Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
celebruje jej zaginięcie po spelunach. Faktem jest, że przestraszyłam się w pewnym momencie, że skończę jak on – ciągnęła. – Te imprezy były jednak suto zakrapiane. To wtedy zdecydowałam się pojechać do Doliny Róż i wymyślić jakiś inny modus operandi. Krótko mówiąc, nie tańczyłam, żeby sobie nakupić modnych ciuchów, tylko żeby pomóc ojcu. – Powiedziałaś, że małżeństwo zniszczyło życie twojej matce. Ale naprawdę bardziej ciebie obchodziły ich relacje niż ją. – Skoro już przyszłam na świat, był moim ojcem, czy wzięli ślub, czy nie. I potrzebowałby mojej pomocy, tak czy siak. Kocham go, mimo że jest, jaki jest – wyznała z prostotą. – Mama zawsze miała mu za złe, że namówił ją do zalegalizowania ich związku przed moim przyjściem na świat. Przez to nie mogła poślubić człowieka, którego naprawdę wówczas kochała. Wniosek z tego, że trzeba więcej powodów niż dziecko w drodze, by się pobrać. A takim powodem jest głębokie uczucie do drugiej osoby. Uciekł spojrzeniem przed jej wzrokiem, ale zdążyła dostrzec żal wywołany jej słowami. Jak by też się wstydził swojej ułomności – atrofii uczuć. Jasno dała mu do zrozumienia, że może wyjść za mąż tylko z miłości. On zdawał się sugerować, że jest niezdolny do kochania. Istny pat! Rowan nie liczyła na cud, ale jego reakcje wyciskały z niej łzy. Skończyli posiłek w milczeniu. Gdy wylądowali na trawniku przed domem, Rowan wydobyła z torebki klucz od domu. Naszła ją refleksja, że i ten staroświecki rekwizyt podzieli los dinozaurów, gdy Nikodemus zbuduje na tym miejscu inny, hipernowoczesny dom. Weszli do hallu i obydwoje wydali westchnienie ulgi. Rowan roześmiała się lekko, ale klucz w jej dłoni zaciążył nagle. Zdjęła go z kółeczka. – Co to znaczy? – zapytał Nik, gdy położyła klucz na blacie komody w holu i ruszyła schodami w górę. – Nie będę go już potrzebować po wyjeździe – zatrzymała się. Rzadko bywało, by patrzyła na niego z góry. Miała chęć podejść do niego i włożyć palce w jego włosy potargane wiatrem wiejącym na dworze. Przemogła się jednak, by pójść do sypialni matki i dalej sortować jej rzeczy. Już pogodziła się z myślą o wyjeździe. O opuszczeniu Doliny Róż na zawsze. To było lepsze niż trzymanie się dziewczęcych mrzonek. Nik jej nie pokocha. Rozumiała już, że nie jest do tego zdolny. Trzeba iść w swoją stronę. – Rowan. – W jego głosie jak zwykle był nieznoszący sprzeciwu, władczy ton. Oprócz niego jednak zabrzmiała teraz także niecodzienna niepewność, która o wiele skuteczniej kazała jej się zatrzymać. – Jeśli zaszłaś w ciążę… – zaczął. Nie chciała już o tym rozmawiać, lecz spojrzawszy na niego, domyśliła się, co chciał jej powiedzieć. Stał na dole z tym dużym, stalowym kluczem w palcach, z ręką nieświadomie wyciągniętą w jej stronę. Pobladła i chwyciła się poręczy. Oferta przejęcia przez nią domu była nie do zniesienia, jeśli zakładała niemożliwy do spełnienia warunek – by była w stanie błogosławionym. – Jeśli jestem w ciąży… to, co? – Troski znalazły upust w bolesnej szczerości. Jej głos odbijał się echem od sklepienia. – To dostanę Dolinę Róż jako wyprawkę?! Otóż, nie jestem w ciąży! Ja w ogóle nie mogę zajść w ciążę! ROZDZIAŁ JEDENASTY Nik skamieniał zupełnie u stóp schodów. Chciał ją znów zawołać, gdy pobiegła w górę, ale nie mógł wydobyć głosu. Ruszył wreszcie za nią, lecz potknął się o leżące na podłodze bagaże i zwolnił kroku. W końcu tylko usiadł ciężko na schodach i oparł głowę na rękach. Był w szoku. Przed chwilą, przez sekundę, objawiła mu całą poranioną duszę. Ogarnęła go litość aż do bólu. Powinien pójść do niej, lecz co mógł zrobić wobec tak okrutnej rzeczywistości, w której musiała żyć? Potarł twarz i zmusił się do chłodniejszego myślenia. Chyba pierwszy raz w życiu los drugiej osoby dotknął go tak osobiście. To była Rowan. I oto los odmawiał jej tego, do czego zdawała się stworzona. Czego pragnęła w swoim życiu, jak wyraźnie mu powiedziała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|