image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wybrał się dziadek aż pod Góre Jasnom,
Myślał, że grosik uzbira, tymczasem
Wrócił ciupasem.
Tego widoku dożył dziadek stary,
W całym klasztorze nic, jeno dziandary,
Sytkie osoby duchowne a świente
Pod klucz zamkniente.
Dziwne tu rzeczy bajom sobie ludy,
%7łe się tam działy straśne jakieś cudy:
Niby że ojce porobiły świeństwa
Gwoli męczeństwa.
%7łył jeden z drugim piknie, bez turbacji,
ZwiÄ…tek czy piÄ…tek przy godny kolacji
Bluznił Imieniu Tego, co go stworzył,
I cudzołożył.
Jeden najgorszy - patrzcie wymyślnika! -
Chował pod sobą w sofie nieboszczyka,
%7Å‚e jak bez tego na ty sofie grzeszy,
To go nie cieszy.
Przeor też, mówiom, jucha jest morowa,
Ponoć co tydzień ziżdżał do Krakowa,
Jako że tu miał śtyry konkubiny,
Same hrabiny.
Co jaki grosik na tackę się wśliznie,
To go dzieliły ojce po starszyznie,
A zaś do skarbca każdy za swe grzychy
Miał dwa wytrychy.
Jak przyszło Xiędzu dla dobra klasztoru
Zatłamsić kogo, to mu bez jankoru,
Póki ta zipie, własną dłonią leje
Zwiente oleje...
Codziennie rano nabożnym zwyczajem
Spowiadały się ojcaszki nawzajem,
By chtóry trafił, jak przyńdzie potrzeba,
Prosto do nieba.
Różnie dopuszcza Bóg w mądrości swojej,
Ale to jakoÅ› bardzo nie przystoi,
Iżby siedziały w taktem świentem gronie
Same Pochronie...
Mnie złość już bierze, chociek dziadek świecki,
Cóż ta dopiro w grobie Xiądz Kordecki:
Musi go skręca od straśnej tertury
Zadkiem do góry.
Kogo Bóg kocha, tego i doświadcza,
Więc choć zgrzeszyła ręka świętokradcza,
Módlmy się, bracia, by nasz zakon miły
Znów porósł w siły.
Iżby zapomniał Bóg o swy boleści,
Trza mszów zakupić dziennie choć z czterdzieści;
Niech więc na tackę, co ta chtóry może,
Rzuci w klasztorze...
Pisane w r. 1910
PIOSENKA SENTYMENTALNA, KTÓREJ JEDNAK
NIE TRZEBA BRA ZANADTO SERIO
Melodia: Delmet, Envoi de fleurs
Czy pamiętasz jeszcze te wiośniane dni
Pierwszego twych zmysłów dziewczęcych rozkwitu?
Może o nich czasem serce twoje śni,
Kto wie, może we śnie omdlewa z zachwytu?
A gdy cię owładnie wspomnień tęsknych szał,
Może czasem marzysz o cichej sielance,
Gdym z ust wpółdziecięcych pierwszy uścisk brał
W jakiejÅ› ogrodowej ustronnej altance...
Może czasem wspomnisz słodkie chwile, gdym
Uczył pierwszych pieszczot twe nieśmiałe rączki,
Kiedym się upijał pierwszym dreszczem twym,
Młodziutkiego ciała gdym rozwijał pączki...
Dziś ty w pełnej krasie, jak dojrzały kłos,
Innym dajesz szczęście na twej piersi białej -
(Kłos nie ma piersi? To nic nie szkodzi, proszę nie przeszkadzać!)
Mnie w inne ramiona rzucił dobry los,
Dziś u moich kolan igra synek mały...
Gdy to dziecko dojdzie już chłopięcych lat,
Kiedy na nie przyjdzie czas wiosennych rojeń,
Wówczas twej piękności na wpół zwiędły kwiat
Dyszeć będzie czarem ostatnich upojeń;
Ocal biedne dziecię od miłosnych mąk,
Niech je twoja dobroć do siebie przygarnie,
Niechaj pierwszą słodycz wezmie z twoich rąk,
Niech nie zna, co pragnień młodzieńczych męczarnie!
Niechaj na nie spłynie dawna tkliwość twa,
Ono da ci w zamian pieszczot swych pierwiosnki;
Chciej być tym dla niego, czym dla ciebie ja -
Niech siÄ™ ozwie echo dawnej, cudnej piosnki...
ROZKOSZE %7Å‚YCIA
Pieśń ku pokrzepieniu serc
Wszystko dziś biada: "Lepiej wcale nie żyć",
I pesymizmu słychać zewsząd jęk,
A jednak, państwo, zechciejcie mi wierzyć,
%7łycie jest piękne, życie ma swój wdzięk;
Umieć je cenić to pierwsza zaleta,
Nie żądać więcej, niż nam może dać:
Wówczas, braciszku, jak mówi poeta,
Garściami rozkosz zewsząd będziesz brać!
Choć wszystko wezmą ci losy przeciwne,
Pociechę pewną zesłał dobry Bóg:
To - że tak powiem - szczęście n e g a t y w n e,
Tego nie wydrze ci najsroższy wróg;
Gdyś tego szczęścia przeniknął sekreta,
Pogodny idziesz wśród gromów i burz:
Gdzie nogą stąpisz - jak mówi poeta -
Wszędzie ci życie kwitnie wieńcem z róż!
Wszędzie radości znajdziesz nowe zródło
I do rozpuku śmiejesz się raz w raz;
Patrzysz, jak grzebią jakieś stare pudło,
Pomyślisz sobie: "Na mnie jeszcze czas!"
Przystaniesz sobie za trumienkÄ… z boku,
Posłuchasz śpiewu i żałobnych mów,
Dziewczątko małe uszczypniesz gdzieś w tłoku,
Już się od dawna tak nie czułeś... zdrów.
Wyjdziesz na miasto dla użycia ruchu,
Z daleka widzisz jakieÅ› twarze dwie:
To Rydel komuÅ› wierci dziurÄ™ w brzuchu -
Pomyślisz sobie: "Dobrze, że nie mnie!"
Niedługo szukasz za nową podnietą;
Na "Warszawskiego" do kawiarni idz:
Przeczytasz sobie Hoesicka felieton -
No i sam powiedz: czy nie warto żyć?
W zimowy wieczór spieszysz do teatru,
W fotelik miękki rozkosznie się wtul:
Ciepło, zacisznie, ni śniegu, ni wiatru,
Tragedii sobie wysłuchasz jak król!
Z piÄ…tego aktu prosto na kolacjÄ™,
W gazetce znowu jest nowinek dość:
Tu masz bankructwo, tam znów licytację,
Z trzeciego piętra zleciał jakiś gość!
Tak sobie chodzisz wesoły jak ptaszek,
Radosną wszędzie życia widzisz twarz;
Wreszcie, znużony i syt już igraszek,
Wracasz do domu: własny kluczyk masz;
Słychać szmer jakiś, zaglądasz przez szparkę:
I jak tu człowiek się nie cieszyć ma?
Tam ktoś... ten tego... właśnie twą kucharkę,
Pomyślisz sobie: "Dobrze, że nie ja!"
Zmiejesz się błogo przed zamknięciem powiek
I dziękczynienia czynisz korny gest:
Byle chciał tylko, znajdzie szczęście człowiek,
Nie ma co mówić - dobrze jest, jak jest!
Więc choć świat biada: "Lepiej wcale nie żyć",
I pesymizmu słychać zewsząd jęk,
Najmilsi bracia, zechciejcie mi wierzyć,
%7łycie jest piękne, życie ma swój wdzięk!!
Pisane w r. 1909
GAOS ROZJEMCZY W SPRAWIE PANA WILHELMA
FELDMANA CONTRA ROSNER, %7Å‚UAAWSKI,
TETMAJER ETC., ETC.
.............................................
Pełna wrzasku ziemia polska,
Oj oj oj
Pełna wrzasku ziemia polska,
Od Czikago do Tobolska.
Oj oj oj
Za cóż nas tak karzesz, Panie,
Oj oj oj
Za cóż nas tak karzesz, Panie,
Przez rok słyszym o Feldmanie.
Oj oj oj
Rosner pierwszy śmignął batem,
Oj oj oj
Rosner pierwszy śmignął batem,
Chociaż tylko jest hofratem.
Oj oj oj
Wykazał - herezja czysta!
Oj oj oj
Wykazał - herezja czysta!
%7łe Feldman - żaden monista.
Oj oj oj
Mówił, że u niego we łbie,
Oj oj oj
Mówił, że u niego we łbie
Nie "Olbrzymy", ale kiełbie.
Oj oj oj
"Jak pan szmi? Gewałt! Rabacja!
Oj oj oj
Jak pan szmi? Gewałt! Rabacja!
To jest prosta denuncjacja!
Oj oj oj
My z Wyspiańskim, to dwa braczie,
Oj oj oj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl