image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kę, wktórej przechowywał nieliczne dokumenty. Pod
polisami ubezpieczeniowymi, dokumentami samocho-
du i medalem przyznanym pośmiertnie ojcu przez
policję stanową spoczywał list zaadresowany wyraz-
nympismemmatki.
144
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Koperta już zżółkła, jednak pieczęć, którą on sam
przyłożył ponad piętnaście lat temu, pozostała nie-
tknięta.
Navarrone usiadł za biurkiem. Wpatrywał się
w kopertę tak, jak robił to już wielokrotnie, walcząc
ze sobą, by jej nie otworzyć. Pismo matki nosiło
ślady choroby, jednak pozostało schludne, staranne.
Anna Estevez Santee nie ukończyła szkoły, ale
była zawsze dumna z tych umiejętności, które po-
siadła.
Rozdzierając kopertę czuł się jak świętokradca. Nie
dziwił się, że drżą mu ręce. Wyjął kartkę gładkiego
papieru i uśmiechnął się, myśląc o wysiłku, jaki matka
włożyła wto, by linie pozostały równe. Chyba przepi-
sywała list wielokrotnie, zanim uznała, że jest od-
powiednio staranny. Taka była, zawsze dbała o naj-
drobniejsze szczegóły. Nigdy tego nie zapomni. Wziął
głęboki oddech i zaczął czytać.
Najdroższy,
Nie wiem, kiedy postanowisz otworzyć ten list. Gdy to
zrobisz, mam nadzieję, że przeczytasz go z otwartym
sercem, ze zrozumieniem i że wybaczysz mi moje
milczenie na temat przeszłości. Po prostu wstydziłamsię
tego, co mnie spotkało. Myślałam, że trzeba to odłożyć,
dać sobie i tobie czas. Czy to pomogło? Gdy nie
odpowiadałamnatwoje pytania, coraz bardziej gorzk-
niałeś.
Chodzi o przeszłość. Zapewniamcię, wjedyny do-
stępny mi sposób, biorąc do ręki pióro i przysięgając na
miłość, jaką żywię dla twego ojca, że nie masz wsobie
krwi Marsha Keegana. Zostałeś poczęty kilka tygodni
wcześniej.
Cierpiałeś, choć błagaliśmy cię z ojcem, żebyś nie
145
us
o
l
a
d
n
a
c
s
słuchał plotek. To moja wina. To ja nie chciałam
rozmawiać o Keeganie i prosiłamojca, żeby touszano-
wał. Dlatego nie mogłeś zaznać spokoju.
Zawsze nadchodzi jednak czas, kiedy można, a raczej
trzebazrzucić ciężar z serca. Kiedy patrzę na mężczyz-
nę, na jakiego wyrosłeś, muszę przebaczyć Marshowi
Keeganowi, gdyż wjakiś sposób to on sprawił, że stałeś
się silny, lecz wrażliwy. Gdybyś nawet nie był jedynym
dzieckiem, jakie Bóg pozwolił mi urodzić, pozostałbyś
mą największą radością. Czerp z tego siłę. Przebacz
Keeganowi i zapomnij o nim. Nade wszystko, zaznaj
szczęścia, którego tak bardzo potrzebujesz.
Navarrone odłożył list i zamknął oczy, czując
narastające pieczenie. Odczuwał zmęczenie, jak po
ciężkiej walce stoczonej w ciemności. Z ogromnym
trudemdostosowywał się do nowej sytuacji: do światła
dnia i spokoju.
Zamrugał, gdyż wydawało mu się, że śni.
Wdrzwiach stała Erin. Była blada, wyczerpana i jakby
mniej pewna siebie niż zwykle. Jeszcze nie wszystko
znalazło swe rozwiązanie, pomyślał.
- Dlaczego tak długo? - zapytał, zastanawiając się,
czy dociera do niej szorstkość jego głosu.
- Kyle chciał zadać mi kilka pytań. - Spojrzała na
kopertę i list. - Otworzyłeś.
- Nie miałemwyboru.
- I... dobrze się czujesz?
- Pracuję nadtym.
Weszła dopokoju.
- Trochę trudnozinterpretować taką odpowiedz.
Wiedział, o cojej chodzi. Wręczył jej list. Ujęła go
drżącymi dłońmi. Nic dziwnego, po tym, co przeszła,
pomyślał. Drgnął dopiero na widok łez, które błysnęły
146
us
o
l
a
d
n
a
c
s
po chwili na jej policzkach. Powinien był się tego
spodziewać. Miał przed sobą kobietę, która płacze nad
każdym, tylko nie nad sobą.
- Gratulacje - szepnęła w końcu. - Spełniają się
marzenia...
- Niektóre.
- Twoja matka była niezwykłą kobietą.
- Wiem. Tym bardziej przeżyła to wszystko. Mój
Boże, ona już wtedy nosiła mnie wsobie. Na pewno mu
o tym powiedziała.
- Być może. Jeśli sama już wtedywiedziała.
- Nawet jeśli się tylko domyślała, na pewno powie-
działa temu wszawemu... - Ugryzł się w język.
- Myślę... myślę, że on miał na jej punkcie obsesję,
Navarrone.
- Zamienił jej życie wcień tego, czympowinno być.
Właściwie ukradł jej życie.
- Masz rację, oczywiście. Nie można usprawied-
liwić jego postępku, jednak podczas przyjęcia roz-
mawiałam z nim, jeszcze zanimwpadł we wściekłość
i mnie wyrzucił. Miałam wtedy okazję dostrzec, jak
zadręczał się przez te wszystkie lata. Nigdy nie przestał
jej pożądać. Może nawet się oświadczył, przed lub po.
Nie wiem. To tylko wrażenia wywołane tym, co mówił,
i w jaki sposób. Odrzucając go, odrzuciła wszystko,
czym był, co osiągnął. Nie rozumiał tego i nie mógł
sobie z tymporadzić. Ofiarował jej cały świat, a ona
wybrała człowieka, który nie miał nic... oprócz miłości.
- Nie potrzebowała niczego więcej. Mój ojciec był
dla niej całym światem.
- Niezupełnie. To ty byłeś dowodem, że warto żyć
na przekór nawet największej tragedii.
Navarrone przyznał jej w duchu rację.
147
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Ajednaknie sądzę, żebymmógł mu przebaczyć
- wyznał.
- Twojej matce zajęło to wiele lat. Poczekaj, samsię
zdziwisz, jak inaczej wygląda świat, kiedy kieruje się myśli
ku przyszłości. Zastanawiałamsię, jak mnie przyjmiesz
- dodała, starając się powiedzieć tolekkimtonem.
- Chodz, zaraz zobaczysz - odparł.
Rzuciła się mu wramiona z zaskakującą gwałtow-
nością. Czyżby mi wybaczyła? Wybaczyła te wszystkie
błędy... pomyślał ze zdumieniem.
Zatopił twarz wjej włosach.
- To, coci przedtempowiedziałem...
- Wiem, że taknie myślałeś.
- Niestety, myślałem. Byłem chory z zazdrości,
Erin. Jestem. Nawet teraz, gdy wiem, że Griff nie jest
moim bratem.
- Czy sądzisz, że gdyby kiedykolwiek łączyło mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl