Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bez słowa opuściła domek, a ja zacząłem gorączkowo przeglądać zawartość skrzy- nek. Tak, to były zbiory doktora Gottlieba. Chyba całość tego, co zdołał zgromadzić przez całe swoje życie. Zobaczyłem powiązane w paczuszki listy Goethego, Herdera, manuskrypt pracy Schopenhauera, list Adama Mickiewicza do Mrongowiusza, rękopis niemieckiej pracy Gizewiusza, kilkadziesiąt starodruków polskich i niemieckich, jedno z pierwszych wydań dzieł Kopernika, pierwsze wydanie poezji polskiego biskupa war- mińskiego, Dantyszka. Wśród papierów, książek i dokumentów odnalazłem zrobiony 457 węglem, pożółkły szkic profilu głowy Adama Mickiewicza, wykonany ręką słynnego rzezbiarza i domownika Goethego, Davida d Angers. Musiałem przerwać przegląd zbiorów, usłyszałem bowiem szum silnika samocho- du pani Herbst. Starannie zamknąłem skrzynki, założyłem kłódki. Potem wraz z panią Herbst zaniosłem je do bagażnika mercedesa. Gdzie ma pani dostarczyć zbiory? spytałem. Chyba nie mówiła pani praw- dy, wspominając o mieszkaniu Pięknego Lola? Otrzymałam rozkaz, aby zanocować w hotelu w zamku w Nidzicy. Mam swój wóz zostawić przed zamkiem, z nie zamkniętym bagażnikiem. Zapewne podjadą swoim samochodem i przeładują skrzynie, gdy ja będę w hotelu. Powiadomiłam o tym milicję. Myślę, że hotel i parking przed hotelem zostały obstawione. W porządku uśmiechnąłem się lekko, bo pani Herbst nagle wydała mi się osobą bardzo naiwną. Pozwoli pani jednak, że będę jej towarzyszył. Miała pani tę podróż odbyć w towarzystwie Pięknego Lola i mogłoby obudzić podejrzenie, że jedzie pani sama. A jeśli w Nidzicy rozpoznają pana? zaniepokoiła się. 458 Jestem blondynem tak jak i on. Pozostawił w pani samochodzie swój czarny kapelusz. Zdejmę okulary i kapelusz nasunę głęboko na oczy. Postaram się nie rzucać w oczy. A pani samej nie mogę puścić. Nie ufa mi pan. . . stwierdziła z goryczą. Myli się pani, Niewidzialni są grozni. . . Zamknęła drzwi domku, a potem furtkę. Zajęła miejsce za kierownicą, a ja siadłem obok niej i nasunąłem na czoło czarny kapelusz Pięknego Lola. Ruszyliśmy ostro w kie- runku na Iławę, a potem na Ostródę. Jak to się stało, że Niewidzialni zaproponowali pani przejęcie poszukiwań zbio- rów Gottlieba? zapytałem. Moja osoba sama im się narzucała wyjaśniła pani Herbst. Gdy spotkałam się z wami u doktora Guntera i zapoznałam się ze sprawą, stało się dla mnie jasne, że maczają w niej palce Niewidzialni. I natychmiast poszłam do Buchera, aby wyson- dować, jakie są ich zamiary względem zbiorów doktora Gottlieba. O dziwo, przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Zapewne tego dnia otrzymali telefoniczną wiadomość z Warszawy od Schreibera, że na Czarcim Ostrowie skrytka została dawno opróżnio- 459 na. Bucher zabrał mnie do swego wozu i osobiście pojechał do Dobenecka, rozkazując mu zmienić taktykę postępowania z wami. Nakazał mu podpisać umowę i zażądać, aby w poszukiwaniach mógł wziąć udział Dobeneck wraz z narzeczoną i ja, z ramie- nia Guntera. Uważali, że macie do mnie zaufanie, skoro zostałam wynajęta przez was jako detektyw prywatny. Miałam niby to wam pomagać, w rzeczywistości jednak pra- cować dla Niewidzialnych. I przyjęłam to zadanie, bo pragnę zemścić się na nich. Po przyjezdzie do Polski zgłosiłam się do milicji i ujawniłam swoją rolę. Powiedziałam, że prawdopodobnie Niewidzialni przyślą tu jakąś ważną osobę z gangu, która odbierze ode mnie zbiory. Pragnęłam, aby ta osoba została zdemaskowana i schwytana. Czyż to nie najwspanialsza zemsta? Tej nocy przed zamkiem w Nidzicy prawdziwy przedstawiciel Niewidzialnych zostanie schwytany. A pani po powrocie do Frankfurtu odpowie przed Niewidzialnymi za zdradę stwierdziłem. No cóż, muszę ryzykować wzruszyła ramionami pani Herbst. 460 W tym momencie na szosie w pobliżu Olsztynka wyprzedziliśmy stojący na pobo- czu samochód z wygaszonymi światłami. I zaledwie wysforowaliśmy się do przodu, wóz dogonił nas świecąc szosowymi reflektorami. Pirat drogowy mruknęła. Wóz wysforował się do przodu, potem nagle zwolnił i zagrodził nam drogę. Z sa- mochodu wyskoczył ubrany na czarno niski mężczyzna w kapturze na twarzy i nakazał pani Herbst zjechać na pobocze. Nie wychodzić! usłyszałem rozkaz po niemiecku. Czy bagażnik jest otwar- ty? I zaświecił nam w oczy silnym światłem elektrycznej latarki. Zdążyłem jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|