Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie wiadomo, co siÄ™ może przydać. Dziedzictwo, rozumiesz pan? A z czego braÅ‚y siÄ™ fortuny? EMERYT PowiedziaÅ‚ szanowny pan, że powstaniec teraz... BUSINESSMAN Ale od czasu do czasu należy i patriotycznie siÄ™ pokazać. BOLEZ (prymiÄ…c siÄ™) PójdÄ™ pokazać siÄ™ gospodyni. (znika w drzwiach) PÓACYWIL (do Gospodarza) Co ten twój BoleÅ›? Coraz gorzej z nim, widzÄ™. GOSPODARZ E, nie. PÅ‚acze tylko tak. Z drzwi wychodzi zmachany, jakby wracaÅ‚ od żniw, po ciężkiej pracy, Darek. DAREK Nie chce mi siÄ™ już żenić. GOSPODARZ Czemuż to? DAREK Wiem, co by mnie czekaÅ‚o. Tak samo trzeba siÄ™ narobić. WERONKA (wpada zapÅ‚akana) Nie ożenisz siÄ™, to zobaczysz, skurwielu. Wszystkie dzieci bÄ™dÄ… twoje, z kim tylko bÄ™dÄ™ miaÅ‚a. I pÅ‚ać alimenty. Tata mu coÅ› powie. Chyba w ciąży jestem. O mój Jezu! Z drzwi wypada podekscytowany BoleÅ›, w uniesionej rÄ™ce trzyma różaniec, potrzÄ…sajÄ…c nim, za nim niesie siÄ™ Å›piew chóru. BOLEZ Gospodyni żyje! Nie umarÅ‚a! %7Å‚yje! WERONKA (do Darka) Widzisz, coÅ› narobiÅ‚? Co ja teraz powiem mamie? (wybucha pÅ‚aczem) BOLEZ O, daÅ‚a mi ten różaniec. Wez im zanieÅ›. Pokaż. Ale to ci Å‚adnie w tym mundurze, powiedziaÅ‚a. Ale to ci Å‚adnie, BoleÅ›. ZawoÅ‚aj tu mojego, niech pomoże mi wstać. ZawoÅ‚aj WeronkÄ™. ZawoÅ‚aj tu wszystkich. Niech im Bóg wynagrodzi, że przyszli. Nie umarÅ‚a! %7Å‚yje! Rzuca siÄ™ w drzwi Gospodarz, za nim, popÅ‚akujÄ…c, Weronka, za niÄ… spokorniaÅ‚y Darek, pozostaÅ‚ych jakby strach poraziÅ‚, spoglÄ…dajÄ… bezradnie na siebie. SMARKULA (przylegajÄ…c do Businessmana) Ja siÄ™ bojÄ™, Kiziu. BUSINESSMAN (przytulajÄ…c jÄ… czule) Czego? %7Å‚e ktoÅ› żyje? Choć to nigdy nie wiadomo, bać siÄ™, czy siÄ™ nie bać. Ale ryzykować trzeba. (do innych) Hej, personel. Idziemy. BOLEZ (krążąc miÄ™dzy nimi, namawia ich, zachÄ™ca i powtarza w kółko) Idzcie. Przekonajcie siÄ™. Nie umarÅ‚a. %7Å‚yje. TURYSTA Wezmy lepiej trochÄ™ żarcia i wracajmy do namiotu. Bzdury jakieÅ›. TURYSTKA II A jeÅ›li to?... TURYSTKA I W folklorze wszystko jest możliwe. EMERYT (wstajÄ…c z miejsca) A miaÅ‚em tylko parÄ™ zdaÅ„ do koÅ„ca. MAODZIENIEC A filmować bÄ™dzie można? Dla dokumentacji? Co oporniejszych BoleÅ› popycha ku drzwiom, kiedy zostaje sam, przekrÄ™ca w zamku klucz i demonstrujÄ…c nadludzkÄ… siÅ‚Ä™, wszystkimi możliwymi sprzÄ™tami zastawia drzwi, nawet podciÄ…ga kredens. BOLEZ Gospodyni przyjdzie. Nie ma ich. BoleÅ› sam. Hej! Gospodyni siÄ™ nie stracha. Nie musi już uciekać, jakby kto szedÅ‚. O, zastawiÅ‚em drzwi. A nie ma innych w domu. Mocne drzwi. (zza drzwi dochodzi Å‚omotanie) SÅ‚yszy gospodyni, jak siÄ™ tÅ‚ukÄ…? Niedoczekanie wasze. Psiekrwie. Zbieranina. Zmierć im za nic. Zmierć im jakby splunąć. Co za ludzie. Nic nie uszanujÄ…. (zza drzwi zaczyna jednoczeÅ›nie pÅ‚ynąć Å›piew) Cicho!!! A wy też ciszej Å›piewajcie, bo mnie gospodyni nie sÅ‚yszy. (za drzwiami krzyki, skamlenia: ProszÄ™ nas wypuÅ›cić! , Otwórz pan! , BoleÅ›! ) Nie jestem żaden BoleÅ›! Jestem, co jestem. Wiemy tylko z Bogiem, co jestem! A że pasÅ‚em u was krowy! Bo każdy ma swoje przeznaczenie tutaj. Mnie wypadÅ‚o u was za krowami. Ale nie bÄ™dÄ™ już pasÅ‚. AÄ…ki już nie te. Zwiat nie ten. I co zresztÄ… tych krów macie? BoleÅ› stada, o, wielkie stada bÄ™dzie gnaÅ‚. Od wschodu do zachodu sÅ‚oÅ„ca. A krzyczcie, walcie. Cicho!!! (ponieważ za drzwiami Å‚omotanie, krzyki, skamlenia narastajÄ…, BoleÅ› wali pięściÄ… w telewizor, na ekranie pojawia siÄ™ obraz z tamtej strony drzwi, lecz niemy, towarzyszy mu jedynie Å›piew chóru) yle wam tutaj byÅ‚o? Ze szczerego serca was tu zaprosiÅ‚em. Nie pytaÅ‚em siÄ™, kto jesteÅ›cie, co was goni i gdzie. (i wskazujÄ…c na makatkÄ™) O, gość w dom, Bóg w dom. Napisane. Wisi. Sam wyszyÅ‚em. Gospodyni zostawiÅ‚a mi tylko nici, igÅ‚Ä™. A dalej każdziutkÄ… literkÄ™ sam musiaÅ‚em. O, tymi rÄ™kami. Oczami, co już prawie nie widzÄ…. A nie byÅ‚o siÄ™ nawet kogo spytać, czy tak ma wyglÄ…dać. Tak ma wyglÄ…dać, gospodyni? Cicho!!! (uderza znów pięściÄ… w telewizor, ekran z rozpaczajÄ…cymi ludzmi przesuwa siÄ™, oddala, a na wÅ‚aÅ›ciwym ekranie pojawia siÄ™ chór koÅ›cielny) To może zacznÄ™ wyszywać? Co by chciaÅ‚a, żebym wyszyÅ‚? AÄ…ki by chciaÅ‚a? Nasze krowy by chciaÅ‚a? A może by chciaÅ‚a, żebym wyszyÅ‚ jaskółkÄ™? LubiÅ‚a jaskółki. Bo takÄ… jaskółkÄ™ co ten Å›wiat obchodzi? Co jÄ… ludzie obchodzÄ…? Wciąż pod niebem. PÅ‚ynÄ™ sobie tu, tam. Tam, tam, gospodyni. Musi podnieść gÅ‚owÄ™. Ale zapomniaÅ‚bym. MaÅ‚e mam. Trzeba je nakarmić. A żerte to. Dzióbki z gniazd wystawiajÄ…. A ja co polecÄ™, to przylecÄ™, co polecÄ™, to przylecÄ™. SkrzydeÅ‚ już nie czujÄ™. Powietrze mnie parzy. Chryste Panie, nie ma moich maÅ‚ych. KtoÅ› wyrzuciÅ‚ mi je z gniazda. Co mam robić? Co mam robić, gospodyni? (jakby z bólu uderza znów pięściÄ… w telewizor, gdzieÅ› w przestrzeni pojawia siÄ™ kolejny obraz z rozpaczajÄ…cymi niemo ludzmi) Nie mam Å‚ez, bobym wzleciaÅ‚ w niebo i podniósÅ‚ to niebo z bólu. Ale ja teraz wyszyta jaskółka. O, i mundur mam. A mundur przemienia Å‚zy w porzÄ…dek. Może poszedÅ‚bym na wojnÄ™. Za stary jestem? Ale staremu Å‚atwiej zginąć. NiedosÅ‚yszy, niedowidzi. Tyle że ma wojen już nie być. SÅ‚yszy?! Ma już nie być wojen. Cicho!!! (znów uderza w telewizor, wywoÅ‚ujÄ…c gdzieÅ› kolejny obraz) PÅ‚aczcie, pÅ‚aczcie. Nadaremno, ale trzeba. Nadaremność jest wpisana w przeznaczenie. Tyle siÄ™ napÅ‚aczecie, co z tego Å›wiata. Może powinienem razem z wami. Ale ja tylko wyszyta jaskółka. PÅ‚ynÄ™, pÅ‚ynÄ™. Nad kuchniÄ… ma wisieć, gospodyni? Zaparuje, owÄ™dzi siÄ™? To niech przyjdzie, pokaże gdzie. Co tak gadać ze Å›wiata na Å›wiat. Tam sÅ‚owa inne, tu inne. Tam miejsca rozlegÅ‚e, tu Å›ciany. O, jedzenia naszykowane. SiedlibyÅ›my jak dawniej przy stole. DobrÄ… zrobili kieÅ‚basÄ™. I kaszanka niezÅ‚a. Tu byÅ›my sobie zapalili gromnicÄ™. Bo ja tak samo umarÅ‚em, gospodyni. BaÅ‚em siÄ™ tylko gospodyni przyznać. Stary zresztÄ… już byÅ‚em. PróbowaÅ‚em gonić gospodyniÄ™ po Å‚Ä…ce. To mi tchu zabrakÅ‚o. Nogi mi zesztywniaÅ‚y. A serce buch, buch. MogÄ™ jeszcze spróbować. Ale nie ma Å‚Ä…ki. (uderza raz, drugi i trzeci w telewizor, wywoÅ‚ujÄ…c kolejne identyczne obrazy, a jednoczeÅ›nie za każdym uderzeniem z ciemnej przestrzeni z wolna wyÅ‚ania siÄ™ coraz jaÅ›niejsza Å‚Ä…ka) O, jest! Jest Å‚Ä…ka, gospodyni! (rzuca siÄ™ w tÄ™ Å‚Ä…kÄ™, próbuje biec, lecz nie daje rady, chwieje siÄ™, zatacza, Å‚apie siÄ™ za piersi) Hej, gospodyni! Nie, gospodyni! UmarÅ‚em. BoleÅ› pada, Å›piewanie przechodzi w forte. Po raz pierwszy dramat WiesÅ‚awa MyÅ›liwskiego zostaÅ‚ wydrukowany w roku 2000 w pazdziernikowym numerze Dialogu . W tym samym roku, nakÅ‚adem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego MUZA SA, ukazaÅ‚o siÄ™ również wydanie książkowe Requiem dla gospodyni, i to ono jest podstawÄ… niniejszej edycji. W obecnym wydaniu wprowadzono nieliczne drobne poprawki leksykalne i interpunkcyjne, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|