Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
istotne uwagi; pociągali po łyczku ze szklanek, zerkali na przechodzące molem panienki, ale było coś w ich zachowaniu... Tak, jakieś usztywnienie! Czekają na coś czy na kogoś? Czyżby na trzeciego do podziału? Nie! Gdyby istniał, Jerzy opowiedziałby mi wczorajszej nocy o nim. Tak samo bez nazwiska , jak nie wspomniał żadnego szczegółu, który mógłby naprowadzić na ślad Nowickiego. Fundator i koniec! Tak samo ten oczekiwany mógłby być nazwany Trzecim . Wreszcie go zobaczyłem! Nie będę się chwalił szóstym zmysłem! Choć Trzeci był ubrany w koszulkę z krótkim rękawem i jasne spodnie, jak wielu innych na kei, to wyróżniały go w tłumie dwa szczegóły: maleńka czarna dyplomatka w ręku i biel skóry - bez śladu opalenizny! Poza tym nic szczególnego. Starszy, dystyngowany turysta. Elegancja-Francja, dyskrecja-Szwecja - jak nazwałby go Jacek. Dostrzeżono go na Nimfie , bo marynarz popędził na spotkanie. Gość niezbyt orientował się, na który z pomostów ma skręcić. Dopiero teraz zauważyłem grube szkła jego okularów. Gdy nieco niepewnym krokiem wchodził na pokład jachtu, Batura i Nowicki wstali. Przywarłem do lornetki. Powitanie było krótkie. Osądziłem, że Trzeci wita się z Nowickim nieco dłużej niż z Batura. Zachowywał się w stosunku do nich z odrobinę większym szacunkiem niż oni go traktowali. Tak więc nie predendent do części skarbu polskiego Tatara! Marynarza, tym razem chyba w funkcji strażnika, wyprawiono na keję, gdzie smętnie usiadł na składanym krzesełku. O ważnych sprawach będzie mowa, skoro nie zaufano mu na tyle, by pozostał na pokładzie! Trzej panowie weszli do kabiny. Batura oczywiście wziął swoją torbę, a Nowicki zamknął starannie drzwi... Mogłem odłożyć lornetkę. I to chyba na dłuższy czas! Podsumujmy... Trzeci zna lepiej Nowickiego niż Baturę. Jest podwładnym... Obu? Bzdura! Podwładnym Nowickiego... %7łe Nowickiego, zgoda! Ale podwładnym? Facet rangi właściciela Nimfy nie witałby się tak z podwładnym! Kimś więc wezwanym? Też nie! Zaproszonym! A kogo zaprasza się, gdy dochodzi do spłaty długu nie pieniędzmi, a klejnotami? Jubilera! Dobrze. Mamy jubilera zaangażowanego przez fundatora nieudanej akcji Batury. A gdzie jest rzeczoznawca, który broniłby interesów Jerzego? Przecież człowiek Nowickiego będzie obniżał wartość klejnotów jak tylko się da! Jak poradzi sobie z nim biedny Jerzy? Biedny Jerzy?... A kto chwalił się wiosną, nad grobem swego ojca, że jest dobrze przygotowany do zawodu? Aż tak dobrze? No, no! Nie doceniłem cię, kolego! Ale już wiem, skąd twoje samotne noce w kabinie Trolla ! Szacowałeś podczas nich, klejnot po klejnocie, skarb Hasan-beja. Dlaczego tylko ukrywałeś go w tak niepewnym schowku? Czyżby w myśl zasady, że najciemniej jest pod latarnią! Cóż, punkt dla ciebie. Bo nie wiem, czy gdybym domyślał się ukrycia skarbu na Trollu , to nie przyszłaby mi do głowy brzydka myśl o włamaniu się do kabiny tej maszyny regatowej! No nic! Było, minęło! Tymczasem spotkanie na Nimfie przeciągało się. Nic zresztą dziwnego. Oszacowanie, choćby jak najbardziej pobieżne, cennej zawartości skromnej torby to nie przeliczenie garści drobniaków! Jeśli dodamy czas konieczny na ustalenie wartości, która urządzałaby obie strony... Postanowiłem przebrać się w swoje zwykłe ciuchy, tym bardziej że zachmurzyło się i zacząłem w swym upalnym stroju zwracać na siebie uwagę. Zresztą i przy polonezie nie traciłem z oczu wyjścia z portu. Przebrałem się i wpadłem na pomysł, żeby rozejrzeć się po parkingu. Jubilerzy, którzy by dokonali szybkiej i trafnej wyceny tylu klejnotów nie rodzą się na kamieniu. Tak więc Trzeci przyjechał tu spoza Giżycka. Najprawdopodobniej z Warszawy. Czyli warszawska rejestracja i elegancki samochód. Obejrzałem, co też zaparkowano przed Dalbą i wytypowałem cztery samochody: dwa mercedesy, BMW i volvo, choć wszystkie nie najnowszych modeli. Człowiek o ustalonej renomie, jubiler tej klasy, nie będzie zmieniał samochodu co roku, aby się popisać! Zresztą, jeśli się pomyliłem, to jest jeszcze szansa naprawienia błędu, gdy Trzeci będzie odjeżdżał! Wróciłem na swój punkt obserwacyjny. Minęła szósta, siódma. Nawet strażnik Nimfy nie mógł wytrzymać na swym krzesełku i zaczął wędrować po molo od końca do końca. Pomyślałem o czekającej w Asie Annie. Jeśli Jerzy nie zaplanował ciekawie wieczoru, to sytuacja zaczynała grozić poważną kłótnią tej uroczej pary! Minęła ósma, dziewiąta. Zapaliły się portowe latarnie, a ja poczułem głód. Ale teraz było już za pózno na przerwanie obserwacji. Przetargi na Nimfie mogły się skończyć lada chwila! No, jeszcze godzina i otworzyły się drzwiczki kabiny jachtu Nowickiego! Dochodziła północ. Przycisnąłem lornetkę do oczu, ale niepotrzebnie. Trzej dżentelmeni zeszli na nabrzeże i ruszyli w kierunku wyjścia z portu. Sługus człapał za nimi. Poderwałem się ze swego miejsca i pobiegłem ukryć się za stertą desek, wzdłuż których mieli przechodzić. Tutaj przez chwilę miałem ich tuż, tuż. No i mogłem usłyszeć choć fragmencik rozmowy! Zerknąłem przez szczelinę między deskami. Nadchodzili! Nawet zatrzymali się na chwilę opodal! Spojrzałem na Jerzego. Twarz miał jeszcze ściągniętą złym grymasem, jak przedwczoraj w nocy, gdy obiecywał zemstę. Ale w oczach, jeśli nie zmyliło mnie światło rtęciówki, dostrzegłem wesoły błysk. - No cóż, panie Jerzy - sapnął Nowicki - gratuluję. Jeszcze trochę takich targów, a zamiast odzyskać dług byłbym winien panu sporą sumkę. - O tak! - zaszemrał Trzeci . - I ja nie spodziewałem się, że w tak młodym człowieku spotkam tak trudnego przeciwnika, czym z myślą o przyszłości się martwię, i znakomitego fachowca, z czego, jako członek naszego cechu i miłośnik szlachetnych kamieni, bardzo się cieszę! - Trzeci lekko skłonił głowę. - Dziękuję panom! - Jerzy uśmiechnął się zimno. - Panu, panie... - Cy, cy! - cmoknął Trzeci . - Bez nazwisk, jeśli łaska. Jestem tu incognito. - ... tak więc dziękuję panu, panie rzeczoznawco, za tę pouczającą lekcję wiedzy o klejnotach i ukazanie mi, jak należy je kochać. - Nie gadaj tyle, twardzielu! - wtrącił rechocząc Nowicki. - Tyś niby pobierał lekcje, a ja za nie zapłaciłem stratą na twoim długu!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|