image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadzwyczajnych, jakie by napotkała, aby tylko znalezć Tego, którego miłuje.
6. Dla tej przyczyny Maria Magdalena wpierw tak bardzo poważana, nie zważając
na tłum ludzi ani na względy ludzkie, nie wstydząc się płakać i łzy wylewać wśród
ucztujących, od razu (nie zwlekając ani godziny i nie czekając na sposobniejszy
czas) przybiegła do Tego, który już zranił i rozpłomienił miłością jej duszę (Ak 7,
37). W upojeniu i uniesieniu tej miłości, chociaż wiedziała, że jej Umiłowany, aby
Go nie zabrali uczniowie, został zamknięty w grobie, przywalony wielkim
kamieniem, zapieczętowanym i strzeżonym przez żołnierzy, nie powstrzymana
jednak żadną z tych przeszkód, przed świtem jeszcze poszła z wonnościami, aby
Go namaścić (J 20, l).
7. Wreszcie, to upojenie i udręka miłości kazało jej pytać mniemanego ogrodnika,
czy on wykradł ciało i gdzie je położył, aby je sama mogła zabrać (tamże, 20, 15).
Nie zważała, że takie pytanie, biorąc rzecz rozsądnie i rozumowo, było
niedorzecznością. Gdyby bowiem ktoś wykradł ciało, nie przyznałby się do tego, a
tym bardziej nie powoliłby go zabrać.
Lecz taka już jest gwałtowność i siła miłości, że wszystko wydaje się jej możliwe i
sądzi, że wszyscy tak myślą jak ona. Nie wierzy, by inni mogli zajmować się
czymś innym lub szukać czego innego prócz tego, czego ona szuka i co ona miłuje.
Wydaje się jej, że nie ma innej rzeczy godnej pragnienia i wysiłku nad tę, którą ona
miłuje. I mniema, że wszyscy o niej myślą. Stąd też i oblubienica wyszła szukać
Umiłowanego po ulicach i przedmieściach, a mniemając, że wszyscy inni Go
szukają, prosiła ich, aby gdy Go znajdą, powiedzieli Mu, że omdlewa z miłości
(Pnp 5, 8). Gwałtowność miłości Marii Magdaleny była tak wielka, iż mniemała,
że gdy jej ogrodnik powie, gdzie ukrył Umiłowanego, pójdzie i zabierze Go,
choćby Go siłą broniono.
8. Takie właśnie są udręki miłości rozpalające duszę, gdy już postąpiła w tym
duchowym oczyszczeniu. Zrywa się ona wśród nocy, czyli w tych ciemnościach
oczyszczających, przynaglana odczuciami woli. I z takimi udrękami i z taką siłą, z
jaką lwica lub niedzwiedzica szuka swych zagubionych szczeniąt, a nie może ich
znalezć (2 Kri 17, 8; O z 13, 8), szuka ta zraniona dusza swego Boga. Pogrążona w
mrokach, czuje się oddalona od Niego, a równocześnie umiera z miłości za Nim.
Ta niecierpliwa miłość ma taką siłę, że nie można jej długo znosić, gdyż albo
osiąga swój cel, albo umiera. Taką miłość odczuwała Rachel za dziećmi, mówiła
bowiem do Jakuba:  Daj mi dzieci, inaczej umrę (Rdz 30, l).
9. Godne uwagi jest, że dusza, czując się z jednej strony tak nędzną i niegodną
Boga wśród tych ciemności oczyszczających, z drugiej jednak strony ma tyle
odwagi i śmiałości, by pragnąć zjednoczenia z tymże Bogiem.
Przyczyną tego jest miłość dodająca jej siły, by miłowała naprawdę. Właściwością
zaś miłości jest pragnienie, by się złączyć, zjednoczyć, zrównać i upodobnić do
przedmiotu umiłowanego, jednym słowem, aby się doskonalić w dobru, którym jest
miłość. Stąd też, gdy dusza nie osiągnęła jeszcze doskonałej miłości przez
zjednoczenie, głód jej i pragnienie tego, czego jej brakuje, tj. zjednoczenia, oraz
gwałtowność miłości - zniewalają jej wolę i owładają nią, czyniąc ją śmiałą i
odważną w dążeniu do tej miłości. Wola jej bowiem jest rozpalona, chociaż rozum,
będący w ciemnościach i jeszcze nie oświecony, mówi jej, że jest niegodna i
nędzna.
10. Nie chciałbym tu pominąć wyjaśnienia, dlaczego to boskie światło, będąc
światłem duszy, nie oświeca jej natychmiast, gdy się jej udziela, tak jak to czyni
pózniej, lecz sprawia mroki i owe cierpienia, o których mówiliśmy. Wyjaśniliśmy
to już nieco, teraz więc tylko uzupełnimy to wyjaśnienie.
Wiedzieć należy, że te ciemności i wszystkie inne cierpienia, które dusza odczuwa,
gdy to boskie światło ją przenika, nie są ciemnościami ani cierpieniami ze strony
światła, lecz z winy samejże duszy. Zwiatło zaś oświeca duszę, by widziała te
ciemności. Gdy więc to światło przenika duszę, natychmiast udziela jej boskiego
światła. Dusza jednak nie dostrzega go zaraz, lecz patrzy na to, co jest bliższe jej, a
raczej, co jest w niej, czyli na swe mroki i nędzę. Dostrzega je wtedy na skutek
łaskawości Bożej, choć przedtem ich nie widziała, gdyż nie miała jeszcze tego
nadprzyrodzonego światła. To właśnie jest przyczyną, że dusza na początku
odczuwa tylko mroki i zło. Dopiero pózniej, w miarę jej oczyszczenia przez
poznanie i poczucie tego zła, będzie zdolna, by jej to boskie światło dało ujrzeć
wszystkie swoje dobra. Po usunięciu bowiem wszystkich mroków i
niedoskonałości zaczynają się duszy ukazywać owe wielkie korzyści i dobra, jakich
nabyła w błogosławionej nocy kontemplacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl