Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na kolanach. - To znaczy, na razie to tajemnica. Nie... - Z Victorem Stangiem? Myślałem... - Z Gerhardem. Erling poderwał się tak gwałtownie, że krzesło z hałasem przewró- ciło się na podłogę. - Chyba do reszty oszalałaś, dziewczyno! Zabroniłem ci mieć z nim cokolwiek wspólnego! Henny pośpiesznie wstała, postawiła krzesło i objęła męża uspoka- jająco. - Usiądz, Erlingu, nie rób scen. Nie możesz dyktować swojej sio- strze, co ma robić. Ty, który zawsze postępowałeś, jak ci się podobało, nikogo nie pytając o radę. - Nie znasz go - odparł Erling z chmurną twarzą. Jednak na powrót usiadł. Emily rzuciła spojrzenie na pusty talerz po zupie. Margit nie miała widocznie odwagi wnieść głównego dania, zanim nie dostanie wyraz- nego polecenia. - Ale Emily go zna, skoro się z nim zaręczyła. - Zabraniam! R L - Opanuj się, Erlingu Egebergu. Twoja siostra jest dorosłą kobietą. R L Nowożeńcy spojrzeli na siebie jak dwa walczące koguty i Emily uderzyło, że nieraz musieli już mierzyć siły. - Nie zdecydowaliśmy się jeszcze na małżeństwo - powiedziała. - Na razie. Wszystko jest dla mnie takie nowe. - Widzisz, Emily jest rozsądna. - Jemu nie można ufać! - Tobie też nie - zauważyła Henny wesoło i odsunęła pusty talerz. - Jestem głodna jak wilk. Emily czym prędzej wstała i zawołała na Margit. Czuła, że żona brata to wymagająca kobieta. Silna i pewna siebie, i inna niż wszystkie te, które do tej pory spotkała. Trochę przypominała Klarę, ale sprawiała wrażenie twardszej - i bardziej zagadkowej, a jednocześnie miała w so- bie to coś, tak charakterystycznego dla Klary, ową bezpośredniość i rozbrajającą szczerość. - Tylko nie mów potem, że cię nie ostrzegałem bąknął Erling. W jego głosie słychać było zmęczenie. - Gerhard jest diabelnie przystojny, ale wykorzysta wszystkie środ- ki, żeby zdobyć to, co chce. - Nie mów tak o nim! - sprzeciwiła się Emily, czując nagle, że ogarnia ją rozpacz. - Będziesz żałować. - Ja też - wtrąciła Henny. - Będę gorzko żałować i kochać cię na przemian. Taka jest miłość. - Nie rozumiesz - rzekł cicho Erling. - Ja po prostu uwielbiam wino i wolność. On zaś świadomie dąży do tego, żeby podporządkować so- bie wszystko i wszystkich. - Gerhard był blisko związany z babcią - zauważyła Emily. - Ona nie jest o wiele lepsza. - I przyjacielem ojca. - Nazywaj to jak chcesz. Obaj też mieli coś wspólnego. Więcej niż tylko lodownie. Henny potrząsnęła głową. R L - Zostawmy przeszłość. Czy nie powinniśmy dziś wieczorem świętować? Margit przyniosła stek i drugą butelkę wina. Na zewnątrz ściemniło się. Ktoś zapalił lampę na ścianie basenu. Erling uniósł kieliszek i uśmiechnął się pojednawczo. - Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa, Emily. Ale pamiętaj, że zawsze możesz się rozmyślić. Z czasem opadnie z niego cały ze- wnętrzny blask. Emily przypomniała sobie postanowienie, które powzięła w domu Dorothei, kiedy Gerhard spał: musi zaufać własnym uczuciom. Pod- niosła kieliszek i zatęskniła za ukochanym. Erling miał swoje powody, żeby nie ufać rodzinie Lindemannów. Wszyscy się od niego odsunęli, nawet ojciec. Nigdy nie wolno jej o tym zapominać. Bratu trudno więc traktować Gerharda inaczej niż po prostu jako jednego z nich. Pomy- ślała, - że trzeba przywołać na pomoc czas. I tę dziwną kobietę, z którą Erling się dziś pojawił. Aódz przybiła do nabrzeża przy Egerłuai. Emily dostrzegła za drzewami rzędy oświetlonych okien. Przełknęła ślinę i mocno zacisnęła dłonie na relingu. Myśl o ponownym spotkaniu z Rebekką przyprawiła ją o mdłości i kusiła do kolejnej ucieczki. Może do Bergen, tym razem na dobre. Gerhard objął Emily ramieniem i mocno uścisnął. - Nie Okazuj, że się jej boisz - rzekł cicho. - Nie daj jej odczuć, że ma nad tobą przewagę. Puścił ją, cofnął się kilka kroków i zmierzył wzrokiem. - Zobaczmy. Boisz się Rebekki? - Nie. Dlaczego miałabym się jej bać? - Teraz lepiej. Prawie ci uwierzyłem. - Uśmiechnął się. - Uprzedzi- łem, żeby zachowywała się przyzwoicie. I ona musi kiedyś złożyć broń. Zeszli na ląd. Dęby nadal były zielone, sprawiały wrażenie niemal czarnych w ciemności. Dom lśnił bielą i wydawał się ogromny. Drzwi R L wejściowe były otwarte na oścież. Emily i Gerhard ujrzeli w nich Re- bekkę - jej sylwetka, ciemna i smukła, rysowała się niczym czarny cień na tle świateł zapalonych wewnątrz. Emily mocno chwyciła Gerharda za ramię, zła na samą siebie, po- nieważ w obecności wdowy po ojcu zawsze traciła grunt pod nogami. Czuła się niepewnie i ogarniał ją strach. Zastanowiła się, czy Rebekka miała teraz jakąkolwiek władzę. Nie przedłożyła nowego testamentu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|