image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i marzy o wnukach.
- Ben ma dzieci, czyli twoja mama już jest szczęśliwą babcią.
- Tak, ale uważa, że jako jedyna córka powinnam mieć rodzinę.
- Moja mama ciągle urządza spotkania towarzyskie. Za każdym razem zaprasza ja-
kąś dziewczynę i ma nadzieję, że zacznę umawiać się na randki. Twardo utrzymuje, że
jako najstarszy z rodzeństwa i jedyny syn powinienem wypełnić obowiązek wobec ro-
dziny. Ożenić się i naprodukować stado wnuków - zwierzył się Felix.
- Nie chcesz się ożenić?
- Boję się wpaść w pułapkę.
Daisy spojrzała na niego, marszcząc brwi, po czym spytała cicho:
- Co ci się przydarzyło?
- Nic. - Umknął wzrokiem.
- Aha... - Była już pewna, że ktoś go bardzo skrzywdził i zniechęcił do stałego
związku. Jednak nie zamierzała zadręczać go pytaniami.
R
L
T
- Nie wszyscy marzą o założeniu rodziny - odezwał się po dłuższej chwili. - Czy
nie może wystarczyć wzajemne cieszenie się sobą i przeżywanie pięknych chwil?
- Cóż, ja też nie marzę o małżeństwie - powiedziała.
- W takim razie łapmy z życia to, co w nim najpiękniejsze, dopóki jedno z nas się
nie wycofa.
ROZDZIAA DZIEWITY
W poniedziałkowe popołudnie Titan jak zwykle zeskoczył z silnika, by zawiado-
mić Daisy, że ktoś przyszedł.
- Cześć - powiedziała na widok Feliksa.
Nie wiedziała, jak teraz powinna go traktować. Powstrzymała się w ostatniej chwi-
li, skutkiem czego nie rzuciła mu się na szyję.
- Chcę cię zaprosić na spotkanie - oznajmił.
- Jakie spotkanie?
- Przyjdzie jeszcze Bill. Porozmawiamy o wesołym miasteczku.
- Podjąłeś decyzję?
- Tak. - Z jego twarzy nie można było odczytać, czy jest zainteresowany udziałem
w ich biznesie.
- Przypomnij mi, żebym nigdy nie grała z tobą w pokera - powiedziała zaczepnie.
- Tchórz. - Podszedł bliżej i pocałował ją. - Chodzmy.
Daisy umyła ręce i ruszyła za nim do biura. Bill już czekał z talerzem kruchych
ciasteczek. Włączył czajnik, a Daisy zajęła się kubkami. Musiała coś robić, bo była
strasznie spięta.
Gdy usiedli w pokoju Billa, Felix rozpoczął naradę:
- Przejdę od razu do rzeczy - oznajmił. - Spędziłem tu cały tydzień i dokładnie
przyjrzałem się wszystkiemu. Pracownicy są świetni. Doskonale wiedzą, czego oczekują
wasi klienci i starają się, by byli zadowoleni. Takie muzeum to dobry biznesowy pomysł.
W całej Anglii pewnie nie ma podobnego miejsca. Muszę przy tym stwierdzić, że mia-
steczko jest dobrze zarządzane... - Zawiesił głos.
R
L
T
- Ale? - ponagliła go Daisy.
- Niezbędne są zmiany, żeby zwiększyć zyski. Potrzebujecie pieniędzy na renowa-
cję urządzeń. Mówiliśmy o cenach biletów, ale to za mało. Potrzebny jest duże pomiesz-
czenia na różne spotkania i uroczystości. Należy też zwiększyć asortyment pamiątek w
sklepie, a także uruchomić sprzedaż internetową. - Gdy Bill zaczął robić notatki, Felix
machnął ręką. - Przygotuję wam pisemne sprawozdanie i moje wnioski.
- Polecisz nam jakiegoś inwestora? - spytała Daisy.
- Byłoby lepiej, gdybyście zmienili status z prywatnej firmy na muzeum. Wtedy
uzyskacie prawo do dotacji jako niedochodowa instytucja kulturalna.
- Jeśli jednak pozostaniemy prywatną firmą? - dopytywał się Bill.
- Wtedy rzeczywiście potrzebny będzie inwestor lub sponsor, żebyście mogli się
rozwijać. Zastanówcie się nad tym, przedyskutujcie między sobą. Przygotuję wam ofertę.
Mam dużo pracy w Londynie, ale mogę przyjeżdżać tu co tydzień na dwa, trzy dni.
- Wspaniale - ucieszył się Bill.
Co potem? - zastanawiała się Daisy. Minie miesiąc i ich znajomość ograniczy się
tylko do biznesu?
- Wasza firma ma duże szanse na przyszłość. Możecie powiedzieć pracownikom,
że nie muszą się martwić.
- Dziękuję. - Bill wstał i uścisnął mu rękę. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie
to ma dla nas znaczenie.
- Teraz wrócę do hotelu i zajmę się sprawozdaniem. Zobaczymy się jutro. - Felix
spojrzał na Daisy. - Pomogę ci umyć kubki.
Było oczywiste, że chciał zostać z nią sam na sam.
- Chętnie skorzystam - mruknęła.
- Masz wolny wieczór?
- Niczego jeszcze nie zaplanowałam. Jeśli więc myślisz o kolacji u mnie...
- Marzyłem o tym... - Sprawdził, czy nikogo nie ma w pobliżu, i pocałował ją.
Jak mogła przewidzieć, dzwonek u drzwi rozległ się dokładnie co do minuty. Felix
pewnie nigdy nie spóznił się przez całe życie, pomyślała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl