Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mierzam wrócić do pracy. I TU JEST MÓJ DOM * 145 144 » TU JEST MÓJ DOM Jestem w doskonaÅ‚ej... - Jej gÅ‚os stawaÅ‚ siÄ™ coraz sÅ‚abszy, W pobliżu zajazdu, zgoda. WÅ‚aÅ›ciwie im szybciej wszyst bo Roman zataczaÅ‚ kciukiem krÄ™gi wokół jej sutków. ko wróci do normy, tym lepiej. Ale nie byÅ‚o nawet mowy, by - Tak, niesamowite ciaÅ‚o - stwierdziÅ‚. - Silne, smukÅ‚e Roman pozwoliÅ‚ jej spacerować po opustoszaÅ‚ej szosie. i piÄ™kne. Nie mogÄ™ ciÄ™ dotknąć, żeby nie zacząć ciÄ™ pragnąć. - Nie jesteÅ› w odpowiedniej formie do biegania. - Próbujesz mnie uwieść. - Owszem, jestem. - A ty nie masz nic przeciwko temu, prawda? - Masz najwspanialsze ciaÅ‚o na Å›wiecie. Charity byÅ‚a zgubiona, pozbawiona wÅ‚asnej woli. Wiedzia Odsunęła jego myszkujÄ…ce dÅ‚onie. Å‚a, że potem bÄ™dzie miaÅ‚a o to do siebie pretensje, ale teraz - Romanie... naprawdÄ™? oparÅ‚a siÄ™ o Romana, pozwalajÄ…c mu postawić na swoim. Jego wargi wygięły siÄ™ w leniwym uÅ›miechu. Takie - To twoja odpowiedz na wszystko? najbardziej siÄ™ jej podobaÅ‚y. - Nie. - UniósÅ‚ Charity i naprowadziÅ‚ jÄ… na siebie. - - OczywiÅ›cie, pozwól, że ci to udowodniÄ™. Ale dziaÅ‚a. - Nie, ja... - ZÅ‚apaÅ‚a dÅ‚onie, które zaczęły pieÅ›cić jej Charity nie byÅ‚a w stanie odmówić, otoczyÅ‚a nogami uda. - GdybyÅ›my spróbowali zrobić to znowu, pewnie biodra Romana i pozwoliÅ‚a, by namiÄ™tność porwaÅ‚a ich przypÅ‚acilibyÅ›my to życiem. oboje. Potem osunęła siÄ™ bezsilnie na łóżko. Nie dyskuto - Jestem gotów zaryzykować. waÅ‚a, kiedy okryÅ‚ jÄ… przeÅ›cieradÅ‚em. - Romanie, mówiÅ‚am poważnie. Romanie... - ZostaÅ„ tu - powiedziaÅ‚ i pocaÅ‚owaÅ‚ jej wÅ‚osy. - WrócÄ™. - Bajeczne nogi - orzekÅ‚ i przesunÄ…Å‚ jÄ™zykiem po wra - Smycz wisi na haczyku pod schodami - wymamrota żliwym miejscu pod kolanem. - Ostatniej nocy poÅ›wieci Å‚a Charity. - Po powrocie ze spaceru Ludwig dostaje za Å‚em im stanowczo zbyt maÅ‚o uwagi. wsze dwie miarki psiej karmy i Å›wieżą wodÄ™. - Tak, ty... - Charity oparÅ‚a siÄ™ rÄ™kÄ… o materac. - Pró - Chyba potrafiÄ™ poradzić sobie z psem. bujesz odwieść mnie od moich zamiarów. Ziewnęła i podciÄ…gnęła koce pod szyjÄ™. - Tak. - Ludwig lubi ganiać kotkÄ™ Fitzsimmonsów. Nie mu - Nie możesz. - Zamknęła oczy. MógÅ‚. WÅ‚aÅ›nie to ro sisz siÄ™ martwić, nigdy jej nie dopadnie. biÅ‚. - Ludwig musi pobiegać - wykrztusiÅ‚a z trudem. - - To mi ulżyÅ‚o. - ZawiÄ…zaÅ‚ buty. - Jeszcze o czymÅ› Bardzo to lubi. powinienem wiedzieć? - Zwietnie. - Roman nakryÅ‚ rÄ™kami jej piersi. - W ta - Mhm. - WtuliÅ‚a siÄ™ w poduszkÄ™. - Kocham ciÄ™. kim razie ja z nim wyjdÄ™. Jak zwykle zaszokowaÅ‚y go zarówno wyznanie, jak - Ty? - OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™, żeby uniknąć pocaÅ‚unku, bo i Å›wiadomość, że jest szczere. Bez sÅ‚owa wyszedÅ‚ z po czuÅ‚a, że musi zÅ‚apać oddech. ZadrżaÅ‚a, gdy Roman prze koju. sunÄ…Å‚ wargami w dół po jej szyi. - To nie jest konieczne. 146 # TU JEST M6l DOM TU JEST MÓJ DOM * 147 Charity przeciÄ…gnęła siÄ™ pod przeÅ›cieradÅ‚em. Wcale nie gotniaÅ‚y mu ze zdenerwowania. - Jak siÄ™ czujesz? Bardzo byÅ‚a zmÄ™czona. Roman miaÅ‚ racjÄ™. Sen nie byÅ‚ najlepszym szybko zeszÅ‚aÅ› na dół. powodem, by pozostać rano dÅ‚użej w łóżku. Pomimo si - Nic mi nie jest. - Zerknęła od niechcenia na leżące na niaków i skaleczeÅ„ nigdy nie czuÅ‚a siÄ™ lak wspaniale jak biurku dokumenty. - Przepraszam, że zostawiÅ‚am wczoraj teraz. PostanowiÅ‚a poleniuchować i, na wpół drzemiÄ…c, wszystko na twojej gÅ‚owie. wylegiwaÅ‚a siÄ™ w łóżku, dopóki nie wygnaÅ‚o jÄ… z niego - Nie bÄ…dz niemÄ…dra. MartwiliÅ›my siÄ™ o ciebie. - Doceniam waszÄ… troskÄ™, ale nie ma już powodu do poczucie winy. niepokoju. - UÅ›miechnęła siÄ™ do Romana. - Nigdy w ży Automatycznie wÅ‚Ä…czyÅ‚a radio i uporzÄ…dkowaÅ‚a po ciu nic czuÅ‚am siÄ™ tak znakomicie. Å›ciel, W saloniku przejrzaÅ‚a notatki i dodaÅ‚a kilka pun któw. Potem weszÅ‚a pod prysznic. NuciÅ‚a melodiÄ™ z kon Bob zauważyÅ‚ jej spojrzenie. Jeżeli ten policjant jesl certu skrzypcowego Czajkowskiego, gdy nagle zasÅ‚onki w niej zakochany, to sprawy przybraÅ‚y zdecydowanie zÅ‚y kabiny zostaÅ‚y rozsuniÄ™te. obrót. - Roman! - Przycisnęła dÅ‚onie do serca i oparÅ‚a siÄ™ - MiÅ‚o mi to sÅ‚yszeć, ale... plecami o glazurÄ™. - Nie powinieneÅ› mnie straszyć. - UniosÅ‚a rÄ™kÄ™, żeby uciszyć jego protest. ZwiÄ…zaÅ‚a wÅ‚osy na czubku gÅ‚owy, a w rÄ™ku trzymaÅ‚a per - Masz tu coÅ› pilnego? fumowane mydÅ‚o. Mokra, namydlona skóra lÅ›niÅ‚a. Roman - Nie. - ZerknÄ…Å‚ na Romana. - Nie ma nic pilnego. pospiesznie zdarÅ‚ z siebie koszulÄ™ i odrzuciÅ‚ jÄ… na bok. - To dobrze. - Charity odsunęła na bok papiery i przyj - Czy nie myÅ›laÅ‚aÅ› o tym, żeby nauczyć tego psa cho rzaÅ‚a siÄ™ ksiÄ™gowemu. - Co siÄ™ staÅ‚o, Bob? dzić przy nodze? - A co miaÅ‚oby siÄ™ stać? - Nie. - Z szerokim uÅ›miechem przyglÄ…daÅ‚a siÄ™, jak - JesteÅ› blady. Chyba siÄ™ nie rozchorowaÅ‚eÅ›? rozpinaÅ‚ spodnie. - ZgadujÄ™, że chcesz wejść pod prysznic. - Nie, wszystko w porzÄ…dku. W absolutnym porzÄ…dku. - Roman bez sÅ‚owa rzuciÅ‚ dżinsy w Å›lad za koszulÄ…. Cha PrzyjÄ…Å‚em kilka nowych rezerwacji. Na lipiec mamy już rity przez dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ podziwiaÅ‚a go w milczeniu. - prawic komplet. Cóż, widzÄ™, że spacerzpsem zanadto ciÄ™ nie... wyczerpaÅ‚. - Wspaniale! PrzejrzÄ™ wszystko po Å›niadaniu. Napij siÄ™ - RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™, kiedy Roman stanÄ…Å‚ przy niej. kawy. - PoklepaÅ‚a go po rÄ™ce i ruszyÅ‚a do jadalni. Mniej wiÄ™cej po godzinie Charity zeszÅ‚a do holu. Stali goÅ›cie raczyli siÄ™ ciastem kawowym Mae, czeka jÄ…c na wÅ‚aÅ›ciwy posiÅ‚ek. Bonnie przyjmowaÅ‚a zamówie - ChciaÅ‚abym zjeść wszystkiego po trochu! - zawoÅ‚a nia. Zniadaniowe menu byÅ‚o starannie wypisane na tablicy, Å‚a, przyciskajÄ…c rÄ™kÄ… żoÅ‚Ä…dek. - Cześć, Bob. - ZatrzymaÅ‚a a z gÅ‚oÅ›ników dobiegaÅ‚a cicha, kojÄ…ca muzyka. Na stoÅ‚ach siÄ™ przy recepcji, żeby uÅ›miechnąć siÄ™ do ksiÄ™gowego. staÅ‚y Å›wieże kwiaty i gorÄ…ca kawa. - Witaj, Charity. - Bob dostrzegÅ‚ Romana i rÄ™ce zwil- 148 * TU JEST MÓJ DOM ITJfcSI MÓJ DOM " 149 - CoÅ› nie tak? - zapytaÅ‚ Roman. francuska grzanka z kieÅ‚basÄ…. Dwie herbaty zioÅ‚owe, jedno - Nie. Co mogÅ‚oby być nie tak? Chyba wszystko idzie kruche ciastko. Zaczyna brakować kawy. Bonnie powiesiÅ‚a zamówienie na haczyku nad kuchen jak po maÅ›le - odparÅ‚a i z poczuciem, że jest tu zbÄ™dna, kÄ…, zÅ‚apaÅ‚a podany przez Dolores dzbanek Å›wieżej kawy pospieszyÅ‚a do kuchni. i wypadÅ‚a. Nie trafiÅ‚a na spór, który należaÅ‚oby rozsÄ…dzić. Mae Charity podeszÅ‚a, żeby wziąć fartuszek, ale Mae odpÄ™ i Dolores pracowaÅ‚y zgodnie ramiÄ™ przy ramieniu, a Lori dziÅ‚a jÄ… machniÄ™ciem rÄ™ki. ustawiaÅ‚a na tacy pierwsze zamówienie. - Potrzebujemy wiÄ™cej masÅ‚a do grzanek francuskich! - PowiedziaÅ‚am, żebyÅ› usiadÅ‚a. - zawoÅ‚aÅ‚a Mac. - A ja ci powiedziaÅ‚am, że czujÄ™ siÄ™ Å›wietnie. Zwietnie! - Już siÄ™ robi - odparÅ‚a radosna jak skowronek Dolores ChcÄ™ pomóc przyjmować zamówienia. i zaczerpnęła trochÄ™ zgrabnych kuleczek masÅ‚a. PodaÅ‚a - Dzisiaj bÄ™dziesz wykonywać moje polecenia. Siadaj. napeÅ‚nionÄ… miseczkÄ™ Lori i zauważyÅ‚a stojÄ…cÄ… w drzwiach - Mae pogÅ‚askaÅ‚a Charity po ramieniu. - BÄ…dz grzecznÄ… Charity. - O, dzieÅ„ dobry! - Chuda twarz kucharki rozjaÅ› dziewczynkÄ…. Nie martwiÅ‚abym siÄ™ tak bardzo o ciebie, niÅ‚a siÄ™ uÅ›miechem. - Nie spodziewaÅ‚am siÄ™, że bÄ™dziesz gdybym wiedziaÅ‚a, że zjadÅ‚aÅ› solidne Å›niadanie. Chyba nie już na nogach. chcesz, żebym siÄ™ o ciebie martwiÅ‚a, prawda? - Nie, oczywiÅ›cie, że nie. Ale... - Nic mi nie jest. - Siadaj, dziewczyno. - Mae ledwie rzuciÅ‚a na niÄ… - No wÅ‚aÅ›nie. WiÄ™c usiÄ…dz. PrzygotujÄ™ ci francuskÄ… grzankÄ™. TwojÄ… ulubionÄ…. okiem i wróciÅ‚a do posypywania omletu tartym serem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|