Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jedynym uczuciem, na które sobie pozwalał, była głęboka nienawiść do Amerykanów, którzy pozbawili go nieomal wszystkiego. Wszystkiego, z wyjątkiem starszego syna. Kiedy był razem z nim, czuł dojmujący ból, lecz powtarzał sobie, że to dobrze, że znaczy to, że jest jeszcze człowiekiem. Tsing przypominał mu jego własne młode lata - jego ciemne oczy wyrażały gniew i oburzenie z powodu tego, że jakiemuś obcemu mocarstwu wydawało się, że ma prawo kolonizować jego ojczyznę. Quang przyjmował właśnie od dowódców oddziałów raporty o nocnych ruchach i działaniach wroga, gdy Tsing, idący samotnie, dotarł do tunelu. Zjadł szybko miskę ryżu, popił mocną herbatą i czekał na wolną chwilę ojca. - Spotkałeś po drodze porucznika Phama? - zapytał Quang syna. - Nie. Czy coś się stało? Quang przytaknął. - Zeszłej nocy mieliśmy potyczkę z Amerykanami i ponieśliśmy ciężkie straty. Porucznik Pham jest na razie uważany za zaginionego. - Myślisz ojcze, że dostał się w ręce Amerykanów? - Mam nadzieję, że nie, ale wszystko przemawia właśnie za tym. - Martwię się o niego. - Ja też, synu. %7łycie w tunelu zaczynało mu się dawać we znaki, a kiedyś był takim dzielnym żołnierzem. Teraz widzę, że już dawno powinien był zostać przeniesiony. - Może sam odszedł, bo coś mu się pomieszało? - zastanawiał się Tsing. - Jeżeli dostał się w ręce Amerykanów - pokiwał smętnie głową Quang - zacznie mówić. Wysłałem dodatkowe patrole. - W dzień? Przecież Amerykanie są praktycznie tuż nad naszymi głowami! Ojcze, czy nie ryzykujemy zbyt wiele? Mogą nas tutaj znalezć. - Teraz nie ma to znaczenia - wyjaśnił Quang. - Wydałem już rozkazy przygotowania do opuszczenia tuneli tuż po zachodzie słońca. Możesz być spokojny, nie lekceważę Amerykanów. - Wszystko więc jest w rękach Phama - zakończył Tsing. Usiedli na pustych skrzynkach po amunicji w wysokiej sali konferencyjnej, oświetlonej żarówkami małej mocy. Prądu dostarczał generator poruszany silnikiem motocyklowym Hondy umieszczony na najniższym poziomie korytarzy, by jego hałas nie wydostawał się na zewnątrz. Ngai Quang, jego syn, Pham i wielu innych mieszkało w tunelach od pięciu miesięcy. Kompleks korytarzy, który właśnie zajmowali, był pomyślany jako kryjówka i miejsce zgrupowania partyzantów Viet Minh, którzy walczyli z Francuzami w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Rozbudowana sieć korytarzy mieściła jeszcze jedną salę konferencyjną, sypialnie, szpital polowy, magazyny, kuchnię, schron przeciwlotniczy, latrynę i łaznie. Byli samowystarczalni dzięki zapasom ryżu od okolicznych rolników, których członkowie rodzin walczyli pod jego dowództwem. Kucharze gotowali nocą. Rozrzedzony szeregiem kanałów powietrznych dym z paleniska był prawie niewidoczny na powierzchni. %7łycie w tunelach nie było bynajmniej luksusowe, wielu ludzi, nie tylko Pham, nie wytrzymywało ciągłego napięcia. Na przykład sypialnia Quanga była dziurą o wymiarach siedemdziesiąt na osiemdziesiąt na sto centymetrów, a im głębiej było się rozlokowanym w tunelu, tym większe istniało ryzyko bycia żywcem pogrzebanym. Quang wiedział, że tego rodzaju napięcie mogło zszarpać nerwy nawet najwytrwalszym. Przypomniał sobie, że trzeba jeszcze było przerzucić artylerię. W magazynach, głęboko w tunelu, batalion trzymał kilka haubic kalibru 105 mm, rozebranych na części i naoliwionych, gotowych do szybkiego montażu i akcji. Quang zanotował sobie to w pamięci i wrócił myślami do syna. - Mówiłem ci, żebyś nie ryzykował, nim wszystko nie będzie gotowe - powiedział. - Wszystko jest już prawie gotowe - odparł Tsing. - Tunel pod bazą amerykańską w Lai Khe jest na ukończeniu. Twarz Tsinga rozjaśniła się, lecz serce Quanga przeszył ból. Tsing miał oczy swej matki. - Powiem moim ludziom w batalionie, żeby byli gotowi - rzekł Quang. - Spisaliście się na medal. Tsing uśmiechnął się słysząc pochwałę ojca. - Dziękuję. Za dwadzieścia cztery godziny będziemy w środku bazy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|