Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
środkowy palec - nie odmówiłam twojej prośbie z powodu jego propozycji. Wiem, że jestem dobrym fotografem. Wiem, że jestem wartościowym partnerem. Max z niepokojem spytał: - A po trzecie? Podniosła serdeczny palec. - Dlaczego miałabym myśleć o opuszczeniu Sioux Falls? %7łeby pojechać na dłuższy urlop na drugą stronę świata? %7łeby rzucić wszystko, na co tak ciężko pracowałam? Mój dom, moje życie i pracę, w której jestem doceniana? Dlaczego miałabym to rzucić? Co ty mi możesz ofiarować, Max? - Wszystko, co za tym idzie, Diano. Niewzruszona podniosła do góry brodę. Jej oczy zabłysły z dumy, a może ze złości. - Czy takie sformułowanie nie brzmi jak sfinalizowanie interesu? Chcesz dostać to, czego pragniesz? Czy to masz na myśli? - Mam na myśli, że należymy do siebie. Chcę ci ofiarować moje zaangażowanie, oświadczyny i pierścionek. - Wyliczał to wszystko na palcach, jasno i zwięzle, żeby nie było wątpliwości. - To właśnie 136 Anula ous l a and c s powiedziałaś mi wcześniej, zanim ode mnie odeszłaś, ale nie dałaś mi czasu na zastanowienie się. Taka jest moja partnerska propozycja. Przez długi moment ich spojrzenia ścierały się ze sobą. Max nie był zdolny do upiększenia swojej propozycji, nieprzygotowany do proszenia, niezdolny do zrobienia niczego więcej. Kiedy poszedł do Case'a, kiedy powiedział mu o swoich planach i kiedy uścisnął mu rękę, przyjmując najlepsze życzenia wraz z rekomendacją u jubilera, miał silne przekonanie o słuszności swojej decyzji. Wiedział, że tego chce. Teraz, po początkowym przypływie nadziei, w jej szarozielonych oczach zobaczył przygaszoną ostrożność i jego pewność siebie gwałtownie znikła. Obawiał się, że może wrócić do domu z dwoma biletami i niechcianym pierścionkiem w kieszeni. Dokładnie tak jak to było poprzednim razem. - Przykro mi, Max - powiedziała z wyrazem bólu w oczach. - To nie wystarczy. - Co więcej mogę ci ofiarować? Czego chcesz więcej, do licha? - Być kochaną. - Azy zabłysły w jej oczach, zanim zdążyła odwrócić głowę. - To wszystko, czego zawsze od ciebie oczekiwałam. Spojrzał na nią z zakłopotaniem. - A ty myślisz, że co ci oferuję? Czy mnie nie słyszałaś? - Słyszałam tylko twoje słowa. Słyszałam twoją propozycję. Ale nie wierzę w stojący za nią motyw. 137 Anula ous l a and c s Jego mocne przekleństwo przecięło zimne wnętrze samochodu. Diana podniosła ręce i potarła ramiona. Max znał to uczucie niezaspokojonej nadziei przenikające zimnem aż do kości. - Chcesz motywu? A o czym świadczy ostatni weekend? A ostatnia noc? A te wszystkie znaki na twoim ramieniu, które mówią o tym, że potrzebujesz kogoś, kto by cię chronił... - Nie do tego cię potrzebuję. - A do czego? Do seksu? Jeszcze jednego weekendowego wyjazdu, który utrzymujesz w tajemnicy przed swoimi przyjaciółmi? Jej oczy rozszerzyły się, a twarz pobladła. - To nieprawda. To nie jest... - Nie? Mówisz o tym, czego chcesz ode mnie, o moich motywach. Może ty potrzebujesz przeanalizować swoje motywy, Diano? Może teraz jest najwyższa pora, żeby być uczciwą w stosunku do siebie w sprawie tego, czego rzeczywiście pragniesz. Nie odpowiedziała i odczuł tę ciszę jak bolesny cios w serce. Miał rację. Milczała, ponieważ powiedział prawdę. Diana dała się ubłagać i spała z nim, ponieważ nie byli w jej mieście. Myślała, że nikt się o tym nie dowie. Miała zamiar pożegnać się z nim po powrocie do Sioux Falls, ale wszystko się skomplikowało z powodu napaści na nią Gregga Younga i opisania ich relacji w kronice towarzyskiej. Odwrócił się od niej i uruchomił silnik. - Odwiozę cię do pracy - powiedział zimno. - Sądzę, że tego właśnie chcesz. 138 Anula ous l a and c s Skłamała, że tego właśnie chce. Było jeszcze jedno miejsce, do którego mogliby pojechać - jej dom. Ale po ostatnim tygodniu nie był on już komfortowym schronieniem. Podobnie jak jej ramiona nosił znamiona brutalnego najścia Gregga. Tak jak jej serce nosiło smutny odcisk Maksa. Kuchnia, weranda, salon. Pokój gościnny i jej własna sypialnia, i łazienka. To wszystko zatrzymało blask jego uśmiechu, jego ciepło i wgłębienie po jego głowie na poduszce. Jego propozycja była wszystkim, czego chciała, gdyby ten prezent zawinięty był w miłość. Całe długie popołudnie i niespokojną noc miotały nią emocje z ogniem szlachetnego gniewu. Jak mogła kochać mężczyznę, który identyfikował propozycję małżeństwa z rywalizacją biznesową? Który traktował ją jako nagrodę dla tego, kto zwycięży? Powiedziała mu wszystko, ale on nie chciał tego słuchać. Musiała się zatem zastanowić nad innymi możliwościami, poczynając od planów Jeffreya. Nie miało znaczenia, co Max myślał o pobudkach, jakimi kierował się jej szef, proponując jej partnerstwo. Ona wiedziała, że oferta jest szczera. Wiedziała, że ma talent, i chciała zrobić karierę w fotografice. To, co wstrzymywało ją jeszcze przed podjęciem decyzji, to fakt, że nie była pewna, czy chce rozpoczynać karierę jako partnerka w Clicku. Myślała o tym ciągle, kiedy jechała następnego ranka do posiadłości Fortune'ów. Myślenie o biznesie odciągało jej uwagę od 139 Anula ous l a and c s dwóch rzeczy, które miała w kieszeni płaszcza, a które postanowiła zwrócić osobiście, jeśli wystarczy jej odwagi. Jedną z nich był czek, który zamierzała oddać Nashowi Fortune'owi, a drugim była przepiękna bransoletka. Po pięciu minutach stała w holu posiadłości Fortune'ów, czekając, aż gospodyni powiadomi Nasha Fortune'a. Była kłębkiem nerwów miotanym przez różne emocje. Niecierpliwość, obawa, zawziętość, zdecydowanie, irytacja, obawa, strach, obawa i dwa tuziny innych uczuć trudnych do określenia. Teraz, kiedy usłyszała zbliżające się kroki, serce podskoczyło jej do gardła. Była pewna, że to Max. Zobaczyła jednak schodzącego po schodach Nasha. - Diana. Co mogę dla ciebie zrobić? - Chciałam porozmawiać z panem o zdjęciach, które pan kupił. W galerii Click - dodała, odnosząc wrażenie, że Nash nie wie, o co jej chodzi. - Ach, tak. Oczywiście. - Uśmiechnął się. - Może napijesz się z nami kawy? - Nie, dziękuję panu, panie Fortune. Chciałam tylko osobiście panu podziękować za zainteresowanie się moją pracą. Jestem zaszczycona, że moje fotografie zawisną w tym wspaniałym domu. - Sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej czek. - Chciałam również to zwrócić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|