image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciem, torturami i karami pieniężnymi zmusili ich do oddania koni zabranych barbarzyńcom.
159
22. Usunąwszy Jana z Kapadocji cesarz i Teodora postanowili mianować kogoś na jego miejsce i obo-
je dokładali starań, żeby znalezć jak największego łajdaka. Robili więc poszukiwania i dokładnie ba-
dali poglądy wszystkich dokoła, aby znalazłszy odpowiednie narzędzie swej tyranii móc jeszcze szyb-
ciej rujnować poddanych. Na razie powierzyli urząd Teodotowi, które nie był co prawda przyzwoitym
człowiekiem, ale jakoś nie umiał ich całkowicie zadowolić. Potem robili znowu dokładne poszukiwa-
nia, aż niespodziewanie trafili na pewnego wekslarza rodem z Syrii, który nazywał się Piotr z przy-
domkiem Barsymes. Miał on kiedyś kantor wymiany miedziaków i ciągnął z tego bezwstydne zyski,
znakomicie kradnąc obole i oszałamiając klientów zręcznością swych palców. Był mistrzem w okra-
daniu wszystkich, którzy mieli z nim do czynienia, a przyłapany na gorącym uczynku potrafił bez-
czelnością języka osłonić grzechy rąk. Potem, kiedy został pretorianinem, okazał się takim nicponiem,
że bardzo przypadł do gustu Teodorze i chętnie służył pomocą w najtrudniejszych nawet szczegółach
jej niecnych poczynań. Dlatego Justynian i Teodora natychmiast pozbawili Teodo-ta godności po Ja-
nie z Kapadocji, a na
160
jego miejsce mianowali Piotra, który wszystko robił po ich myśli. Nawet kiedy okradał żołnierzy z ca-
łego żołdu, nie okazywał ani cienia wstydu czy trwogi, a urzędy jeszcze częściej wystawiał na sprze-
daż, niż to dawniej robiono, i po niższych cenach sprzedawał je ludziom, którzy nie wahali się parać
tym niecnym procederem; nabywcom zaś zostawiał całkowitą swobodę pozwalając im robić, co ze-
chcą, z życiem i mieniem poddanych. Wtedy on i ten, który zapłacił za urząd, mogli do woli kraść i
78
grabić. Tak to w stolicy państwa rozkwitał handel ludzkim życiem i planowano ruinę innych miast, a
w czcigodnych trybunałach i na publicznych placach grasował w majestacie prawa zwykły bandyta,
który nazywał swe rzemiosło  zbieraniem pieniędzy" na pokrycie ceny urzędu; i nie było żadnej na-
dziei, że kiedyś spotka go kara. Spośród zaś wszystkich swych pomocników, licznych i nieraz bardzo
znanych, przyciągał zawsze do siebie największych łajdaków; w tym co prawda nie on jeden celował,
bo postępowali tak jego poprzednicy i następcy.
To samo działo się w urzędzie magistra, wśród urzędników pałacowych, którzy zwykli zajmować się
skarbcem, funduszami zwanymi privata i patrimo-
161
nium  a właściwie we wszystkich stałych urzędach w Bizancjum i w innych miastach. Odkąd bo-
wiem ten tyran zaczął wszystkim zarządzać, dochody, które w każdym urzędzie przysługiwały niż-
szym funkcjonariuszom, przywłaszczał sobie bez żadnego powodu albo on sam, albo ten, który urząd
ów piastował, podczas gdy jego podwładni żyli w straszliwej biedzie i przez cały ten czas musieli ha-
rować jak niewolnicy.
Raz sprowadzono do Bizancjum ogromną ilość zboża, a kiedy większa część już zgniła, cesarz roze-
słał je w proporcjonalnych ilościach do wszystkich miast Wschodu, chociaż nie nadawało się już do
jedzenia; zboże to narzucił im nie po cenie, po jakiej sprzedawano zazwyczaj nawet bardzo piękne
ziarno, lecz znacznie drożej, tak iż kupujący musieli wydać mnóstwo pieniędzy, aby podołać tym nie-
znośnym cenom, potem zaś wyrzucali wszystko do morza lub do kanałów. Ponieważ było tam też du-
żo doskonałego i jeszcze nie zepsutego ziarna, cesarz postanowił również i te zapasy sprzedać licznym
miastom, którym brakło zboża, bo w ten sposób zarabiał dwa razy tyle, ile skarb państwa przedtem za
to zboże zapłacił. Ale w następnym roku zbiory nie były już tak bogate i flota zbożowa przywiozła do
Bizancjum
162
nie tyle ziarna, ile było trzeba. Wtedy Piotr, nie wiedząc, co robić, zdecydował kupić znaczną ilość
zboża w Bitynii, Frygii i Tracji, a mieszkańcy tych okolic musieli z wielkim trudem nosić ładunki aż
na brzeg morza i na własne ryzyko transportować je do Bizancjum. Dostawali za to od niego jakieś
drobne sumy jako  zapłatę", a ponosili przy tym tak wielkie straty, że cieszyliby się, gdyby im ktoś
pozwolił oddać to zboże do publicznego spichrza i jeszcze za to dopłacić. Tego rodzaju ciężary nazy-
wają się rekwizycją. Ale i tak w Bizancjum wciąż było za mało zboża i wiele osób skarżyło się na to
przed cesarzem. Jednocześnie w całym mieście zaczęli się burzyć żołnierze, bo prawie wszyscy zostali
pozbawieni normalnego żołdu. Wydawało się, że cesarz ma już wreszcie dość tego człowieka i chce
go pozbawić urzędu, nie tylko w związku z tym, o czym już mówiłem, lecz także ponieważ dowiedział
się, że Piotr ukrył przed nim ogromne sumy, które zresztą ukradł ze skarbu państwa, l tak rzeczywiście
było. Ale Teodora na to mężowi nie pozwoliła, bo ogromnie polubiła Bar-symesa za jego (jak mnie się
przynajmniej zdaje) podłość i niezwykłą umiejętność krzywdzenia obywateli. Sama była bardzo bez-
względna, wprost nie-
79
163
ludzka, i żądała, aby jej pomocnicy naśladowali ją w tym jak najściślej. Mówią też, że ów człowiek
opętał ją czarami i że była mu życzliwa wbrew swojej woli. Barsymes bowiem interesował się bardzo
magią i złymi duchami, a także podziwiał tak zwanych manichejczyków i nie wahał się publicznie
występować w ich obronie. Cesarzowa jednak, nawet kiedy dowiedziała się o tym, nie przestała oka-
zywać mu przychylności, a nawet bardziej jeszcze chroniła go i miłowała. Od dziecka przecież prze-
bywała wśród magów i czarnoksiężników, bo niewątpliwie miała do tego wrodzone skłonności, i do
końca życia wierzyła w czary i pokładała w nich ufność. Powiadają nawet, że oswoiła Justyniana nie
tyle pochlebstwem i przymilnością, ile mocą diabelskich sztuczek. Nie był to bowiem człowiek roz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl