Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na tyle, by najpierw usłyszeć, a następnie dostrzec kątem oka otwierające się drzwi sklepu i wchodzącego przez nie dużego czarnoskórego człowieka. Od razu rozpoznał w nim Sonny ego Listona. Szybkim ruchem odskoczył od swej partnerki, wyswobadzając się z jej objęć. Następnie najszybciej, jak tylko mógł, zaczął biec w stronę Sonny ego. Liston natychmiast przyjął bokserską pozycję. Będąc już na tyle blisko wchodzącego, by móc zadać mu cios, z całych sił zamachnął się. Znów zapadła ciemność. Pogrążony w pustce czuł, że grunt umyka mu spod stóp. Ocknął się na chodniku. Nad nim stała pochylona wraz z czterema mężczyznami kobieta. Jednym z mężczyzn był jego sąsiad mieszkający piętro niżej. Dzięki Bogu, że pan żyje! Już myśleliśmy, że po panu dodała kobieta. Ten wariat& Spokojnie, niech pan się nie rusza, pogotowie już jedzie powiedział sąsiad, widząc, że chce wstać. Faktycznie, pogotowie przyjechało dwie minuty pózniej. Umieszczono go na noszach, przytwierdzając przy tym do nich specjalnymi pasami po to, aby uniemożliwić mu wykonanie choćby najmniejszego ruchu, na wypadek doznanych uszkodzeń wewnętrznych. W trakcie tych kilku sekund, jakie zajęło sanitariuszom przeniesienie go do karetki, Mike próbował nieco zorientować się w sytuacji. W tym celu lekko unosił głowę, rozglądając się na wszystkie możliwe strony. Z jednej dostrzegł rozbity na skutek mocnego uderzenia w betonową latarnię samochód. Obok niego stał radiowóz oraz karawan. Na ziemi zaś leżało ciało przykryte czarną folią. Nie miał siły na analizę tego, co się stało. Położył głowę na miękkim zagłówku i zamknął oczy. Przytomność odzyskał dopiero w szpitalnym pokoju. Było to typowe szpitalne pomieszczenie. Szara lamperia dość wyraznie odznaczała się od pozostałej, białej części ściany, graniczącej z sufitem. Obok niego stały jeszcze dwa łózka. Mężczyzna leżący na jednym z nich, tak samo jak on, podłączony był pod kroplówkę, prócz tego dało się słyszeć cały czas pracującą przy jego łóżku specjalistyczna aparaturę. Na drugim zaś łóżku leżała zakryta do połowy swego ciała postać. Ubrana była najprawdopodobniej w szpitalną koszulę. Głowę miała natomiast szczelnie owiniętą bandażem, w którym zostały zrobione otwory na oczy, usta i nos. Bez wątpienia była to kobieta. Zwiadczyć o tym mógł wyraznie zarysowujący się kształt piersi. Mike usiadł na łóżku, kroplówka była już niemal całkowicie opróżniona. Czuł nasilający się ucisk w pęcherzu. W pokoju, w którym obecnie się znajdował, nie było jednak toalety. Aby się do niej dostać, musiał wyjść na korytarz. Pierwszym, co przywitało go za progiem pokoju, był mrok. Nie śpiesząc się, wolnym krokiem dotarł do łazienki znajdującej się na końcu korytarza. Minął przy tym kilkoro drzwi, za którymi, jak mniemał, znajdowały się pokoje podobne do tego, w jakim ulokowano jego. Opróżnianiu pęcherza towarzyszyło uczucie ogromnej ulgi. Gdy wrócił do swego pokoju, niechcący trzasnął drzwiami. Przepraszam, naprawdę zrobiłem to niechcący powiedział szeptem, usprawiedliwiając się. Mężczyzna leżący na łóżku obok tylko otworzył oczy, nieobecnym wzrokiem spojrzał najpierw w jedną, potem w drugą stronę, a na koniec z powrotem je zamknął. Za to leżąca łóżko dalej dziewczyna z obandażowaną głową przez dłuższą chwilę obserwowała go. Nawet w mocno zaciemnionym pomieszczeniu nie sposób było nie dostrzec błękitu jej oczu. Odprowadziła go wzrokiem aż do łóżka. Położył się na nim z powrotem. Dziesięć minut pózniej usłyszał pytający głos kobiety: Zpisz? Nie odpowiedział również szeptem. Porozmawiasz ze mną chwilę? Jasne. Dziewczyna z niemałym trudem dzwignęła się z