Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ponieważ mu tego zabroniłeś? - upewniła się Honor. - Tak. - Dlaczego Granger się ciebie słucha? - Może jest w mojej obecności tak samo zdenerwowany jak ty - stwierdził lakonicznie Landry. W tej samej chwili przynie siono sałatkę z brokułów. Honor pochyliła się nad stołem i powiedziała stanowczym tonem: 44 HONOR,MAOZ I... - Oddam ci te pieniądze, jak tylko wrócę do domu. Przez chwilę przyglądał się jej, jakby się nad czymś zastana wiał, po czym kiwnął głową. - W porządku, jeśli poprawi ci to nastrój. - Poprawi. - Rozumiem. Chciałbym, żebyś miała dobry nastrój w moim towarzystwie. - Naprawdę? - spytała sceptycznie. - To mój najważniejszy cel-zapewnił ją. Musiała przyznać, że pod koniec kolacji Conn przynajmniej częściowo osiągnął swój cel. Wprawdzie nadal zachowywała wobec niego dystans, ale w coraz większym stopniu czuła jego magnetyzm. Nie wracali już do sprawy zwrotu przez nią pienię dzy, które Landry dał Grangerowi. Najwyrazniej najważniejszą rzeczą dla Landry'ego było to, żeby nie musiała osobiście kon taktować się z Grangerem. O dziwo, jego troska sprawiła, że Honor czuła wobec niego coraz większą wdzięczność. Co za ironia losu, pomyślała, poda jąc mu klucz do drzwi wejściowych. - Czy napijesz się koniaku, kiedy będę wypisywać czek? - spytała, wchodząc do mieszkania. - Chętnie, dziękuję - mruknął, przechadzając się po zadzi wiająco umeblowanym salonie. - Powiedz mi, gdzie ten koniak jest, to sam sobie naleję. - W czerwonej, lakierowanej szafce pod oknem. Kiwnął głową i ruszył przed siebie po białym dywanie. Interesuje się każdym szczegółem, pomyślała Honor, idąc do HONOR,MIAOZI... 45 sypialni po książeczkę czekową. Ile można się dowiedzieć z umeblowania jej salonu? Przypuszczalnie bardzo wiele. Kiedy weszła do sypialni, której urządzenie zainspirowała sztuka użytkowa Japonii, zauważyła, że coś jest nie w porządku. Przez moment stała nieruchomo w drzwiach, przyglądając się ze zmarszczonymi brwiami wszystkim zakamarkom pokoju. W chwilę pózniej potrząsnęła niecierpliwie głową. Nie spo strzegła niczego podejrzanego. Ozdobione złotą obwódką czar- no-czerwone szuflady toaletki były zamknięte, a łóżko porząd nie zasłane wyszywaną kapą. Pokój stanowił wizualną interpre tację subtelnego, wyrafinowanego spokoju. Jedynym wyraznym zakłóceniem tego spokoju był telewizor, dyskretnie schowany za składanym parawanem. Przygryzła dolną wargę, usiłując pozbyć się uczucia, że w pokoju jest coś, czego tam przedtem nie było. Zniecierpliwio na własnymi podejrzeniami, podeszła do szafy i otworzyła drewniane drzwi. W środku wisiały ubrania w jaskrawych kolo rach nad rządkiem równie jaskrawych butów. Wszystko było na swoim miejscu. - Stajesz się nerwową, starą panną, moja droga - skarciła się na głos, po czym pochyliła się nad toaletką i wypisała czek na pięć tysięcy dolarów. Złożyła podpis i wyprostowała się, nadal czując lekkie zanie pokojenie. - Ach, do diabła - mruknęła, po czym uklękła na białym dywanie i zajrzała pod łóżko. Nagle od drzwi dobiegł ją rozbawiony głos Conna: - Niech mnie kule biją! Słyszałem o samotnych kobietach, 46 HONOR. MIAOZ I... które zaczynają sprawdzać, czy nikt się nie schował pod łóż kiem, zanim pójdą spać, nie przypuszczałem jednak, że jesteś jedną z nich. - Miałam rację, kiedy doszłam do wniosku, że nie możesz się pochwalić poczuciem humoru. Zaczerwieniona ze wstydu, wstała i sięgnęła po czek, który leżał na toaletce. Zdając sobie sprawę z rumieńca na policzkach, przez chwilę wpatrywała się w czek, nie chcąc napotkać ironicz nego wzroku Conna. Kiedy się jednak obróciła, zamierzając rzucić jakąś żartobli wą uwagę, znalazła się nagle w jego ramionach. - Conn? - Nie musisz zaglądać pod łóżko, jestem tutaj. Tkwiąc nieruchomo w jego ramionach, Honor przyglądała się zafascynowana, jak pochyla głowę. Rzeczywiście był tu razem z nią. Kiedy dotknął ustami jej warg, zupełnie zapomniała o poprzednim zaniepokojeniu. Całował ją tak, jakby miał zamiar robić to jeszcze przez bardzo długi czas. Jego pożądanie manifestowało się w bardzo wyrazny i oczywisty sposób. Honor odkryła, że jej ciało natych miast zareagowało na to podnieceniem i radosnym oczekiwa niem. Kiedy rozchylał jej usta, objęła go za szyję, drżąc lekko, a on w odpowiedzi mocniej zacisnął dłonie na jej talii, wyraznie dając do zrozumienia, jak bardzo jej pożąda. Honor przymknęła leniwie oczy, Poczuła, że jej ciało wpada w słodki letarg. - Kochanie, tak dobrze smakujesz - mruknął ochryple HONOR,MIAOZI... 47 Conn, odrywając się niechętnie od jej ust, żeby zaraz dotknąć delikatnie wargami skóry za uchem. - Jesteś słodka i seksowna. Wiedziałem, że tak będzie. Odruchowo zacisnęła palce na jego ramionach, ściskając szary materiał marynarki. Conn jęknął i powoli przesunął dłonie do góry, zatrzymując je tuż przy jej piersiach. - Och, Conn... - Dobrze nam będzie razem - stwierdził po chwili. Pogładził kciukiem jedną pierś, czując, jak rozkwita pod złotożółtym jedwabiem. - Nie - szepnęła. - Jeszcze nie. Ani nigdy, jeżeli mam choć trochę zdrowego rozsądku, doda ła w myśli. W jej wieku powinna już wiedzieć, że nie igra się z ogniem. - Nie będę cię do niczego zmuszał - obiecał Conn uspokaja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|