Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Maleńka, jesteś bezcenna! Natalie odepchnęła go od siebie i wybiegła z pokoju na werandę. Jak typowo męska była jego reakcja! Jak łatwa do przewidzenia! A cóż on sobie wyobraża? %7łe miała przejść po głowach tych ropuch? Gdy zjawił się przy niej na werandzie, zesztywniała poirytowana. - Nienawidzę cię, Kipie Forsythe! - Jeśli twoja nienawiść będzie trwać krótko, to jakoś to wytrzymam. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, udaremniając jej próbę wyrwania się z jego objęć. - Puść mnie! Idę do ciemni po swoje fotografie, a potem wracam do hotelu. I moja noga nigdy już nie postanie w tym domu! A co do ciebie... Przechylił jej głowę do tyłu i przez dłuższą chwilę patrzył w oczy dziewczyny. Przywarł ustami do jej warg. Opierała mu się rozgniewana, ale Kip całował ją tak. namiętnie, że szybko rozchyliła wargi. Wsunął ręce pod jej bluzkę i zaczął pieścić piersi. Usłyszał słaby jęk Natalie zdradzający pożądanie. Zdecydowanym ruchem porwał ją w ramiona i zaniósł do holu. Położył dziewczynę na kanapie i zaczął rozpinać jej bluzkę. - Josh... - Już poszedł i dziś tu nie wróci - wymruczał. Natalie była tak oszołomiona tym, co się stało, że leżała w bezruchu i bez najmniejszego sprzeciwu pozwalała mu całować swoje ciało. - Moja piękna Natalie - szeptał, a jego czuły głos jeszcze bardziej rozpalał jej zmysły. Czuła się zniewolona, oczarowana, zafascynowana. Nikt jeszcze tak jej nie dotykał, nikt tak na nią nie patrzył i nikt tak RS 84 czule nie obchodził się z nią. Wydawało jej się, że znalazła się w całkiem dla niej nowym, urzekającym świecie. Jednym szybkim ruchem rozpiął jej spódnicę. Przytuliła się do Kipa jeszcze mocniej i spojrzała ma niego. Zdziwił ją napięty wyraz jego twarzy. - Czy ty się na mnie gniewasz? - spytała. - Czy ja się gniewam? Co za pytanie! Nagle dostrzegł na jej twarzy kuszący uśmiech. Teraz nie miał już żadnych wątpliwości. Wziął ją na ręce i przeniósł prawie nagą do swojej sypialni. Natalie ani przez chwilę nie czuła strachu ani zagrożenia. Zapytywała tylko siebie w duchu, dlaczego z Kipem wszystko to było takie inne. Blask bijący z jego ciemnych oczu podniecił ją tak bardzo, że kiedy poczuła na sobie ciężar jego ciała, była już gotowa na wszystko. Nagle poczuła dotyk jego ręki na swym łonie. Od razu przywróciło ją to do rzeczywistości. Ujrzała siebie leżącą na łóżku w sypialni Kipa. Całą sobą czuła, że nie chce teraz stąd odchodzić, ale równocześnie coś wewnątrz niej nie pozwalało jej zapomnieć o tym, co mówił o miłości na jedną lub dwie noce. Spojrzała mu głęboko w oczy. - Ty się boisz, Natalie? - Kip przyglądał się jej uważnie. - Nie. Ja, ja tylko... - Ty jesteś jeszcze dziewicą. Skąd wiec u ciebie ta namiętność, skoro tak bardzo boisz oddać mi się? - Ja, ja nie mogłam zapanować nad sobą. Byłeś taki miły i namiętny, że... - Chcesz przez to powiedzieć, że chciałem cię uwieść? - Dojrzała w jego oczach przebłysk gniewu. - Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak się zachowujesz w moich ramionach? Nie graj już z nikim więcej w ten sposób, motylku, bo może się to skończyć dla ciebie zle. Zsunął się z łóżka i wyszedł z pokoju. Kiedy wrócił za chwilę, zdążyła jedynie zasłonić się zgarniętą z podłogi bluzką. RS 85 - Tak, pamiętam, że ostrzegałaś mnie wcześniej, że nie masz zamiaru wdawać się ze mną w romans. Pozwól wiec, że ci powiem, iż przed chwilą byłaś o krok od początku tego romansu. - Potrafię troszczyć się o siebie. Wyrzuciła to z siebie wzburzonym głosem bliska łez. Kip usiadł przy niej na łóżku, wyrwał z jej drżących palców bluzkę i zaczął ją ubierać nie licząc się w ogóle z tym, czy jej się to podoba, czy nie. - Rozbierałem cię już dwa razy - przypomniał jej złośliwie, gdy zaczęła protestować. - Teraz widzę jednak, że znacznie trudniej jest cię ubrać. Nałożył jej spódnicę przez głowę i szukając po omacku zamka błyskawicznego przesunął dłonią po jej czarnych, lśniących włosach. - Uspokój się, Natalie. Wiem przecież dobrze, że to wszystko było tylko udawaniem. Bystra, poświęcająca się pracy zawodowej dama z telewizji, która okazała się subtelną, przestraszoną jak dziecko dziewczyną. Otworzyła usta, by zaprotestować, lecz stłumił jej głos naciskiem swoich warg, które zarówno ostrzegały ją przed czymś, jak i obiecywały jej coś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|