Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wsadził kluczyki do stacyjki i ruszył. Zarezerwowany trzy dni wcześniej hotelik okazał się prywatnym starym domem z pokojami do wynajęcia. Przeniósł pudła z filmami do pokoju. Przeminęło z wiatrem" - to mo\e iść tylko na prowincji, 35 101 dalmatyńczyków" - dzieci będą się cieszyć i bać do końca Cruelli Demon, w kinowej sali, ciemnej sali, na białym prześcieradle pojawi się Dama w Futrze z Psów, a dzieci będą piszczeć - mamusiu, dlaczego ona ukradła pieski? Dlaczego? Czasem któreś z nich zapłacze... I jeszcze Ojciec chrzestny". Dwa dni, dwa pokazy. Cztery seanse dla dzieci, dwa dla dorosłych. Jutro i pojutrze. Metalowe pudła postawił koło łó\ka, pod oknem. Rozebrał się, rzucił ubranie na łó\ko i wziął ciepły prysznic. O dziwo, w łazience znalazł dwa du\e ręczniki, pachnące wiatrem i słońcem. Suszone na wietrze a nie w suszarniach pralek automatycznych. Szare oczy... Mieszka parę kilometrów dalej, w Pilawce. Będzie tam za dwa dni. A ona zostanie tutaj. Sama. Bez znajomych, bez rodziny, bez narzeczonego. Mo\e się boi? Czy ktoś ich zawiadomił? To nie jego sprawa. Pukanie do drzwi nie było głośne. Wciągnął d\insy i otworzył. W progu stała właścicielka. Przed sobą trzymała tacę, staromodną srebrną tacę, fili\anka z parującym napojem, bułka ju\ przekrojona i posmarowana masłem. Na talerzyku dwa plasterki sera \ółtego i dwa białego. Obok sól i pieprz. - Na pewno pan głodny po podró\y... Wziął tacę od kobiety i postawił na małym stoliku koło drzwi. Zauwa\ył jej ciekawe spojrzenie, ale powiedział stanowczo: - Dziękuję. Przymknął drzwi i chwilę nasłuchiwał. Za drzwiami trwała cisza. Potem otworzył nagle i kobieta stojąca za nimi zrobiła krok do tyłu. Wiedział. - Myślałam, \e... - była speszona i o to mu chodziło. Nie znosił, jak ktoś podsłuchiwał pod drzwiami. - Dziękuję - powiedział stanowczo - to wszystko. Prowincja! Prowincja go zawsze przera\ała! To był inny świat, świat, którego nie rozumiał, nie chciał rozumieć i nie chciał poznawać. A\ do momentu, kiedy Anna odeszła. Kiedy mieszkanie w mieście zrobiło się puste, i miasto zrobiło się puste. Był anonimową cząstką milionowego miasta, w którym nie było czasu i miejsca na smutek. - Chyba nie będziesz cierpiał! - usłyszał. Miasto nie sprzyjało cierpieniu, cierpieć po odejściu kobiety nie wypada, \ycie jest przecie\ takie krótkie. - Chyba nie będziesz cierpiał. - Przyjaciele odwa\nie próbowali mu pomóc, przynosząc litry alkoholu i przyprowadzając inne kobiety. Wiele z nich chciało go poznać bli\ej, alkohol przytępiał ból po odejściu Anny, poznawał je bli\ej, następnego dnia budził się z kacem, a kobiety pojawiały się i znikały. Tak było dobrze, dobrze i anonimowo. A\ do dnia, kiedy zobaczył swoje \ycie w oczach kolejnej kobiety Nie pamiętał jej z poprzedniego wieczora. Opary wódki nie wietrzały tak szybko. Wspomnienie było mgliste, kiedy otworzył jej drzwi. Trzymała w ręku podró\ną torbę. - Jestem - powiedziała. Wpuścił ją do mieszkania, nie bardzo wiedząc, o co chodzi. - Mówiłeś, \e mnie kochasz - uśmiechnęła się do niego, a jemu serce podeszło do gardła. - Chciałeś, \ebym została na zawsze, więc jestem - postawiła torbę w przedpokoju. 36 Nie zapomni spojrzenia tamtych oczu, kiedy tłumaczył, \e właściwie, \e okoliczności, alkohol, \e przecie\ nic złego się nie stało, \e są dorosłymi ludzmi... jej wzrok stawał się coraz bardziej - no właśnie, jaki? Przera\ony? A on pod spojrzeniem tamtych oczu zwijał się w kłębowisko \mij i jeden drink wystarczył, \eby \mije wydostały się z brzucha i podpełzły prosto do niej. - Coś sobie wymyśliłaś, wyssałaś z palca... Nic takiego nie mówiłem. A noc? Sama tego chciałaś, prawda? Tak samo jak ja - czuł się coraz bardziej osaczony i musiał się bronić. Poczuł niestosowność tamtego zdania, wstyd, \e tak mógł, próbował to naprawić, nieudolnie. - To jakieś nieporozumienie, wyjaśnijmy to sobie... Oczy tamtej kobiety Nie pamięta, jaki był ich kolor. Nie pamięta jej. Pamięta, co było w jej wzroku. Ustrzelone, śmiertelnie ranne zwierzę. Sarna? Mo\e królik? Lęk. Zmiertelne nieporozumienie. Zmieszna kobieta, która chwilową przyjemność była gotowa zamienić na \ycie z nieznajomym mę\czyzną. Tylko dlaczego miała takie oczy? Wyszła. Nic sobie nie wyjaśnili. Tamta kobieta z ustrzelonymi oczami wyszła, a on z dnia na dzień porzucił intratną pracę. Kupił dwadzieścia filmów i projektor. Lepiej dawać ludziom marzenia, lepiej dawać dwie godziny radości ni\ choćby jedną minutę tego, co dał tamtej kobiecie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|