image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobi mu przez telefon awanturę o to, że każe jej jezdzić autobusem.
 Dziękuję, pójdę ich poszukać.
 Jeśli się nie mylę, są teraz w księgowości  poinformowała go recepcjonistka.
Wade celowo postanowił zatrudnić Piper w dziale księgowym w charakterze praktykantki. Był
przekonany, że dziewczyna, która najprawdopodobniej nigdy w życiu nie zbilansowała własnego
konta, załamie się przy wypisywaniu faktur.
Kiedy zbliżył się do drzwi księgowości, dobiegł go z wnętrza wesoły gwar. Wprawdzie Wade
dbał, aby w firmie panowały swobodne stosunki, niemniej dochodzące z pokoju odgłosy świadczyły
o wyjątkowym ożywieniu.
Otworzył drzwi i zobaczył siedzącą przy komputerze, tyłem do niego, nieznaną osobę. Dopiero po
chwili rozpoznał w niej Piper. Co ona zrobiła z włosami? Króciutka fryzura odsłaniała smukłą szyję
i delikatny zarys podbródka. Na jego widok w pokoju nagle zrobiło się cicho. Piper obejrzała się
przez ramię, rzuciła mu lekko spłoszone spojrzenie, po czym odwróciła się z powrotem do
komputera.
 Wszystko w porządku?  odezwał się zirytowanym tonem, czując się we własnej firmie jak
nieproszony gość.
Z grupy otaczających Piper pracowników wyłoniła się Jane.
 Zwietnie nam idzie  oznajmiła szefowi.  Mam wrażenie, że Piper doskonale sobie poradzi.
 Miło mi to słyszeć  odparł sztywno.  Ale czy to konieczne, żeby cała załoga wprowadzała ją
w tajniki nowej pracy?
Pracownicy z wolna odłączali się od grupy i zajmowali miejsca przy biurkach. Jane popatrzyła na
Wade a z nieskrywanym zdziwieniem. Pracowała w Mitchell Exports od pięciu lat, ale jeszcze nie
słyszała, aby szef odezwał się w ten sposób do pracowników. Zwiadomość, że zachowuje się
irracjonalnie, jeszcze bardziej Wade a zirytowała.
 Cieszy mnie, Piper, że zjawiłaś się punktualnie  oświadczył.
 Sądziłeś& przepraszam, sądził pan, że nie potrafię przyjechać na czas?
Nie ma co, umie się odszczeknąć, przemknęło mu przez głowę.
 Zobaczymy, czy nadal będziesz równie obowiązkowa. Praca to nie konkurs popularności.
 Tak jest, proszę pana. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
 I proszę mi mówić  ty . Nie uznajemy przesadnej ceremonialności.
Piper tylko się uśmiechnęła.
Zapadła długa cisza. Nikt się nie odzywał.
 To wszystko. Nie będę was dłużej odrywał od pracy  oświadczył, czując się coraz bardziej
głupio.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Po powrocie do gabinetu zaczął się stopniowo uspokajać. Nie
ulegało wątpliwości, że w porannym starciu z Piper poniósł porażkę. Czyżby jej nie doceniał? Fakt,
iż bez słowa skargi poradziła sobie z dojazdem miejską komunikacją oraz to, że zmieniła radykalnie
wygląd, aby się dopasować do biurowych obyczajów, świadczyły na jej korzyść. Chyba jednak był
wobec niej niesprawiedliwy.
Zachowała się dziś bezbłędnie. Nic nie mógł jej zarzucić. Z cichym westchnieniem rezygnacji
sięgnął po słuchawkę i wybrał numer salonu samochodowego. Pewne rzeczy łatwiej jest wyrazić
czynem niż słowem.
Piper szła w stronę domu, ostrożnie stawiając stopy na żwirowym podjezdzie. Cały dzień dreptania
w butach na wysokim obcasie bardzo dał się jej we znaki. Stopy miała obolałe i poobcierane. Gdy
tylko dostanie pierwszy czek, kupi sobie jakieś sensowne obuwie. W garderobie dawnej Piper nie
było ani jednej pary butów nadających się do normalnego chodzenia.
