Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
61 RS Czy to ma jakieś znaczenie? Nie odpowiedział. Zrobił krok w jej stronę. Czuła niemal jego oddech, który przypominał małą, srebrną chmurkę. Pod choinką chór zaczął śpiewać: Wesołych świąt, spokojnych świąt", a drzewko rozbłysło tysiącem światełek. Po nim zaczęły się zapalać następne. Nawet za nimi, w świerkach, zapaliły się delikatne ogniki, które przypominały robaczki świętojańskie. Ludzie na placu zaczęli wiwatować. Lex pomyślał, że to, co chce zrobić, nie ma najmniejszego sensu. Gdyby Keely była kimś innym, z pewnością by ją pocałował. Jednak sprawa i bez tego była wystarczająco zagmatwana. Nie powinien jej nawet dotykać. To było zbyt niebezpieczne. A jednak, sam nie wiedział jak, wziął nagle Keely w ramiona. Była tak zaskoczona, że się nie opierała. Czuł, jak drży w jego objęciach. Starał się być delikatny, do niczego jej nie zmuszać. Postanowił, że tylko ją pocałuje. Chciał poznać smak tej tajemniczej kobiety. Kiedy ich usta się spotkały, od razu zrozumiał, że to mu nie wystarczy. W tym pocałunku było coś fascynującego, coś, co sprawiało, że zapragnął więcej. Dłonią wyczuł mocne bicie jej serca. Oboje byli bardzo podnieceni, ale wiedział, że nie może się dalej posunąć. Ktoś mógł ich zobaczyć. Co prawda ludzie często całowali się na Boże Narodzenie, zwłaszcza pod jemiołą, ale... nie w ten sposób. Coś między nimi zaiskrzyło. Czuł tuż obok jej delikatne kształty, jej miękkie ciało i pragnął je lepiej poznać. Keely w którymś momencie zarzuciła mu ręce na szyję. Stało się jasne, że ona też go pragnie. Nie czuli już zimna, a jedynie pożądanie, które wypełniało ich ciała. Przestali zwracać uwagę na to, co działo się na placu. Chór zaczął następną kolędę. Zapaliły się kolejne światła. A oni wciąż się całowali, jakby nie mogli się sobą nasycić. 62 RS Gdyby spytał, czy może ją pocałować, Keely na pewno by odmówiła. Ale on nie pytał. Ten pocałunek był tak niespodziewany, że nie zdążyła zaprotestować. Zwłaszcza że bardzo go pragnęła. I to już od pierwszego spotkania... Zwierki koło nich rozbłysnęły kolejnymi światłami. Cały plac tonął w bożonarodzeniowym świetle. Ludzie wydal li gromki okrzyk, a Keely i Lex odskoczyli nagle od siebie. Dopiero teraz dotarło do nich, gdzie się znajdują. I że ktoś tutaj mógłby ich rozpoznać. Keely przetarła oczy, wpatrując się w Leksa w powodzi świateł. Była naprawdę wstrząśnięta. Wciąż czuła jego usta na swoich wargach. Dziwiło ją pożądanie, które wydawało się pochłaniać całe jej ciało. Nigdy nie czuła czegoś takiego przy Bradleyu. Nie sądziła, żeby to w ogóle było możliwe. Jednak najgorsze było to, że nie chciała słuchać głosu rozsądku. Jeśli Bradley był zdolny do popełnienia przestępstwa to co dopiero Lex? Przecież to on był gorszym" z braci. To jego powinna się strzec! Chyba rzeczywiście zwariowałam mruknęła do siebie i ruszyła w stronę kwiaciarni. Keely, zaczekaj usłyszała jego głos za sobą. Musimy porozmawiać. Lex dogonił ją w paru susach. Zapomnij o tym. Muszę wracać do pracy. Chciała jak najszybciej przed nim uciec. Zdjęła kurtkę i rzuciła ją w stronę Leksa. Już nie było jej zimno. Trzymaj. Nie, wez ją. Podsunął jej kurtkę. Zmarzniesz. Nie, dzięki. Gdyby znowu ją włożyła, poczułaby znajomy zapach, a na to z pewnością nie mogła sobie pozwolić. W końcu, widząc, że nie da 63 RS jej spokoju, przystanęła. Chcesz porozmawiać, to dobrze. Zaproponowałam ci współpracę, bo ta sprawa z handlem bronią naprawdę brzydko pachnie. I może zaszkodzić nie tylko mnie, lecz również twojej matce. Stockton chyba uważa, że jeśli nie dorwie mnie FBI, to dopadnie ten handlarz bronią. Tak czy siak nie mam wyboru i muszę sama dowiedzieć się czegoś o tej sprawie. Popatrzyła na niego znacząco. Ale nasza współpraca będzie się na tym kończyć, jasne? Lex popatrzył na nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy. Tak, to będzie nasza główna zasada. Zawsze byłeś dobry w łamaniu zasad zauważyła. Kiedyś. Teraz widzę w nich jakiś sens... Keely wolno skinęła głową. Więc dobrze, spróbujemy zorientować się w machinacjach Bradleya. Może uda nam się do czegoś dojść, chociaż obawiam się, że FBI sprawdziło wszystko, co się dało. Traktują tę sprawę bardzo poważnie. Lex potrząsnął głową. Widział różne rzeczy i wcale by się nie zdziwił, gdyby agenci pominęli jakiś istotny szczegół. To się zdarzało dosyć często, głównie ze względu na brak dostatecznych informacji o przestępcy. Być może Keely wiedziała więcej o byłym narzeczonym niż FBI, a w każdym razie zapewne były to informacje innego rodzaju. Kiedy będziesz mogła zająć się tymi papierami? spytał. Jak najszybciej. Czuła, że rozsadza ją chęć działania. Jutro rano? Zwietnie. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, ale zaraz ją cofnęła. Przyjadę do was na dziewiątą. 64 RS Rozdział 5 Lex pomyślał, że Keely ma powody, by być zła i poruszona, nawet wstrząśnięta. Sam miał pretensje do brata, a teraz cała sprawa przedstawiała się jeszcze gorzej. Jeśli Bradley rzeczywiście prał brudne pieniądze, używając do tego konta matki, Olivia może wpaść w poważne kłopoty. Jednak nie to go przede wszystkim zajmowało, kiedy następnego dnia rano usiadł z kawą w salonie. Zastanawiał się, dlaczego całował Keely. Co w niego wstąpiło, że to uczynił? Dlaczego zachował się tak głupio? Mógł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|