image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

01iver.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- Co ty wiesz o dzianinach bez prasowania? -
spytała.
- Zapominasz, \e mam siostry. Powinnaś mieć coś
w kolorze miodu pasującego do twoich włosów, albo
jasno ró\owy z odcieniem morelowym. Uwielbiam
ró\owy kolor.
Rozbawił ją tak, \e głośno się roześmiała, a on rzekł:
- No wreszcie. Ostatnio za mało się śmiałaś.
Wjechał przez otwartą bramę, podjechał pod dom,
a tam przy drzwiach oczekiwał ju\ Jennings w towa-
rzystwie szalejącej Mabel, która nie mogła się doczekać,
aby siÄ™ niÄ… ktoÅ› zajÄ…Å‚. Beatrice wchodzÄ…c do domu
przy akompaniamencie jej radosnego szczekania i
serdecznie powitana przez Jenningsa miała wra\enie,
\e wraca do siebie.
94
SPOTKANIE NA WZGÓRZU 95
Zjedli lunch obok mapy rozło\onej na stole, na
której doktor pokazywał jej dokładną trasę wyprawy.
- Będziesz wykładał po angielsku? - dopytywała się.
- W Holandii i w Kopenhadze - tak, ale znam na
tyle niemiecki i francuski, \e w Niemczech i Belgii
chyba mnie zrozumieją, a poza tym niektóre terminy
medyczne są międzynarodowe.
- Czy temat wykładu będzie taki sam we wszystkich
miastach?
- W zasadzie tak.
- Musisz być wybitnie zdolny.
- Dziękuję, Beatrice - powiedział z powa\ną miną.
Zjedli dość szybko lunch, znów wsiedli do samo-
chodu, tym razem z Mabel na tylnym siedzeniu, i
pojechali z powrotem do domu Beatrice.
Pani Browning, ju\ w kapeluszu i rękawiczkach,
była gotowa do wyjścia. Usiadła obok Mabel z tyłu, i
przez całą drogę, trwającą blisko godzinę, mruczała
coś nad listą zakupów.
- Koniecznie musisz mieć nową suknię, kochanie.
Coś naprawdę ładnego na wieczorne wyjścia.
Beatrice zmarszczyła czoło; wyglądało to tak, jakby
się dopraszała w jej imieniu o propozycje i zaproszenia
na wieczór. Doktor kątem oka zauwa\ył jej minę i
uśmiechnął się \yczliwie:
- Dwie, jeśli mogę się wtrącić. Mówiłem ju\ Beatrice,
\e muszę uczestniczyć co najmniej w jednym przyjęciu
w ka\dym z tych miast, które odwiedzimy, a oni
spodziewajÄ… siÄ™, \e przyjadÄ™ w towarzystwie.
- A panna Cross?
- Sekretarki mają własne spotkania. Ona chodzi
zwykle w tak zwanej małej czarnej i ma te\ coś, co
nazywa brÄ…zowÄ… krepdeszynowÄ….
- Ty wyglądasz fatalnie w czarnym - skomentowała
pani Browning.
96 SPOTKANIE NA WZGÓRZU
Gdy dojechali do Bath, doktor wysadził je w cent-
rum, umówił się, \e zabierze je z tego miejsca o pół
do szóstej i odjechał z Mabel, siedzącą tym razem na
przednim siedzeniu.
Pani Browning westchnęła z zadowoleniem.
- No, a teraz zastanówmy się, co robić. Myślę, \e
najpierw pójdziemy do Browna. Kochanie, ojciec
powiedział, \e mo\esz kupić sobie wszystko, czego
potrzebujesz. A więc wybieraj, mam ze sobą ksią\eczkę
czekowÄ….
- Mamo, ja mam dosyć własnych pieniędzy. Od
wielu tygodni na nic nie wydawałam.
- Tak, kochanie, ale ojciec pragnie dać ci jakiś
prezent.
I obie panie oddały się z zapałem zakupom. A gdy
wychodziły ze sklepów po godzinie, niosły wielką
ilość paczek i bardzo uszczuploną ksią\eczkę czekową.
Beatrice prawie natychmiast znalazła trzyczęściowy,
ró\owo-morelowy komplet z dzianiny.
- W ogóle się nie gniecie - zapewniała sprzedaw
czyni - i jest odpowiedni na ka\dÄ… okazjÄ™.
Wyszukała te\ dwie bardzo ładne suknie  na wszelki
wypadek" - jak powiedziała matce. Prócz tego
wzorzystÄ… sukniÄ™ krepdeszynowÄ…, bardzo eleganckÄ… z
długimi wąskimi rękawami i szeroką falującą
spódnicą, oraz bluzkę i spódnicę z jedwabnej satyny:
bluzka w kolorze kości słoniowej, a spódnica ciemno-
czerwona.
Do tego kupiła jeszcze bawełnianą sukienkę i \a-
kiecik w tym samym kolorze i pla\ówkę, której, jak
podejrzewała, nie będzie miała okazji wło\yć, ale w
której było jej tak pięknie, \e \al było jej nie wziąć.
Wypiły herbatę w przyjemnej kawiarni i punktualnie
o piątej trzydzieści stawiły się na miejsce umówionego
spotkania. Oliver ju\ czekał w samochodzie, zagłębiony
SPOTKANIE NA WZGÓRZU 97
w wieczornym wydaniu gazety, jedną ręką obejmując
Mabel za szyjÄ™.
Nikt widząc go tak zrelaksowanego, pomyślała
Beatrice, nie odgadłby, \e jest wybitnym lekarzem.
Podniósł oczy i widząc je wysiadł z samochodu.
Uło\ył paczki, przesadził psa do tyłu i usadowił
wygodnie paniÄ… Browning obok Mabei.
- Zakupy się udały?
- O, tak! Dziękuję. A tobie?
- Mnie? Owszem. Miałem konsultacje w Zjed-
noczonych Aazniach.
- Tak? To i tam ciÄ™ wzywajÄ…?
Usta zadrgały mu od tłumionego śmiechu.
- Mnie wzywajÄ… do wszystkich mo\liwych miejsc.
- No tak, oczywiście.
Milczeli przez kilka chwil, a Beatrice bez skutku
próbowała znalezć temat do rozmowy. Ciszę przerwała
jej matka, pytajÄ…c:
- Czy nie zostałbyś u nas na kolacji, Oliverze? Nic
nadzwyczajnego, moja tradycyjna wieprzowina w cieÅ›-
cie z sałatą i ziemniakami. A Beatrice upiekła rano
placek z truskawkami i bitą śmietaną.
- Niestety, wracam dziÅ› wieczorem do Londynu.
Rano mam obchód.
- Ale jeść musisz, a wszystko będzie gotowe, jak
przyjedziemy. Przykazałam to Elli, która jest prawie
tak dobrÄ… kucharkÄ…, jak Beatrice.
- W takim razie zostanę. Mabel nie będzie prze-
szkadzać?
- Ale\ skÄ…d. Dostanie kolacjÄ™ razem z Knottym i
pobiega sobie po ogrodzie. Czy zabierzesz jÄ… ze sobÄ…,
jadÄ…c wieczorem do Londynu?
- Tak. Wprawdzie nienawidzi miasta, ale jeszcze
bardziej nie znosi być z dala ode mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl