Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mÄ™. PoczÄ…tkowo miaÅ‚a zamiar jechać samochodem osobowym, ale zmieniÅ‚a zdanie. - Tato, zostawiÄ™ ci mniejszy samochód. WezmÄ™ pikapa. - Jest mi wszystko jedno, kochanie - odparÅ‚ Alan Callaghan. - Może jednak wez lepsze auto? JesteÅ› przecież elegancko ubrana... - Tobie bÄ™dzie w nim wygodniej. - PocaÅ‚owaÅ‚a go w policzek i dodaÅ‚a: - W szafie masz czyste koszule. Uważaj na siebie, tato. PamiÄ™taj, że ciÄ™ kocham. - Ja też ciÄ™ kocham, córeczko - odparÅ‚, wstajÄ…c. PodszedÅ‚ do balustrady i pomachaÅ‚ Alanie na do widzenia. Rose przyjechaÅ‚a do restauracji parÄ™ minut wczeÅ›niej i już czekaÅ‚a przy stoli- ku. WidzÄ…c AlanÄ™, zerwaÅ‚a siÄ™ z krzesÅ‚a, by jÄ… uÅ›cisnąć i ucaÅ‚ować. - CieszÄ™ siÄ™, że ciÄ™ widzÄ™, Lano - zawoÅ‚aÅ‚a. - WyglÄ…dasz przeÅ›licznie. Jak zwykle. Très chic! JesteÅ› najpiÄ™kniejszÄ… dziewczynÄ… w dolinie. Viola nie dorasta ci do piÄ™t. - ZachichotaÅ‚a. - Uwielbiam ciÄ™, kuzyneczko. - Alana rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ serdecznie. Rose również ubraÅ‚a siÄ™ elegancko. Sukienka, wÅ‚oska torebka i buty z pewno- S R Å›ciÄ… byÅ‚y warte kilka tysiÄ™cy dolarów. DziewczÄ™ta z rodziny Denbych wydawaÅ‚y fortunÄ™ na ciuchy. Alana rzadko kiedy widziaÅ‚a je dwa razy w tej samej kreacji. Jak byÅ‚o do przewidzenia, dostaÅ‚y jeden z najlepszych stolików w restauracji - przy wielkim oknie, z którego rozciÄ…gaÅ‚ siÄ™ widok na skÄ…pane w sÅ‚oÅ„cu winnice. - Masz ochotÄ™ na odrobinÄ™ wina? - Rose utkwiÅ‚a w Alanie spojrzenie bÅ‚Ä™kit- nych, okolonych dÅ‚ugimi rzÄ™sami oczu. Zdaniem Alany byÅ‚a wyjÄ…tkowo Å‚adna: z fryzurÄ… na pazia i czerwonymi usteczkami przypominaÅ‚a piÄ™kność z lat pięćdziesiÄ…tych. MiaÅ‚a sÅ‚odki charakter. ByÅ‚aby idealnÄ… dziewczynÄ… dla Simona. Nawet jego straszliwa matka nie mogÅ‚aby mieć zastrzeżeÅ„ do Rose Denby. - Ale tylko na jeden kieliszek. - Alana uÅ›miechnęła siÄ™. - ProwadzÄ™. - Mnie odwiezie do domu Simon - zwierzyÅ‚a siÄ™ Rose, odrobinÄ™ przejÄ™ta, tak jakby spodziewaÅ‚a siÄ™ zastrzeżeÅ„ ze strony Alany. - NiedÅ‚ugo bÄ™dziemy razem pra- cować. Wyobraz sobie, że Guy zaproponowaÅ‚ mi posadÄ™! - Czy wÅ‚aÅ›nie o tym chciaÅ‚aÅ› mi opowiedzieć? - spytaÅ‚a, zastanawiajÄ…c siÄ™, co skÅ‚oniÅ‚o Guya do tego kroku. - Tak! MyÅ›lÄ™, że bÄ™dzie dla mnie idealna, ale chciaÅ‚am najpierw zapytać ciÄ™ o zdanie. Ty masz gÅ‚owÄ™ na karku. Ja nie jestem zbyt mÄ…dra. - To nieprawda! - zaprotestowaÅ‚a Alana. - Masz niskÄ… samoocenÄ™. Kiedy przestaÅ‚aÅ› w siebie wierzyć? PamiÄ™tam, że w szkole radziÅ‚aÅ› sobie Å›wietnie. - Ech... - westchnęła Rose. - Trudno uwierzyć w siebie, kiedy ma siÄ™ takie siostry jak ja. CiÄ…gle mi dokuczajÄ…. Wiem, że byÅ‚am dobrÄ… uczennicÄ…, ale i tak je- stem niewiele warta. Ty ciężko pracujesz od Å›mierci cioci Belle. Ludzie wyrażajÄ… siÄ™ o tobie z podziwem. Mnie lekceważą, patrzÄ… na siebie porozumiewawczo, my- Å›lÄ…c: Rose to gÅ‚upia trzpiotka, nie ma nic do roboty, myÅ›li tylko o zabawie. - Hejże, nic podobnego! - Alana ujęła dÅ‚oÅ„ kuzynki. - JesteÅ› dla siebie zbyt krytyczna. Po prostu do tej pory nie miaÅ‚aÅ› okazji siÄ™ wykazać. Z pewnoÅ›ciÄ… nada- jesz siÄ™ do pracy. Twoje życie nie musi siÄ™ krÄ™cić wokół przyjęć. MyÅ›lÄ™, że Guy S R dobrze robi, chcÄ…c ciÄ™ zatrudnić. Bardzo siÄ™ cieszÄ™. - Zawsze wierzyÅ‚aÅ› we mnie bardziej niż inni. Powiem ci, co to za praca: mam dbać o wizerunek firmy Radcliffe'ów. LubiÄ™ brać udziaÅ‚ w życiu towarzyskim, ale nagle zrozumiaÅ‚am, że bardzo chcÄ™ na siebie zarobić. MyÅ›lÄ™, że dotÄ…d marnowaÅ‚am czas na imprezach. Jak sama powiedziaÅ‚aÅ›: nadajÄ™ siÄ™ do pracy. ChciaÅ‚abym zająć siÄ™ czymÅ› sensownym, z czym sobie poradzÄ™ i co bÄ™dzie mnie cieszyć. Wy- korzystać to, że Å‚atwo nawiÄ…zujÄ™ kontakty i że ludzie mnie lubiÄ…. - MajÄ… po temu powód: jesteÅ› czarujÄ…ca i Å›liczna. Emanujesz ciepÅ‚em, życzli- woÅ›ciÄ… i inteligencjÄ…. Sama bym ciÄ™ zatrudniÅ‚a, gdybyÅ› siÄ™ znaÅ‚a na hodowli owiec. Wiesz wszystko na temat doliny. PodróżowaÅ‚aÅ› po caÅ‚ym Å›wiecie, wiÄ™c potrafisz wczuć siÄ™ w potrzeby zagranicznych turystów. SÄ…dzÄ™, że siÄ™ sprawdzisz! GratulujÄ™. Jestem z ciebie dumna. Rose spÅ‚onęła rumieÅ„cem. - CieszÄ™ siÄ™, że to mówisz, Lano. Guy też we mnie wierzy. Wasze wsparcie wiele dla mnie znaczy. Nie zawiodÄ™ was. W pracy zajmÄ™ siÄ™ organizowaniem wy- cieczek po terenie posiadÅ‚oÅ›ci. Zakres moich obowiÄ…zków stopniowo bÄ™dzie siÄ™ powiÄ™kszaÅ‚, tak powiedziaÅ‚ Guy. No i w wolniejszych chwilach bÄ™dÄ™ pomagać Si- monowi w biurze. Simon zawsze mi siÄ™ podobaÅ‚, ale on Å›wiata nie widzi poza tobÄ… - dodaÅ‚a ze smÄ™tnÄ… minÄ…. - Rose, zapamiÄ™taj: nie jestem zainteresowana Simonem jako potencjalnym partnerem. Ani odrobinÄ™. JesteÅ›my tylko bardzo dobrymi znajomymi. Rose zamrugaÅ‚a powiekami, zdumiona. - Przecież Viola wszystkim opowiada, że tylko czekacie na odpowiedni mo- ment, żeby wreszcie wziąć Å›lub! - Nie sÅ‚uchasz, co do ciebie mówiÄ™. - Alana ujęła dÅ‚oÅ„ kuzynki i powtórzyÅ‚a dobitnie: - Nie jestem i nigdy nie bÄ™dÄ™ zakochana w Simonie. - Och, to cudownie! Nie masz pojÄ™cia, jak siÄ™ cieszÄ™! - Rose poÅ‚ożyÅ‚a rÄ™kÄ™ na sercu. - A ja myÅ›laÅ‚am, że jesteÅ›cie o krok od Å›lubu! S R - Jestem o krok od zrobienia awantury twojej siostrze. - Przecież Simon ciÄ™ uwielbia... - UwielbiaÅ‚by ciebie, gdybyÅ› to odpowiednio rozegraÅ‚a. - Alana spojrzaÅ‚a ku- zynce prosto w oczy. - NaprawdÄ™ go nie chcesz? Alana wzięła do rÄ™ki kartÄ™ daÅ„ i przez chwilÄ™ jÄ… przeglÄ…daÅ‚a. Po chwili odpo- wiedziaÅ‚a: - Jako męża nie. Jako przyjaciela na caÅ‚e życie tak. Ale z pewnoÅ›ciÄ… chciaÅ‚a- bym któregoÅ› dnia zostać czyjÄ…Å› matkÄ… chrzestnÄ…, a wczeÅ›niej druhnÄ…. ProszÄ™, nie zwracaj uwagi na to, co wygaduje Viola. To urodzona intrygantka. Simon byÅ‚ zachwycony, widzÄ…c AlanÄ™ w swoim miejscu pracy. Z galanteriÄ… ucaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w oba policzki i dobrotliwie uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do Rose, która natychmiast siÄ™ zaczerwieniÅ‚a. - SmakowaÅ‚ wam lunch? - zapytaÅ‚, towarzyszÄ…c im w drodze na parking. - Bardzo! - odpowiedziaÅ‚y jednoczeÅ›nie i wybuchnęły Å›miechem. - Restauracja może siÄ™ poszczycić doskonaÅ‚ym szefem kuchni - podkreÅ›liÅ‚ Simon z widocznÄ… satysfakcjÄ…. - Co zamówiÅ‚yÅ›cie? - Dowiesz siÄ™ od Rose w samochodzie. - Alana lekko dotknęła jego ramienia. - WspominaÅ‚a, że odwieziesz jÄ… do domu. - WolaÅ‚bym, żeby nie prowadziÅ‚a po wypiciu kilku drinków - wyjaÅ›niÅ‚ Simon. - Nasza maÅ‚a Rose potrafi być niegrzeczna. - LubiÄ™ siÄ™ bawić - przyznaÅ‚a Rose i ujęła go pod ramiÄ™. - Bardzo miÅ‚o spÄ™dzi- Å‚yÅ›my czas. UpewniÄ™ siÄ™ jeszcze... - zwróciÅ‚a siÄ™ do Alany - Moja droga, oczywi- Å›cie bierzesz udziaÅ‚ w konkursie piÄ™knoÅ›ci, prawda? - Niestety, nie - odparÅ‚a Alana. - Mam nadziejÄ™, że żartujesz! - zawoÅ‚aÅ‚ Simon. - Ja już zgÅ‚osiÅ‚em twojÄ… kan- dydaturÄ™! - Nie powinieneÅ› byÅ‚ tego robić. Podjęłam innÄ… decyzjÄ™. S R - No cóż, w pewnym sensie to dobra wiadomość. - Rose próbowaÅ‚a znalezć pozytywne strony sytuacji. - PozostaÅ‚e dziewczÄ™ta bÄ™dÄ… miaÅ‚y wiÄ™ksze szanse na wygranÄ…. Kiedy pogrążona w rozmyÅ›laniach Alana dochodziÅ‚a do pikapa, z cienia wy- Å‚oniÅ‚a siÄ™ wysoka postać. - Cześć - powiedziaÅ‚ Guy. - ZamyÅ›liÅ‚aÅ› siÄ™? UcieszyÅ‚a siÄ™, że nie widać jej oczu zasÅ‚oniÄ™tych szkÅ‚ami okularów przeciw- sÅ‚onecznych. - Witaj - odparÅ‚a. - WÅ‚aÅ›nie wracam z lunchu z Rose. - SÅ‚yszaÅ‚em, że miaÅ‚yÅ›cie siÄ™ spotkać. Rose jest w ciebie zapatrzona. - Ja też bardzo jÄ… ceniÄ™. Natomiast nie lubiÄ™ Violette, wolÄ™ trzymać siÄ™ od niej z daleka. Ona nadal wmawia wszystkim, że mam zamiar wyjść za Simona. Rose mi o tym powiedziaÅ‚a. Wzrok Guya spoczÄ…Å‚ na dekolcie Alany. Trzy górne guziki jej biaÅ‚ej koszuli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|