Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Heinz nachylił ku Leah swoją różową łysinę, jakby zawsze łączyły ich kordialne stosunki, mimo że w przeszłości Paul nieraz słyszał ich ostre utarczki słowne. Heinz nie znosił bowiem, żeby mu się ktokolwiek wtrącał do kuchni, Leah zaś nie tolerowała w swoim otoczeniu nikogo, kto by jej się całkowicie nie poddał, tak więc spięcia były nieuniknione. - Bardzo mi z tego powodu przykro, pani Temple - powiedział cicho Heinz. - Mam nadzieję, że wkrótce pani wyzdrowieje. - Dziękuję bardzo - szepnęła Leah, nerwowo spoglądając na biały fartuch kucharza. - Pan... pan się zajmuje gotowaniem? - Nikt inny - odparł Heinz, najwyraźniej nie zbity z pantałyku dziwnym pytaniem. - A na dziś mam solferino i pyszną pieczeń z jagnięcia w miętowym sosie, i młode ziemniaczki z zieloną pietruszką. Brzmi to zachęcająco, prawda? 79 anula Leah popatrzyła na Heinza, po czym rzuciła niespokojne spojrzenie na Paula. - Tak, Heinz - rzekł wreszcie Paul, zły na siebie, że ogarnia go współczucie dla Leah. - To brzmi bardzo zachęcająco. Jestem przekonany, że po tygodniu szpitalnego jedzenia pani Temple doceni twoje gotowanie. Znów zapadła niezręczna cisza. Heinz wymknął się cicho i pozostawił małżonków samych. Leah bawiła się widelcem do sałatek, wpatrując się w niego w skupieniu i starannie unikając wzroku męża. - A co to jest solferino? - zapytała wreszcie i spojrzała na niego szczerymi, niewinnymi oczami dziecka. Paul zrobił ręką ruch wyrażający zniecierpliwienie, ale nagle uderzyło go coś niezwykłego. Leah patrzyła mu w oczy z wyrazem, jakiego nigdy u niej nie widział, tak szczerym i otwartym, że dosłownie oniemiał. Żadnego wykrzywienia ust, enigmatycznej głębi uwodzicielskiego spojrzenia, żadnej pogardy. Po prostu chciała się dowiedzieć, co znaczy to słowo. - To taka zupa - odparł łagodnie. - Zupa ze wszystkich jarzyn, którą Heinz zwykle podaje na zimno. - Zimna zupa? - zapytała Leah z niedowierzaniem. - W szpitalu ludzie zawsze się bardzo złościli, jak zupa była zimna. Paul uśmiechnął się. - W szpitalu ludzie z reguły są niezadowoleni zjedzenia - wyjaśnił. - Ale solferino podaje się na zimno. Nawiasem mówiąc, to 80 anula jedna z twoich ulubionych zup - dodał popijając wino i przyglądając się Leah uważnie. -I zapewne dlatego Heinz ją dzisiaj zrobił. - Nie pamiętam - powiedziała i w rozpaczy przycisnęła palce do posiniaczonej głowy, jakby w ten sposób mogła jej przywrócić prawidłowe funkcjonowanie. - Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć, co lubię; a czego nie. W każdym razie wiem, że nie lubię dyni - dodała z lekkim uśmiechem, pierwszym od czasu wypadku. Wzruszony jej nieoczekiwanym ciepłem, Paul uśmiechnął się wbrew sobie. - A skąd o tym wiesz? - zapytał. - Bo ją wyplułam - wyznała szczerze. - Za pierwszym razem, kiedy mi przynieśli jedzenie, byłam tak głodna, że rzuciłam się na wszystko. Napakowałam sobie do ust dyni, ale natychmiast wyplułam ją na talerz. Biedna Doris musiała po mnie sprzątać, to było coś okropnego. Paul znów machinalnie odpowiedział jej uśmiechem, ale ta historia mocno go zaniepokoiła. Boleśnie świadoma swego skromnego pochodzenia, jego żona zawsze czuła się niepewnie w różnych sytuacjach towarzyskich i starannie unikała wszystkiego, co mogłoby ją przedstawić w złym świetle. Paul z czasem zorientował się, z jaką determinacją walczyła o aprobatę, używając całego swego sprytu, żeby wejść w jego środowisko i błysnąć taką samą ogładą i wdziękiem jak inne kobiety z ich sfery. 81 anula Paul zupełnie nie mógł sobie wyobrazić, żeby dawna Leah Temple opowiadała o sobie tego typu historię, szczerze przyznając się do sytuacji, która nie stawiała jej w najlepszym świetle. Byłoby znacznie bardziej prawdopodobne, gdyby za wszelką cenę starała się zatrzeć niemiłe wrażenie, okazując niechęć wszystkim mimowolnym świadkom jej faux pas. Po raz pierwszy Paul zaczął podejrzewać, że jej utrata pamięci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|