Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Książę Erlu kierował się do siedziby trolli, nie myśląc o niczym, co ludzkie i ziemskie. Ta rosnąca z każdym dniem obcość sprawiła, że cała wioska sprawiała niesamowite wrażenie. Dlatego dysząc ciężko, dwunastu starców, przestraszonych i zaniepokojonych, pośpiesznie szło dalej. I tak dotarli do kościółka miejscowego księdza, który znajdował się w części wsi zwróconej ku wzgórzu czarownicy. Właśnie o tej porze kapłan miał zwyczaj celebrować pieśń po ptakach", jak Erlanie nazywali śpiewy w świętym miejscu w porze, gdy wszystkie ptaki wróciły do swoich gniazd. Ale księdza nie było w kościele; stał w zimnym nocnym powietrzu na najwyższym stopniu schodów, zwróciwszy twarz w stronę Krainy Elfów. Miał na sobie świętą szatę z purpurowym obrzeżem, a na szyi złoty symbol swojej religii. A przy tym zamknął drzwi kościoła i odwrócił się do nich plecami. Radnych zdziwiła jego postawa. I kiedy się nad tym zastanawiali, kapłan zaczął przemowę, a jego słowa brzmiały głośno i wyraznie w wieczornym powietrzu. Oczy skierował na wschód, gdzie już pokazało się kilka najwcześniejszych gwiazd. Unosząc wysoko głowę, mówił tak, jak gdyby jego głos mógł przebyć granicę zmierzchu i jakby mieszkańcy Krainy Elfów byli w stanie go usłyszeć. Niech będą przeklęte wszystkie wędrujące stwory, dla których nie ma miejsca na Ziemi mówił. Niechaj będą przeklęte wszystkie światła, które przebywają na moczarach i na bagnistych miejscach. Ich domem są głębiny moczarów. Niechaj nigdy nie ruszą się stamtąd aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Niech przebywają w swoich siedzibach i tam czekają na potępienie. Niech będą przeklęte gnomy, trolle, elfy i gobliny na ziemi i wszystkie duchy wód. I fauny też niech będą przeklęte, i te, które towarzyszą bożkowi imieniem Pan. I wszystko, co przebywa na wrzosowisku, co nie jest ani zwierzętami, ani ludzmi. Niech będą przeklęte wróżki i wszystkie opowieści o nich, i ten, kto rzuca czary na łąki przed wschodem słońca, i wszystkie baśnie o wątpliwej wartości, i legendy, które ludzie przekazują sobie od czasów pogańskich. Niech będą przeklęte miotły, które opuszczają swoje miejsce przy ognisku. Przeklęte niech będą czarownice i wszelkie rodzaje czarów. Niech będą przeklęte kręgi muchomorów i to, co w nich tańczy. I wszystkie dziwne światła, dziwne pieśni, dziwne cienie lub pogłoski, które o nich mówią, i wszystkie wątpliwe twory mroku i monstra, których lękają się niedouczone dzieci, i opowieści starych kobiet, i czyny popełnione w noce letniego przesilenia; wszystko to niech będzie przeklęte wraz ze wszystkim, co skłania się ku Krainie Elfów, i wszystkim, co stamtąd przybywa... Błędny ognik nigdy nie tańczył zwinnie na wiejskiej drodze lub w stodole, ale zawsze nad nią. Noc aż złociła się od nich. Ale kiedy erlański kapłan przemówił, cofnęły się przed jego przekleństwami i zawisły w powietrzu nieco dalej, jak gdyby uniósł je lekki wiaterek, i znowu tańczyły w niewielkiej odległości od poprzedniego miejsca. Zrobiły to przed nim, za nim i z obu jego stron, kiedy stał na schodach prowadzących do kościoła. Tak więc zewsząd otaczał go krąg mroku, a poza tym kręgiem świeciły ogniki z bagien i z Krainy Elfów. A wewnątrz ciemnego kręgu, w którym stał ksiądz, rzucając przekleństwa, nie było pogańskich stworów, dziwości, jaka nadchodziła wraz z nocą, ani szeptów nieznanych głosów, ani dzwięków muzyki docierających z ulubionych miejsc ludzi; wszystko tam było uporządkowane, przyzwoite i żadne tajemnice nie niepokoiły tego spokoju oprócz takich, jakie słusznie zostały przyznane ludziom. Natomiast poza tym kręgiem, skąd tak wiele zostało wypędzone poprzez gwałtowne, gniewne przekleństwa kapłana, szalały błędne ogniki, podobnie jak wiele dziwnych istot, które napłynęły tej nocy z Krainy Elfów, zaś trolle urządziły sobie święto. Albowiem w ojczyznie czarów rozeszła się wieść, że miłe istoty miały teraz siedzibę w Erlu. Dlatego wiele bajkowych stworzeń, wiele mitycznych potworów, przekradło się przez granicę zmierzchu i przybyło do Erlu, żeby to zobaczyć. A światełka oraz fałszywe, ale przyjazne, błędne ogniki tańczyły w przesyconym magią powietrzu i powitały ich radośnie. I nie tylko trolle i błędne ogniki wywabiły te istoty z ich baśniowej ojczyzny przez rzadko przekraczaną granicę między światami, ale wzywały je teraz tęsknota i myśli Oriona, który w połowie był spokrewniony z mitycznymi istotami i należał do tej samej rasy co potwory z Krainy Elfów. Już od tego dnia, kiedy wahał się między Ziemią i Krainą Czarów, coraz bardziej i bardziej tęsknił za swoją matką. Obecnie, bez względu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|