Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sytuacji, w której panowanie może jej się wymknąć z rąk. Chciała, by wszystko powróciło do stanu takiego, jak przed pojawieniem się panny McDougall i tamtym wieczorem, by świat znowu ograniczał się do niej, Delwara i fortepianu. Tak sobie przynajmniej wmawiała, siląc się, by zachować trzezwy umysł, bo oczywiście w jej wyobrazni jawiły się także inne pragnienia. W nocy śniła, że się znajduje w objęciach Delwara, że czuje jego gorące wargi. Cóż, nie miała przecież władzy nad tym, co nawiedzało ją w nadrannych marzeniach. A Delwarowi zdawało się chwilami, że popada w szaleństwo. Czy tamten pocałunek to złudzenie, wytwór jego wyobrazni, coś, co mu się przywidziało? Przyjaciele przychodzili się do niego na rozmowy, próbowali rozbudzić w nim na nowo zapał do koncertów, recitali i występów, ale nie baczył na ich perswazje. Rankiem, oczekując popołudnia, wypuszczał się na długie spacery. Pisał do Ady listy, których nie wysyłał; wygłaszał przemówienia, których nie miała nigdy usłyszeć. Delwar nie był jednak człowiekiem praktycznym, wprost przeciwnie, był romantykiem. Nie spędzał dni na układaniu zawiłych planów, jak to pewnego razu podbije serce Ady, uczyni ją swoją narzeczoną. Nie przygotowywał argumentów dla pozyskania Wystona McGratha, nie pisał do sióstr o pieniądze na założenie rodziny. Podobnie jak Ada nie myślał o małżeństwie. Ona była jego uczennicą, on jej nauczycielem. Stanowiło to przepaść nie do przebycia, ich wzajemny stosunek nie mógł ulec zmianie. Aż pewnego dnia wpadła Delwarowi do głowy nowa myśl. Zamówił pocztą w Londynie nuty, a gdy nadeszły pewnego pięknego poranka wręczył rachunek Wystonowi. Po południu rozłożył pachnące farbą drukarską arkusze na fortepianie i, spacerując niecierpliwie po pokoju muzycznym, czekał na zjawienie się Ady. - Mam dla ciebie coś nowego do nauki - oznajmił, gdy weszła, spokojna i opanowana jak zwykle. - "Fantazja F moll" Schuberta. Ada zmierzyła go badawczym wzrokiem. Delwar często sprowadzał nowe nuty, ale nigdy nie anonsował ich w taki sposób. Kiedy usiadła na ławeczce przed fortepianem, Delwar zamaszystym ruchem otworzył nuty. Ada przyjrzała się zapisowi. Był odmienny od tego, do czego przywykła. Sądziła, że posiada już tajniki czytania nut, szczyciła się swoim rosnącym opanowaniem teorii. A tu nagle coś nowego. - To duet! - oznajmił tryumfalnie Delwar. Ada popatrzyła na niego. Oczy jej się rozszerzyły, wyraz twarzy zmienił. - Utwór na cztery ręce. Do grania na jednym fortepianie. Ada skierowała ponownie wzrok na nuty, które nagle zaczęły układać się jej w czytelną melodię. - Czy to nie wspaniałe? - spytał Delwar, dumny ze swego pomysłu. - Będziesz się uczyła grać razem ze mną. Gra na cztery ręce to wyzwanie, które winien podjąć każdy dobry pianista. Muzyka staje się w takim wykonaniu pełniejsza, doskonalsza. Z tymi słowy Delwar podszedł do ławeczki, usiadł obok niej. Aaweczka z trudem mieściła ich oboje. Ada posunęła się, jak mogła najdalej, ale Delwar zaraz wypełnił przestrzeń, którą zwolniła. Dotykał jej ramieniem i udem. Ada nie mogła posunąć się już dalej. Wstała i sięgnęła po krzesło, ale Delwar przewidział i to. - Za niskie - oświadczył i poklepał puste miejsce obok siebie. - I byłabyś za daleko, nie sięgałabyś do wszystkich klawiszy. Tak więc Ada usiadła obok Delwara, ulegając jego kaprysowi, ale była w stanie myśleć jedynie o jego udzie przywierającym do jej uda. Kiedy naciskał pedał, dotykał jej całą długością nogi. Czuła, jak krew nabiega jej do twarzy; potrzebowała całej siły woli, żeby zachować spokój. Pierwszy utwór był przyjemny, jak wiele duetów nieco melancholijny i romantyczny, obliczony na wydobycie złożoności dzwięków nieosiągalnej dla pojedynczego wykonawcy. Z początku Delwar i Ada grali powoli, nie mogąc utrzymać wspólnego tempa. Konieczne okazało się użycie metronomu. W miarę jednak jak mijały godziny i dni, ich zgranie rosło. Delwar wprowadzał dalsze duety, przez tydzień codziennie nowy - marsze, walce, symfonie Beethovena i Mozarta rozpisane na cztery ręce - aż w końcu nie grali na dobrą sprawę nic innego. Służba zwietrzyła szybko, że coś się dzieje, i rozpoczęły się nie kończące chichoty i podglądanie muzykującej pary. Trudno było jednak zaprzeczyć, że dzwięki wychodzące spod ich palców brzmią bogato i słodko, a Wyston McGrath wyraził nawet publiczne uznanie dla zgrania nauczyciela i uczennicy. Ada była początkowo wściekła na Delwara Hausslera za jego podstęp. Uważała, że instrument nie jest skonstruowany dla dwóch wykonawców, a wspólna gra jest absurdem. Zawsze ceniła niezależność, jaką jej dawał fortepian. Z drugiej jednak strony zbyt kochała muzykę, by nie czuć, że musi podjąć to nowe wyzwanie, tym bardziej, że niektóre z nowych kompozycji były naprawdę czarujące. W ten sposób, po jakimś czasie dała, się znowu porwać muzyce. Granie z kimś w duecie okazało się na dłuższą metę wspaniałym doświadczeniem. Jak powiedział Delwar, cztery ręce są istotnie w stanie wydobyć bogatszą harmonię niż dwie. W rezultacie Ada poczuła, że jej bunt się stopniowo rozpływa jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|