Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zacisnęła mocniej powieki, walcząc ze łzami na wspomnienie, jak desperacko usiłowała zadowolić Billa, jaka była podatna na jego 161 RS machinacje i niczego w swej naiwności nieświadoma, gdy pomału zyskiwał nad nią władzę. - Chciałam za wszelką cenę, by moje małżeństwo okazało się udane, bałam się, że Bill porzuci mnie, bo nie umiem dobrze gotować czy sprzątać. Boże, umiał grać na moich uczuciach. Dobrze wiedział, jaką strunę poruszyć, jakie obawy wyzwolić, jaką słabość wykorzystać, żebym nieustannie była czujna i przerażona. Zanim pierwszy raz mnie uderzył, utraciłam zdolność myślenia, nie wierzyłam, że mogę się od niego uwolnić. - Nie chcę tego słuchać - przerwał jej Dominik pełnym napięcia głosem. Spojrzała na niego, ujrzała stanowczo zaciśnięte usta i dłonie ściskające kierownicę. Niesmak i rozczarowanie. To właśnie musiał odczuwać. Rozczarowała go, bo była słaba i tak długo trwała w tym chorym związku. Czując głuchy ból w sercu, ponownie popatrzyła przez okno. Powinna zastanowić się, zanim spróbowała wyjaśnić, usprawiedliwić się przed mężczyzną takim jak Dominik. Ludzie silni i rozsądni, których szacunek do siebie nigdy nie został podważony, nie potrafią tego zrozumieć. Prawdę mówiąc, Melissa nie była pewna, czy sama kiedykolwiek zrozumie, dlaczego czuła się tak bezradna, że nie potrafiła uciec od Billa. Zamknęła oczy, ponownie próbując powstrzymać palące łzy. Była głupia, próbując wytłumaczyć wszystko Dominikowi. Właśnie w przewidywaniu takiej reakcji tak długo trzymała wszystko w sekrecie - bo w głębi serca wiedziała, że na równi z Billem ponosi odpowiedzialność za to nieudane małżeństwo. Milczeli przez całą dalszą drogę do domu. Dominik nie uczynił nic, by osłabić napięcie, jakie między nimi zapanowało, a Melissa uznała jego milczenie za znak, że odsunął się od niej ostatecznie. Nie wiedziała, dlaczego tak ją to boli. Przecież spodziewała się tego. Kochali się, ale nie miała złudzeń co do wspólnej przyszłości. On nigdy nie dawał jej tego odczuć, nawet nie chciał zostać ojcem chrzestnym Jamiego. A jednak żywiła nadzieję. Karą zaś za nie 162 RS spełnione nadzieje jest ból. Prawie ucieszyła się, kiedy dotarli do domu. Chciała, żeby spakował się i jak najszybciej zniknął; nie życzyła sobie, by ból trwał choćby chwilę dłużej niż to konieczne. - Spakuję rzeczy - powiedział, kiedy otworzyli drzwi i weszli do domu. Skinęła głową i zaniosła Jamiego do pokoju dziecinnego. Zmieniła mu pieluszkę i zaczęła przebierać w czysty kombinezon. Gaworzył i uśmiechał się, łzy obeschły, strachy zostały zapomniane. Och, jakże pragnęła móc równie łatwo zapomnieć o objęciach Dominika, smaku jego gorących warg, czułości i delikatności, staranności, z jaką opiekował się jej synkiem. Kiedy już ubrała Jamiego, chwyciła go na ręce, wzięła też nosidełko. Nie będzie tu siedziała samotnie i słuchała bicia własnego serca. Wyszła przez tylne drzwi, szukając schronienia tam, dokąd zawsze uciekała przed obelżywymi uwagami Billa, jego raniącymi słowami i razami. Usiadła w powodzi kwiatów, stawiając nosidełko z Ja-miem obok siebie na betonowej ławie. Słońce zachodziło, cały ogród skąpany był w jego ciepłych, złotych promieniach. W nieruchomym powietrzu kwiaty pachniały wyjątkowo mocno i słodko. Melissa zamknęła oczy, czekając na spokój, jaki zwykle ogarniał ją w tym miejscu. Ale spokój nie nadchodził. Powinna czuć się szczęśliwa. W końcu oczyszczono ją z podejrzeń. Nie grozi jej więzienie, rozłąka z ukochanym synem. Znowu łączy ją bliski związek z siostrą, a Bill nigdy już nie uczyni jej nic złego. Powinna szaleć ze szczęścia. Ma przed sobą całą przyszłość, cichą i spokojną. I boleśnie samotną. Naraz pomyślała o Susan. Zraniona, przestraszona, odizolowała się od wszystkiego, wybierając raczej samotność niż ryzyko ponownego bólu. Utraciwszy wszelką nadzieję, straciła też chęć do życia. Melissa do tego nie dopuści. Poddać się wszechogarniającej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|