Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Krzych stwierdził natomiast, że nie dowiedział się o co rzeczywiście chodzi, ale i bez tego się domyśla, bo łatwo zgadnąć. Znowu jakaś dziewczyna powiedział to tak, jakby chodziło o coś oczywistego, wpra- wiając Olbera w osłupienie. Stefan pamiętał dotychczasowy przebieg rozmowy i dałby głowę, że nie zdradził się najmniejszą aluzją. Skąd wiesz? zapytał z rodzajem zabobonnego lęku. W tej chwili skłonny był uznać, że jego przyjaciel dysponuje ponadzmysłowymi zdolnościami. Skąd wiem?... Bo kręcisz, jakbyś chciał pożyczyć pięćset złotych odpowiedział po pro- stu. Może chcę mruknął Stefan bez przekonania. Przygnębiła go łatwość, z jaką został roz- szyfrowany. W głębi duszy uważał się za człowieka skomplikowanego, a kto wie czy nie ta- jemniczego. Nikt nie lubi, gdy ktoś wie o nim więcej niż on sam o sobie. Przecież wiesz, że nie mam forsy, tak samo jak ja wiem, że nie o forsę ci chodzi. Nie było sensu zaprzeczać. Stefan przyznał niechętnie, że sprawa łączy się z dziewczyną. Opowiedział, jak idąc za radą Krzycha zaproponował jej wspólny wieczór. Potem zamilkł. I co dalej? padło pomocnicze pytanie. Właściwie nie ma o czym mówić zapowiedział, nim przystąpił do szczegółowego refe- rowania. Byłem z nią w kinie. Krzych skinął głową z aprobatą. Cudem udało mi się kupić bilety w ostatnim rzędzie. Wszystkie miejsca były już zajęte. Z powodu ostatniego rzędu Krzych pochwalił go za dalekowzroczność. Stefan słysząc tę uwagę spojrzał na niego spode łba, zastanawiając się, czy ma mu przegryzć gardło, czy tylko udusić. Opanował się jednak i z nutą rezygnacji powiedział: To miały być miejsca obok siebie. Kupiłem kolejne bilety. Krzych wykonał nieokreślony ruch dłonią, który miał oznaczać, że jest to dla niego oczy- wiste. Tym razem domyślność kolegi wywołała na twarzy Stefana dziwny uśmiech. Jak przyszło do zajmowania miejsc, to się okazało, że pomiędzy nami wypada przejście. Tak ze dwa metry... Zmieszne, co? rzucił cierpko, widząc, że jego przyjaciel z trudem stara się opanować wybuch śmiechu. A ona co na to? zapytał, gdy już nieco ochłonął. Przemknęło mu przez myśl, że nad Olberem rzeczywiście ciąży jakieś fatum. Ona też się śmiała odpowiedział niechętnie. To była komedia? zapytał Krzych niewinnie. Daj spokój z tym cholernym filmem! Byłem tak wściekły, że nie widziałem, co się dzieje na ekranie! długo tłumione emocje wybuchnęły teraz ze zdwojoną siłą. Przez dłuższy czas mamrotał pod nosem jakieś przekleństwa, a potem pogrążył się w rozpamiętywaniu porażki. Gdy Krzych zapytał, co było dalej, spojrzał na niego niezbyt przytomnie. Koniec! Nie wyczuwasz tego?! wykrzyknął. Krzych robił wrażenie, jakby nie wyczuwał, więc pospieszył z dodatkowym wyjaśnieniem: Nie można przecież wymagać od dziewczyny, żeby chciała spotykać się z facetem, który nie potrafi nawet kupić dwóch głupich biletów do kina! Krzych przyznał z powagą, że nie można. Dystans zabija nienarodzone uczucie. To pewne. Nie wydawało mu się jednak, żeby ta historia przekreślała wszystkie szanse. Stefan zaśmiał się ponuro, z wyższością człowieka, którego los został już przesądzony. 57 Inaczej byś mówił, gdybyś był na moim miejscu... W połowie filmu w odpowiednim momencie miałem ją wziąć za rękę opowiadał już bez żenady o swoich planach. Przygo- towałem sobie nawet chusteczkę na wypadek, gdyby mi się dłoń spociła, bo w kinie bywa przecież gorąco i coś takiego może się zdarzyć... Wszystko przewidziałem, tylko nie to. Krzych spojrzał na niego z respektem i dał temu wyraz pełnym podziwu gwizdnięciem. Przyszedłeś na film z własnym scenariuszem, rozumiem... Ale co by było, gdyby ona w tym tak zwanym odpowiednim momencie cofnęła rękę? Wszystko przewidywałem podkreślił z dumą. Miało być tak: siedzę i nic usadowił się w odpowiedniej pozycji i całą scenę odtwarzał mimicznie. Nic? zdziwił się Krzych, który nabrał już lepszego mniemania o przedsiębiorczości kolegi. Ten zastrzegł się, że owo nic miało dotyczyć jedynie pierwszego, przedwstępnego etapu. Potem miał on w sposób niedostrzegalny skrócić dystans i czekać na odpowiedni moment. I teraz tak wyjaśniał techniczne szczegóły przedsięwzięcia jeśli ona nie cofa, to biorę ją za rękę i trzymam wyczuwając dalsze zamiary. Nie wyrywa, więc sytuacja jest jasna. Nie wypuszczasz jej z ręki? Wypuszczam, jeśli wyrywa, ale jeśli wcześniej nie cofała, to chyba pózniej nie będzie wyrywała? Chyba mam rację? upewniał się Stefan. Był przekonany, że jego plan miał moc-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|