Poza tym czuła się wyczerpana  nie tyle fizycznie, co umysłowo. Był to całkiem inny rodzaj
zmęczenia niż ten, jaki odczuwała po całodziennej pracy w charakterze wolontariuszki. Tak czy
owak, marzyła, aby zamknąć się w pokoju i nareszcie odetchnąć. Miała nadzieję, że Wade zostawi ją
w spokoju.
Skręcając w ostatni odcinek podjazdu, zobaczyła stojący przed domem nieznany samochód. Widać
Wade ma gości. Chcąc uniknąć spotkania z obcymi ludzmi, skierowała się ku tylnemu wejściu.
Niestety w tym samym momencie otworzyły się frontowe drzwi i wybiegł z nich Wade.
 Jestem ci winien przeprosiny  powiedział, przytrzymując ją za rękę.
W pierwszej chwili nie bardzo wiedziała, jak zareagować, szybko jednak odzyskała pewność
siebie.
 Faktycznie, zachowałeś się rano jak palant  oświadczyła.  Niemniej dziękuję za przeprosiny.
 No, no, cięta jesteś  odparł z szerokim uśmiechem, z którym było mu bardzo do twarzy.
W jednej sekundzie odmłodniał o dziesięć lat.
 To wszystko, co miałeś mi do powiedzenia?  zapytała Piper, uwalniając rękę z jego uścisku.
 Niezupełnie. Mam coś dla ciebie.  Sięgnął do kieszeni i podał jej kluczyki.
 Co to jest?
 Do tego  odparł, wskazując ruchem głowy nieznany samochód.  Do twojego samochodu.
Ucieszyła się w duchu. Samochód uwolniłby ją od męczącego dojeżdżania do pracy autobusem
i dał większą swobodę. Ale była zbyt ambitna na to, by przyjmować łaskawe podarki. Woli już
korzystać z publicznego transportu, nawet w najgorszą ulewę.
 Dlaczego nie miałabym jezdzić autobusem?
 Pomyślałem, że będzie ci wygodniej przemieszczać się autem. Szczególnie, jak będziesz w ciąży.
Ostatnie słowa uzmysłowiły jej z jasnością, co ich czeka. Do tej pory wszystko rozgrywało się
głównie w sferze słów.
 I odliczysz mi koszt samochodu od zarobków, tak?
Na jego twarzy pojawił się znów figlarny uśmiech.
 Nie, to prezent ode mnie. Ponadto na najbliższej stacji benzynowej otworzyłem ci rachunek.
 Dziękuję  powiedziała, wzięła kluczyki i podeszła do samochodu.
Nie był ani elegancki, ani nazbyt nowy.
 Pomyślałem, że będziesz wolała skromniejszy samochód, który nie będzie się rzucał w oczy.
 Bardzo mądrze zrobiłeś. Po porannej sprzeczce Jane już i tak dziwnie mi się przygląda.
 Przejdzie jej. No to jak, nie masz ochoty na przejażdżkę?
Piper zawahała się. Marzyła o tym, by jak najszybciej zrzucić pantofle i wejść pod prysznic, ale
zwyciężyła chęć wypróbowania nowego pojazdu.
 Jasne, i to wielką. Pojedziesz ze mną?
Wade otworzył drzwi po stronie pasażera i poczekał, aż Piper okrąży samochód i usiądzie za
kierownicą. Kiedy sadowił się i zapinał pasy, ona badała deskę rozdzielczą i ustawiała lusterka.
Potem zapięła pas i przekręciła kluczyk.
Miała silne uczucie bliskiej obecności Wade a, uczucie skądinąd zrozumiałe we wnętrzu małego
samochodu. Ale było w tym coś jeszcze, bo wraz z obecnością Wade a udzieliła się Piper jego
nieskrywana radość. Sprawiał wrażenie szczerze zadowolonego ze wspólnej przejażdżki.
Przypominał dawnego Wade a, którego uszczęśliwiała każda chwila spędzona razem z nią. Czy uda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl