Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wprowadzić mój plan w życie. - Co chcesz mu zrobić? - Poczekaj, a zobaczysz. - Czy to, co zamierzasz, jest zgodne z prawem? Douglas wzruszył ramionami, a potem dodał: - Zastanawiam się, czy Boyle wynajął jeszcze innych ludzi? - Takich jak Spear? Skinął głową. - Ponieważ Boyle był tak uprzejmy i powiedział nam, że przenosi swoje posterunki bliżej naszego rancza, co wieczór będę jezdził na wzgórza, by podsłuchać, o czym rozmawiają. - Czy to konieczne? - Tak. Parker niedługo kończy osiem tygodni i według opinii doktora Simpsona, będzie już dostatecznie silny, by go stąd zabrać. - Doktor Simpson powiedział też, że lepiej poczekać, aż dziecko skończy dziesięć tygodni. - Czy Parker przybiera na wadze? - Tak, oczywiście. Douglas jednak nie był o tym przekonany. - Za każdym razem, gdy biorę go na ręce, czuję, jaki jest maleńki i delikatny. Nie wydaje mi się ani deko cięższy niż był zaraz po urodzeniu. 72 - Czyżbyś zapominał, że jesteś silnym mężczyzną? Nic dziwnego, że nie czujesz zmiany, kiedy go podnosisz. Ale ja ci mówię, że mój synek z dnia na dzień jest coraz silniejszy... mimo to jeszcze za wcześnie, by wynosić go na dwór. - Być może będziemy musieli zaryzykować. - Nie chcę narażać mojego dziecka na niebezpieczeństwo. - A pozostając tu, na nic go nie narażasz? - Naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać. - Szkoda - warknął. - Bo musimy kiedyś o tym pomówić, a dzisiejszy dzień jest tak samo dobry jak każdy inny. Musisz wreszcie posłuchać głosu rozsądku. Moi bracia pomogą mi obronić ciebie i Parkera, a najlepiej stąd wyjechać, gdy Boyle'a nie ma w okolicy. Upewnię się, że opuścił miasto, zanim... Isabel gwałtownie potrząsała głową. - Parker jest jeszcze za maleńki, by z nim podróżować. - Jeżeli doktor Simpson powie, że można zaryzykować, zgodzisz się na to? Isabel długo myślała, zanim w końcu skinęła głową. - Dobrze, ale obiecaj, że nie będziesz go przekonywać. Nie staraj się namówić doktora, by powiedział to, co chcesz usłyszeć... - Dobrze. Czy już wiesz, co chcesz robić, gdy stąd wyjedziesz? Ale Isabel jeszcze się nie zdecydowała. Mogła wrócić do Chicago i uczyć w sierocińcu, pozostać w Sweet Creek i zatrudnić się na posadzie miejskiej nauczycielki albo pracować w Liddyville. Ale to nie przyszłość ją przerażała. Serce ściskało się jej z bólu na samą myśl, że zostawi za sobą marzenia, gdy opuści ten skrawek ziemi. Była realistką i wiedziała, że prędzej czy pózniej i tak musi stąd wyjechać. Jej zmarły mąż postawił dom w wyjątkowo niebezpiecznym miejscu i pierwsza duża powódz zaraz by go zmyła. Taak, trzeba będzie się stąd wyprowadzić, lecz na samą myśl o spakowaniu wszystkiego i zostawieniu domu i rancza na pastwę losu bolało ją serce. Ten dom i ziemia były marzeniem Parkera. Zginął, broniąc tej ziemi. Douglas nigdy tego nie zrozumie... - Nie chcę teraz o tym rozmawiać - powtórzyła stanowczo. - Prędzej czy pózniej musisz stawić czoło rzeczywistości. Isabel wstała od stołu i poszła do kuchni. - Skoro Boyle wyjeżdża do Dakoty, mam mnóstwo czasu, by się zastanowić. - Nie... nie masz czasu. Chyba, że już całkiem oszalałaś i wierzysz w to, co on mówi. - Masz ochotę na ciasto? Mogę upiec, zjesz po powrocie z miasta. 73 - Na miłość boską! Powinnaś zacząć myśleć o przyszłości, a nie o wypiekach! Isabel stanęła w drzwiach kuchni i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. - Mam ochotę upiec ciasto - powiedziała spokojnie, cedząc słowa. - Kiedy piekę, mam czas do namysłu. Masz ochotę na ciasto czy nie? Była tak wściekła, że Douglas pomyślał, iż zastrzeli go, jeżeli odmówi. Skinął więc tylko głową. - Ależ tak. W parę minut pózniej wyjechał z rancza; sprawdził posterunki ludzi Boyla, po czym udał się do miasta. U doktora Simpsona zjawił się dobrze po północy. Doktor czekał na niego w kuchni z filiżanką gorącej kawy w jednej i odbezpieczonym rewolwerem w drugiej ręce. - Bardzo pózno dziś przyjechałeś - odezwał się. - Usiądz i nalej sobie kawy, synu. Powiedz, co z małym Parkerem? Douglas przysunął krzesło, siadł na nim okrakiem i poprosił doktora, by nie zawracał sobie głowy kawą. - Parker ma się całkiem niezle, ale Isabel była przeziębiona. Co mamy zrobić, jeżeli dziecko się zarazi. - Trzymać go w cieple... - Cały czas trzymamy go w cieple. Nie można zrobić nic innego? A jeżeli dostanie gorączki? - Douglasie, nie musisz na mnie krzyczeć. Dziecko jest jeszcze małe, a dzisiejsza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|