyszÅ‚am jej na spotkanie parÄ™ kilometrów. Kiedy zobaczyÅ‚am na skrzyżowaniu jej traktor, serce o maÅ‚o nie wyskoczyÅ‚o mi z piersi. ZeskoczyÅ‚a z ciÄ…gnika i podbiegÅ‚a do mnie. Chustka spadÅ‚a jej z gÅ‚owy. Traktor jechaÅ‚ dalej. StaÅ‚a przede mnÄ…, taka przystojna w swoim mundurze. WidziaÅ‚aÅ› go?" zapytaÅ‚am, podnoszÄ…c chustkÄ™ i oddajÄ…c jej. Leoparda?" uÅ›miechnęła siÄ™ i wzięła chustkÄ™. I co?" ponagliÅ‚am. PoprosiÅ‚a, żebym wiÄ™cej nie wymieniaÅ‚a imienia Leoparda w jej obecnoÅ›ci. Wszystko skoÅ„czone, nic siÄ™ nigdy nie zdarzyÅ‚o. ZapytaÅ‚am, co siÄ™ zdarzyÅ‚o. RzekÅ‚a, że nic. Nie znamy siÄ™. JesteÅ›my sobie obcy jak przedtem". Czy byÅ‚ tam?" nalegaÅ‚am. Tak, byÅ‚". RozmawialiÅ›cie?" Tak, przywitaliÅ›my siÄ™". I co jeszcze?" Co jeszcze? OdczytaliÅ›my sprawozdania naszych kompanii. I tyle". Nie wyglÄ…daÅ‚a na zranionÄ…. Zakochanie minęło jej jak rÄ™kÄ… odjÄ…Å‚. RzekÅ‚a: Nasz wielki przywódca, przewodniczÄ…cy Mao uczy nas: Proletariusz musi siÄ™ najpierw oswobodzić sam, żeby móc oswobadzać Å›wiat»". PodrapaÅ‚a mnie po nosie. PowiedziaÅ‚am, że pachnie mydÅ‚em. WyjaÅ›niÅ‚a, że wykÄ…paÅ‚a siÄ™ w ramach specjalnego wyróż nienia dla oddziaÅ‚owych sekretarzy partii. Ma mi coÅ› ważnego do powiedzenia. OpuÅ›ci niedÅ‚ugo kompaniÄ™. Zamknęłam oczy i odprężyÅ‚am siÄ™ w jej ramionach. DÅ‚ugo leżaÅ‚yÅ›my w milczeniu. WolaÅ‚abym, żebyÅ› byÅ‚a mężczyznÄ…" powiedziaÅ‚am. PowiedziaÅ‚a, że wie. Objęła mnie mocniej. SÅ‚uchaÅ‚am walenia jej serca. UdawaÅ‚yÅ›my, że nie jest nam smutno. ByÅ‚yÅ›my dzielne. PowiedziaÅ‚a mi, że przydzielono jÄ… do innej kompanii, daleko stÄ…d. Do Trzydziestej Kompanii. PotrzebujÄ… sekretarza partii i komendanta dla oÅ›miu setek mÅ‚odych ludzi. Dlaczego ty? Dlaczego nie Lu?" Rozkaz to rozkaz. Nie mogÄ™ dysponować sobÄ…". ZapytaÅ‚am, czy nowa kompania jest bardzo daleko. PowiedziaÅ‚a, że niestety tak. ZapytaÅ‚am o warunki glebowe. PowiedziaÅ‚a, że sÄ… straszne, takie same jak tutaj, a wÅ‚aÅ›ciwie gorsze, bo bliżej morza. ZapytaÅ‚am, czy chce tam jechać. PowiedziaÅ‚a, że obawia siÄ™ zagospodarowywania tej ziemi. PowiedziaÅ‚a, że nie wie, skÄ…d siÄ™ jej wziÄ…Å‚ ten lÄ™k. PowiedziaÅ‚a, że nie chce mnie porzucać. UÅ›miechnęła siÄ™ smutnie i zacytowaÅ‚a przysÅ‚owie: Kiedy gość wyjeżdża, herbata wkrótce stygnie". OdparÅ‚am, że moja filiżanka herbaty nigdy nie wystygnie. Lu wczeÅ›nie zgasiÅ‚a Å›wiatÅ‚o. Kompania miaÅ‚a za sobÄ… ciężki dzieÅ„ przy żniwach ryżowych. Chrapanie w pokoju wznosiÅ‚o siÄ™ i opadaÅ‚o. WpatrywaÅ‚am siÄ™ w blask księżyca, gdy rÄ™ce Yan czule dotknęły mojej twarzy. Aagodnie masowaÅ‚y mi kark i ramiona. PowiedziaÅ‚a, że musi udzwignąć ból rozstania ze mnÄ…. Azy zapiekÅ‚y mnie w oczach. PomyÅ›- laÅ‚am o MaÅ‚ej Zieleni i chuderlawym mężczyznie. O ich radoÅ›ci i cenie, jakÄ… zapÅ‚acili. ZapÅ‚akaÅ‚am. Yan mnie objęła. PowiedziaÅ‚a, że nie może siÄ™ powstrzymać. Jej pragnienie jest przemożne. PrzykryÅ‚a nas kocami. WdychaÅ‚yÅ›my nawzajem swoje oddechy. PrzyciÄ…gnęła moje rÄ™ce do swojej piersi. PieÅ›ciÅ‚a mnie, sama drżąc. MruczaÅ‚a, że chciaÅ‚aby mi powiedzieć, jak bardzo jÄ… uszczęśliwiam. ZapytaÅ‚am, czy jestem dla niej Leopardem. OtoczyÅ‚a mnie ramionami. RzekÅ‚a, że nigdy nie byÅ‚o żadnego Leoparda i że to ja go stworzyÅ‚am. WyjaÅ›niÅ‚am, że takie daÅ‚a mi zlecenie. WywiÄ…zaÅ‚aÅ› siÄ™ Å›wietnie" zauważyÅ‚a. ZapytaÅ‚am, czy wie, co robimy. PowiedziaÅ‚a, że nie wie nic, tylko to, co jest w Czerwonej Książeczce. ZapytaÅ‚am, jaki cytat pasuje do sytuacji. ZadeklamowaÅ‚a: Tylko prowadzÄ…c wojnÄ™, można nauczyć siÄ™, jak prowadzić wojny". PowiedziaÅ‚am, że nie widzÄ™ jej, bo Å‚zy zalewajÄ… mi oczy. WyszeptaÅ‚a: Zapomnij na chwilÄ™ o moim wyjezdzie". Nie mogÄ™" westchnęłam. RzekÅ‚a: Masz siÄ™ mnie sÅ‚uchać. Zawsze mnie sÅ‚uchaÅ‚aÅ›". ZlizaÅ‚a moje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|