Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wcale nie jestem surowa dla Paula - zaprotestowała. - Chodzi mi tylko o jego bezpieczeństwo. - Odwróciła się i podeszła do barierki otaczającej zatokę. - W nocy widok jest tu prawie tak samo piękny jak w dzień - powiedziała po chwili. - Owszem. - Angelo stanął tak blisko niej, że prawie się dotykali. - Przypomina mi rodzinne strony. - Tak? Chciała na niego spojrzeć, ale kiedy okazało się, że jego twarz jest tak blisko jej, zrezygnowała. - Tak - odparł cicho. W jego głosie była znów znana jej miękkość i czułość. - Rzym otoczony jest siedmioma wzgórzami. Widok z nich na miasto jest niesamowity, i w nocy, i w dzień. Byłaś w Rzymie? - Nie - odparła. - Ale byś chciała pojechać? Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, lecz Nadine uznała, że powinna odpowiedzieć. - 76 - S R - A kto by nie chciał? - Może dałoby się to załatwić. - Muszę brać pod uwagę Paula - odparła. Była to oczywiście wymówka i zdawała sobie sprawę, że Angelo to zauważył. Paul jest w takim wieku, że nie potrzebuje już jej stałej opieki. - Paul też mógłby pojechać - oznajmił niespodziewanie Angelo. Nadine odniosła wrażenie, że przećwiczył sobie tę rozmowę, przewidział jej odpowiedzi i zaplanował swoje kwestie. - Będzie zachwycony Rzymem - dodał. - To na pewno nie jest łatwe - rzekł, kiedy milczała. - Co? Zapominając, jak są blisko, Nadine gwałtownie odwróciła głowę. - Samotne wychowywanie chłopca. - Już to mówiłeś i powiedziałam ci, że jakoś dajemy sobie radę - odparła z lekką irytacją. - Chłopak potrzebuje ojca. Szczególnie kiedy dorasta. - Może i tak - rzuciła ostro - ale na to akurat nic nie mogę poradzić. Odwróciła głowę i nie widzącymi od łez oczami wpatrywała się w noc. Jak on śmie oceniać jej życie? Przez kilka minut oboje milczeli. Nadine wiedziała, że powinna się od niego odsunąć, ale zabrakło jej do tego sił. - A więc w twoim życiu nie ma nikogo? - spytał w końcu Angelo. - Właściwie nie - przyznała ze wzruszeniem ramion. - W każdym razie nie w tym sensie, o który pytasz. Pomyślała przez chwilę o Seymourze Russellu, ale ich znajomość na pewno nie była czymś takim i Nadine nigdy nie widziała w nim ewentualnego ojczyma dla Paula. - Trudno mi w to uwierzyć - szepnął jej do ucha. - W co ci trudno uwierzyć? - spytała zaskoczona. - 77 - S R - %7łe nie ma nikogo - odparł cicho. - Spodziewałbym się raczej całej kolejki wielbicieli. Mówiąc to, przyglądał jej się uważnie, zupełnie tak samo jak podczas rozmowy w jej gabinecie. I tak samo jak wtedy Nadine czuła, jak mocno bije jej serce. - A więc się mylisz - powiedziała, starając się nadać swemu głosowi obojętne brzmienie. - Chciałabym, ale niestety... - Nie rozumiem. - Nawet w nikłym świetle księżyca zdziwienie na jego twarzy było widoczne. - Jesteś bardzo piękną kobietą, Nadine. - Miło mi, że tak mówisz - podziękowała ze sztuczną radością - ale z doświadczenia wiem, że mężczyzni tracą zainteresowanie, kiedy dowiadują się, że kobieta ma kilkunastoletniego syna, a w moim wypadku także matkę! - Ty się wyraznie nie... jak to się mówi... nie doceniasz - zaprotestował. - Nie - roześmiała się Nadine. - Jestem tylko realistką. Poza tym zostawmy te romantyczne bzdury młodszym. - Ależ ty jesteś młoda, Nadine. Jesteś młodą, piękną kobietą, która ma tak wiele do dania. Każdy mężczyzna byłby szczęśliwy... - A jeśli mnie to w ogóle nie interesuje? - przerwała mu. - Jeśli dobrze mi bez mężczyzny? - Nie wierzę - odparł poważnie. - Jestem pewien, że z mężczyzną byłabyś bardzo szczęśliwa. Mówiąc to, postąpił krok do przodu. Kiedy Nadine z kolei próbowała się cofnąć, dotknęła plecami barierki. - Możliwe. - Wzruszyła ramionami. - Ale musiałby to być jakiś wyjątkowy mężczyzna. - Oczywiście - roześmiał się Angelo. - Każdy musi szukać dla siebie kogoś wyjątkowego. Moja mama ciągle mnie pyta, kiedy się ożenię. Zawsze, kiedy wracam do domu, słyszę: Angelo, kiedy się ustatkujesz?" - I co jej odpowiadasz? - 78 - S R - %7łe kiedyś na pewno. Kiedy tylko znajdę odpowiednią kobietę. - A do tej pory nie znalazłeś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|