łóżka, nieco chwiejnym krokiem podeszła do niego. Chciał wstać, by przysunąć jej taboret, lecz dłonią powstrzymała go. Nie trzeba, naprawdę chętnie postoję, leżę już od przeszło miesiąca. Siedzenia i leżenia mam więc po dziurki w nosie. Na spacery jeszcze nie mogę chodzić, ale wstać z łóżka na parę minut mogę, a nawet muszę. Najbardziej brakuje mi jednak rozmowy. Tak dawno z nikim nie rozmawiałam. Pan Czesio, ten, co tu leży mówiąc to, wskazała na leżącego obok mężczyznę ma dni raczej policzone, w ogóle rzadko kiedy jest przytomny, za to świadom już nie jest wcale. Ewa, leżała tu, na twoim miejscu, dwa dni temu wyszła do domu. Fajna dziewczyna, zostawiła mi zresztą numer telefonu do siebie. Miała wypadek samochodowy, cudem przeżyła, dwa tygodnie była w śpiączce. Tak jak ja miała trepanację, ale walczyła o życie i wygrała. Teraz moja kolej. Przepraszam, że cały czas gadam i gadam, ale taka już jestem. Dlatego jak kogoś dopadnę, to muszę mu się wygadać. Opowiedz mi, dlaczego się tu znalazłeś? Przechodziłem ulicą, jakiś wariat potrącił mnie, a na koniec sam uderzył w latarnię, zginął na miejscu, nic więcej ani nie pamiętam, ani nie zdążyłem zauważyć. Mam tylko nadzieję, że nic mi nie jest. Nie musisz się obawiać. Skoro tu jesteś, to znak, że nic poważnego ci nie zagraża. Albo jesteś już jak pan Czesio, na wykończeniu. Ale nie wyglądasz mi na takiego. Dziewczyna cały czas stała przy jego łóżku. Szpitalna koszula kończyła się jej tuż nad kolanami. Miała bardzo proporcjonalną figurę, jej szczupłe nogi zakończone były małymi stopami, poprzedzonymi smukłymi łydkami. Ale naprawdę nie narzucam ci się? Nie, skądże. Opowiedz, co ci się przytrafiło? Jechałam na motorze ze swym narzeczonym. Byliśmy parą od ośmiu lat. W maju mieliśmy wziąć ślub. Kochał motocykle, kawasaki był jego czwartym motorem. Jezdził już dziewiąty sezon. Tyle razy rozmawiałam z nim o tym. W oczach zaczęły się jej pojawiać łzy. W tej chwili usłyszeli ruch na korytarzu. Pózniej jeszcze pogadamy, dobra? Okej odpowiedział. Powoli wróciła do swego łóżka, próbując się w nim jak najszybciej położyć. Drzwi pokoju uchyliły się. Kąpiel! rozległ się głos, po czym drzwi znów zamknęły się. Dziewczyna wstała, wzięła niewielkich rozmiarów kosmetyczkę, a następnie wyszła z pokoju. Wróciła po więcej niż dziesięciu minutach. Jak tutaj jest z kąpielą? zapytał. Jutro przy obchodzie musisz się zapytać. Z Ewą chodziłyśmy razem, ale wątpię, by nas razem puścili powiedziała z uśmiechem nieznajoma, znów podchodząc do jego łóżka. Mogę usiąść? Jasne. Przesunął nogi, aby zrobić jej miejsce. Tym razem dostrzegł jej usta. Aż sam się sobie zaczął dziwić. Jeszcze kilka godzin temu ledwo umknął z objęć śmierci, a już myśli o kobiecie. No, ale jak nie zwrócić uwagi na piękno? Sorry za niedyskretne pytanie, ale ile masz lat? zapytała. Dwadzieścia sześć. To dokładnie o dwa więcej ode mnie. Tylko mi nie mów, że urodziłeś się w lutym. Właśnie ci to mówię, dokładnie dwudziestego pierwszego. Ha, ha, to tak jak ja. Idealnie trafiłam z ta dwójką, równiuteńkie dwa lata. A jak masz na imię? Mike. Mike? Trochę niepolskie. Mój tata jest Kanadyjczykiem, a mama Meksykanką. To co robisz w Polsce? Studiuje i pracuję, dokładnie sam nie wiem, dlaczego wybrałem akurat ten kraj. A co studiujesz? Politologię. To tak jak ja. Wiesz co? Chyba z tymi dwudziestoma sześcioma latami mnie zaprawiasz. Nie, dlaczego miałbym kłamać? Wyglądasz na dużo młodszego. A gdzie pracujesz? W banku, jako doradca, a ty? Ja już nie mam pracy. Pracowałam dorywczo, w tej chwili za dużo o tym nie myślę. Cieszę się, że żyję. Kończąc wypowiadanie tych słów,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|