Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedzieć. - Czyżbym cię o coś spytała? - Niektóre wydarzenia zatarły się w jej pamięci. - Nie, ale nie dałaś mi szans, bym zareagował na twoje słowa. - Wobec tego słucham. - Pochyliła głowę, by lepiej odsłonić szyję. - Co chcesz mi powiedzieć? Craig wsunął rękę pod szlafrok i dotknął piersi Temple. - %7łe cię kocham. Chyba się przesłyszała. - Craig, ja... - Kocham cię - powtórzył. Serce Temple zaczęło bić jak szalone. - Wyobrażam sobie nas razem, jako przyjaciół i kochanków. Męża i żonę. Mamę i tatę. Babcię i dziadka - Craig... Teraz pocałował ją mocniej. Zbliżając wargi do jej ust, wyszeptał: 168 R S - Do diabła z głupimi randkami. Wyjdziesz za mnie? - Tak. Nie musiała ani chwili zastanawiać się nad odpowiedzią. Ostatnio o niczym innym nie myślała. - %7ładnego przekonywania, że mamy być tylko przyjaciółmi"? - %7ładnego. Ręce Craiga coraz śmielej błądziły po jej ciele. - Naprawdę? Nie przeszkadza ci poślubienie najlepszego przyjaciela? - mruknął. - Mimo iż jest pilotem? Potrząsnęła głową. Po raz pierwszy w życiu zgodziła się na coś bez słowa. - Koniec z szukaniem właściwego mężczyzny". Koniec z randkami. - Definitywnie. - Najwyższy czas - westchnął. Całowali się długo, mocno, aż do utraty tchu. - Oj, Burney, Burney - westchnął, kiedy w końcu na chwilę , rozłączyły się ich usta. Delikatnie ściągnął z niej szlafrok i odsunął się o krok, by popatrzeć na jej nagie ciało. - To nie w porządku - powiedziała miękko. - Co? - zdziwił się. - Ciągle jesteś ubrany. Uśmiechnął się, w policzku utworzył mu się dołeczek, który Temple tak uwielbiała. Powoli zaczął rozpinać koszulę. - Tamtej nocy w Houston chciałaś mnie podrażnić. - Nieprawda - zaprzeczyła. Jej oczy pociemniały, przypominając mu, co wtedy zaszło. 169 R S - Masz rację. Byłem całkiem usatysfakcjonowany. - Chcesz usłyszeć coś gorszego? - Temple uśmiechnęła się szelmowsko. - Słucham. - Wcale nie było mi aż tak zimno. - A chcesz się dowiedzieć czegoś jeszcze gorszego? Popatrzyła na Craiga podejrzliwie. - Mów. - Przed pójściem do łóżka wyłączyłem ogrzewanie. - Nie zrobiłeś tego! - Właśnie że tak! Zimna jajecznica na bekonie stała zapomniana na stole. - Cieszę się! - Naprawdę? - Naprawdę - szepnęła, przyciągając Craiga do siebie. Znowu się całowali, jego ręce poczynały sobie coraz śmielej. - Nie marzysz o łańcuchach i kajdanach, prawda? - O czym? - Temple wybuchnęła śmiechem. - A może podniecają cię stopy? - dopytywał się Craig, niosąc ją na rękach do sypialni. O czym on, do diabła, mówi? pomyślała. A właściwie, czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Nie ma, uznała, kiedy wygłodniałe usta Craiga znowu zaczęły szukać jej warg. I nie tylko. 170 R S EPILOG Droga Babciu! Postaw na stole dwa dodatkowe nakrycia. Przylatujemy do Dallas w sobotę rano i prosto z lotniska jedziemy do Ciebie. Nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę! Craig i ja mamy dla Ciebie wspaniałą niespodziankę. Całuję mocno Tootie" - Gdzie jesteś, kochanie? - spytał Craig. - W swoim pokoju. Piszę do babci. - Temple zakleiła kopertę i poklepała się po brzuchu, wzdychając z zadowoleniem. - Gąsienice niszczą nam trawnik. - Craig wszedł do pokoju, pochylił się nad żoną i ucałował ją we włosy. Delikatnie pogłaskał jej brzuch. - Wpadniemy gdzieś na lody? - Czekoladowe z bitą śmietaną? - Jakie sobie życzysz. - Kiedy zamierzała wstać z krzesła, podał jej rękę, i raz jeszcze dotknął jej brzucha. - Jak się dziś miewa junior? - szepnął. - Pamiętaj, że to może być dziewczynka - ostrzegła Temple. - Wiem. Mam nadzieję, że równie piękna jak jej mama. Przytulili się do siebie mocno i pocałowali namiętnie. Nigdy nie skąpili sobie czułości. Kiedy ich wargi w końcu się rozdzieliły, Craig uśmiechnął się ciepło. - Dlaczego po prostu nie zadzwonisz do babci i nie przekażesz jej nowiny? - spytał. 171 R S - Bo chciałabym zobaczyć wyraz jej twarzy, kiedy się dowie, że w końcu zostanie prababcią. Craig raz jeszcze pocałował żonę, tym razem w czubek nosa, i poszedł do kuchni po zimne napoje. - Powiedziałaś babci, że chcemy z nią spędzić cały tydzień? - Tak, bardzo się ucieszyła. Odkąd przeprowadziliśmy się na Florydę, widujemy się o wiele rzadziej, niżbym chciała. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pomoże nam świętować przedsięwzięcie. W końcu nie co dzień zostaje się właścicielem czarterowej linii lotniczej. Temple postanowiła, że ona i Craig urządzą sobie własne święto, kiedy goście już się rozejdą. - Wiesz, kochanie, mam nadzieję, że Thia polubi Keitha. Tworzyliby wspaniałą parę - rozmarzyła się. - Bądz ostrożna - ostrzegł Craig. - Keith zwiewa, gdzie pieprz rośnie, na samą wzmiankę o małżeństwie. - Wiem, Thia zachowuje się podobnie, ale oboje wydają się wprost stworzeni dla siebie. - Masz rację. - Craig objął Temple ramieniem i poprowadził w stronę drzwi garażu. - Jak się nazywa ten nowy pilot? Neil Petersen? Niedawno się tu sprowadził i wydaje się taki samotny. Kiedy opowiadam mu o tobie i dziecku, widzę w jego oczach prawdziwą tęsknotę. Czy twoim zdaniem Sue byłaby zainteresowana...? - Sue? Co prawda nie cierpi, kiedy ją ustawiamy", jak to nazywa, ale oczywiście po powrocie od babci zrobię jakąś małą kolacyjkę. Zadzwonię do niej i dowiem się, kiedy będzie w mieście. Znowu wróciła 172 R S na regularne linie. Zmęczyły ją międzynarodowe trasy. Tak, zaprosimy ją i Neila za dwa tygodnie, dobrze? - Znakomicie. - Przygotuję zrazy. - Jesteś wspaniała - Craig mocniej przytulił żonę i jeszcze raz ją pocałował. - Posłuchaj, zachowujemy się całkiem jak Scotty i Steph! - zawołała nagle Temple. - Naprawdę? - Craig roześmiał się głośno. - Skądże znowu! - Masz rację - zgodziła się Temple. - To zupełnie co innego. Sue jest naszą serdeczną przyjaciółką. Doprawdy wstyd, że dotąd nie znalazła odpowiedniego mężczyzny. Przecież nie bawimy się w swatów, lecz jedynie działamy z troski o nią... - Tak trzeba - przyznał Craig. - Jak najbardziej. Craig otworzył drzwi garażu i pomógł żonie pokonać niewielki stopień. Na miejscu lincolna stał nowy, czterodrzwiowy ford. - Wobec tego napomknę Neilowi, żeby wpadł do nas na małą kolację, a ty umów się z Sue... 173 R S
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|